Potwierdzam, Burton potrafi przenieść widzów do swojej szczególnej epoki.

Zgadzam się. Film jest bardzo dobry.

Uważam, że film doskonale łączył gatunki i wątki. Miłość subtelna, pięknie pokazane (scena, jak Ichabod budzi się z koszmaru, wpadając w ramiona Katriny, jest moją ulubioną), bez zbędnego seksu czy patetyzmu, śledztwo ciekawe, nawet pokazanie odpowiedzi widzowi nie raziło, bo dobrze były dozowane wrażenia dla odbiorcy i nie brakowało elementu zaskoczenia, szczególnie w finale, klimat grozy świetny, wzmocniony doskonałymi kostiumami, kolorystyką, scenerią i muzyką, przygody wciągające, elementy komediowe naprawdę zabawne, ale nie przesłaniające akcentów dramatycznych, ani nie niszczące napięcia, podsycanego w odpowiednich momentach. Rzadko tak odmienne elementy, tak dobrze się komponują i przenikają, a moim zdaniem Burton wcale nie zawsze robi świetne filmy. "Charlie i fabryka czekolady" to, jak dla mnie, jakaś porażka i Depp też mi się tam nie podobał, za to tutaj daję i jemu, i całemu filmowi 10/10. (chociaż co do Deppa nie jestem obiektywna, bo w tej jego kreacji po prostu się zakochałam od pierwszego wejrzenia)

Nie wiem dlaczego długo zwklekałam z obejrzeniem tego filmu, ale koniec końców ogromnie mi się spodobał. Fantastyczny klimat, humor, wspaniali aktorzy. Dalabym może więcej niż 8/10,ale za dużo się tam na mój gust nagromadziło błędów realizatorskich, które nierzadko wytrącały mnie z magii seansu. Zwykle nie zauważam za dużo błędów, ale tu strasznie rzucały mi się w oczy, tym bardziej, że czasem zaprzeczały narracji. Koniec końców filmfantastczny, ale trochę "niedopieszczony".

Film określam mianem "ciekawy",bo innego przymiotu jakoś nie umiem mu przypisać. Ciężko jest jednoznacznie określić gatunek filmu, jakoś skatalogować go w głowie.Bardzo mi się spodobał,ale musiałam obejrzeć go kilkakrotnie-za pierwszym razem nie szczególnie mnie zachwycił.Nie wiem,czy was też zainteresował pewien drobny szczegół...a mianowicie-w większości filmów w końcu następuje ten "wyjątkowy pocałunek głównych bohaterów",a tu?Nie zrozumcie mnie źle,nie jestem fanką kiczowatych happy-endowskich pocałunków,ale z przyzwyczajenia czekałam aż nastąpi...drobny niedosyt dotyczący zakończenia i mała zdziwienie tym brakiem...no ale to w końcu Burton,a ten pan jest przecież dosyć nieprzewidywalny.