Obejrzałem to na Nocy 3D w Multikinie w Łodzi, niemal zaraz po "Sanctum 3D" (miałem więc noc w jaskini :-). Ale do rzeczy . Film sygnowany nazwiskiem Camerona wydał mi się zwykłym popcornowym blockbusterem, za to prawdziwe sanctum pokazał dopiero Herzog. I to mimo pewnej dawki pretensjonalności, która co jakiś czas drażniła (np tytuł - myślałem, że to kolejna radosna twórczość tłumaczy, ale niestety nie).
Film jednak uważam za cudowny - z prostego powodu: temat i technika jego pokazania. Trzeba by było dużo złej woli, żeby spartolić takiego samograja, wchodząc do takiej jaskini z takim sprzętem. Herzog, mimo że trochę przynudza swoim monotonnym głosem, i tak mówi dużo ciekawiej niż Glenn Close w "Home" Bessona. Za to świetne są wypowiedzi naukowców badających jaskinię.
No i zdjęcia. Jeśli istnieje jakiś mądry cel, dla którego człowiek wynalazł kino 3D, to nie jest nim kreowanie sztucznego piękna - jak w Avatarze - tylko dokumentowanie tego naturalnego, które istnieje od dawna. Miesiąc temu zwiedzałem Jaskinię Niedźwiedzią i przyznam, że trochę bałem się rozczarowania filmem. Że mając na świeżo niezapomniane wrażenia z prawdziwej jaskini, tutaj się wynudzę. Ale gdzie tam!
Jeśli jesteście choć trochę wrażliwi na piękno przyrody, na sztukę, to Jaskinia Zapomnianych Snów jest pozycją obowiązkową. Tym bardziej, że do prawdziwej groty Chauvet wejść nie można.