Po 1. nie sądzę żeby Johnny Depp był pomniejszym aktorzyną. To, że Walken jest 'sprawcą całego zamieszania' nie czyni z niego odtwórcy pierwszoplanowej roli. Głównym bohaterem jest Depp, który próbuje rozwiązać zagadkę, a jeździec jest tutaj tłem.

Walken nie gra ani roli pierwszoplanowej, ani pewnie nawet tytułowej (bo wątpię, żeby tej klasy aktor miał ochotę jeździć sobie na koniu jako postać, która nie ma ani jego twarzy, ani nawet głosu). Walken gra jedynie człowieka, który przemienił się później w "sprawcą całego zamieszania". W filmie jest tylko kilka minut. W tym przypadku wymienienie tak znanego aktora na początku "listy płac" spowodowałoby prawdopodobnie zarzuty ze strony widzów, że film został sztucznie napompowany nazwiskiem aktora, który w rzeczywistości jest tu raptem w dwóch scenach blablabla. Jak to miało miejsce w przypadku wielu innych produkcji. Więc jest dobrze, jak jest. Amen.