Każdy, ewidentnie kazdy horror budzi we mnie te same uczucia. Ale ten film przebił wszystko! Podczas oglądania każdej sceny w mojej głowie jednocześnie rodziły się przynajmniej 2-3 pomysły na jej sparodiowanie. Może za dużo naoglądałem się Monty Pythona i królika Buggsa, a może po prostu jestem jebnięty... coś ze mną musi być nie tak jesli podczas oglądania 'horroru', zaczynam się zastanawiać jak ze sceny z odjeżdżającym jeźdźcem bez głowy zrobić kampanię społeczną przeciwko jeździe po pijanemu, jak wyglądałby alkomat dla jeźdźca bez głowy, albo co by było gdyby jeźdźca bez głowy zamienić na głowę bez jeźdźca. Zacząłem z początku notować te idiotyczne pomysły, ale niestety nie potrafię tak szybko pisać i wkońcu się pogubiłem. Nie rozumiem w takich filmach jednej rzeczy: jak można się tego bać? Przecież z niektórych scen można dosłownie boki zrywać... i choć z odmiennych powodów, to jednak się z Wami zgadzam - film jest po prostu wyjebisty-aerodynamiczny. Więcej takich!!!
przecież wiadomo, że to nie horror :) stylistyka burtonowska to nie tylko mgły, pioruny i hektolitry krwi, ale i dowcip /zauważyłeś zapewne że niektóre sceny były już na granicy parodii/ :) 
za najstraszniejszą scenę uznaję nagłe objawienie w pustelni wiedźmy, bo było nagłe "bum".
film jest jak , to określiłes (oczywiscie trafnie;) - "wyjebisty- aerodynamiczny",ma swój klimacik.......za kazdym razem przyjemnie sie go ogląda, tzn.we mnie tez nie wzbudza strachu ( wrecz przeciwnie).Co do Twoich pomysłów, no cóż, ja takich nie miałam , niestety;P...mogę powiedziec jedynie, ze masz talent,heh:] 
 
pzdr