po obejrzenie zauważyłem że w ogóle to się kupy nie trzyma^^ (zanim to przeczytasz to omawiam końcówkę filmu mówie zeby komuś filmu nie zepsuć;p) powiedzmy ze tej pani by sie to udało ale niepotrzebnie upozorowała swoja śmierć wiec jak miała by dostać spadek?? nagle ożyła by?? cały sens filmu jest bezsensu niby taki plan doskonały a jedynym wyjściem było by chyba zachować siostrę przy życiu ale oczywiccie tez spaprała i ja zabila^^ co o tym myslicie??
Czy ona mówi wyraźnie, że specjalnie spreparowała swoją śmierć? Nie zrobiła
tak tylko dla męża, żeby on myślał, że żona nie żyje? Wymknęło się to
wtedy, gdy mąż zdążył ogłosić to w tym kościele.
Szkoda, że nie jest to bardziej wytłumaczone. Może miała zamiar zabić całą
wioskę, siłą rzeczy zostałaby tylko ona i nie byłoby świadków na jej pseudo
śmierć ;)
1) Po co miałaby to robić tylko dla męża, skoro wg. Ciebie, miał on zginąć w chwilę po niej i nikomu tego nie przekazać?
2) Jak słusznie zauważają inni, już wcześniej ścięła głowę służącej, żeby podłożyć ciało.
Reasumując: Lady Van Tassel chciała, żeby wszyscy myśleli żeby umarła. Odsunęło by to oczywiście wszelkie podejrzenia od jej osoby ;) Przygotowała wcześniej ciało służącej i pozwoliła pożyć dłużej mężowi, żeby ten zdążył to rozgłosić. Ale w związku z tym nie mogłaby odebrać spadku, więc dla mnie to ewidentny błąd w fabule.
Przyszło mi jeszcze do głowy, że może próbowała by zdobyć spadek podając się za swoją siostrę. Zabiła ją przecież bez większego powodu. Ale to naciągana interpretacja, film na to nie wskazuje. No i mało prawdopodobne żeby dali pieniądze jakiejś wiedźmie z lasu, o nieudokumentowanym pokrewieństwie, itd.
Hmmm...Nie wiem czy dobrze pamiętam, ale mi się wydaje, że właśnie nie do końca jest powiedziane, że ona NIBY umarła. To mąż powiedział że nie żyje ponieważ widział nadjeżdżającego jeźdźca potem uciekł do kościoła, ona to wyjaśnia potem.. Tak mi się wydaje :P
Mąż sobie to sam dopisał bo nie przypuszczał, że ona może być zamieszana właśnie w ten cały spisek ;)
Ona nie planowała tego
zgadzam się ten mąż nie widział jak jaździec niby zabija jego żone sam to sobie wymyślił
Też mnie to zastanowiło, ale stwierdziłam, że bardziej jej chodziło o zemstę niż spadek.. Ale sama nie wiem..
no ale przecież później wytłumaczyłaby mieszkańcom, ze to tylko jej mąż widział jej rzekomą śmierć... przecież Deep jako śledczy na początku filmu wspomniał, że głowa jest potrzebna do identyfikacji, bez głowy istnieją jedynie przypuszczenia odnośnie tożsamości ofiary. Wdowa mogła więc prosto wytłumaczyć, że mąż stchórzył- nie czekał co zrobi z nią jeździec a ponieważ to nie ona była jego celem ten ją oszczędził, jako przerażona kobieta uznała, że lepiej schować się gdzieś na pewien czas (gdyby jeździec zmienił zdanie)... co do rany na ręce służącej to miała ona zmylić tylko śledczego- w końcu ile osób mogło o niej wiedzieć- wszystko mogła wyjaśnić prostym zbiegiem okoliczności... a gdyby to nie wystarczyło i podejrzenie padło na nią, cóż czy któryś z przestraszonych mieszkańców chciałby zadzierać z kobietą o takich "demonicznych" znajomościach- woleliby pewnie nie zawracać sobie tym głowy, albo lepiej nie tracić jej...;-p
To wcale nie był błąd!
Wręcz przeciwnie:)
Zastanówcie się kto wiedział o ręce, dla kogo było to przedstawienie w lesie. Tak właśnie:) ona wiedziała że konstabl ją śledzi wiedziała że wszystko widzi. O ręce wiedział tylko on bo ten znak był tylko dla niego przeznaczony, chciała odwrócić jego uwagę od siebie a co za tym idzie skierować jego podejrzenia na ostatnią spadkobierczynię, w której zresztą nasz główny bohater był zakochany (co zresztą osiągnęła). Załóżmy że wszystko potoczyło się po jej myśli jeździec ściął Katrin'e i nagle przestał się pojawiać; zaraz po tym ona zgłasza roszczenia odnośnie spadku to by było dopiero bezsensu. Jeśli nasz rezolutny bohater byłby nadal w miasteczku to na pewno zwróciło by jego uwagę i najprawdopodobniej drążyłby nadal chcąc wyjaśnić śmierć ukochanej; a tak przeżywając zawód miłosny i posądzając ukochaną o zbrodnię i nie mogąc/nie chcąc jej wydać wyjeżdża. Gdyby nie konstabl najprawdopodobniej nie było by tej szopki z jej śmiercią gdyż zakładam że pozostali mieszkańcy nawet by się nie zastanawiali dlaczego jeździec przestał ich nawiedzać, byli by po prostu wdzięczni że ich koszmar się już skończył.
Gdyby wyjeżdżając nie zwrócił uwagi na ranę nigdy by zapewne do tej miejscowości nie wrócił wątpię żeby się też dowiadywał co się stało ze spadkiem.
Pojawienie się konstabla w miasteczku zmusiło Lady Van Tassel do modyfikacji jej pierwotnego planu i odtąd gra toczyła się tylko o pozbycie się jego >>jedynej poważnej przeszkody na drodze do majątku.
Można jeszcze rozważyć opcję zabicia konstabla przez jeźdźca, co według mnie też jest bezsensu gdyż zabicie policjanta ściągnęło by tylko większą uwagę władz na to co dzieje się w miejscowości.