O ile wątek przewodni zderzenia popkultury dzisiejszej z tą sprzed dwudziestu paru lat nie jest głupi i generuje parę gagów zajebistych i sporo niezłych, o tyle w końcówce to ciągłe zapewnianie reżysera o dystansie do siebie staje się już tak natarczywe, że psuje ogólny efekt.
6/10