Jeżeli ....

If....
1968
7,2 5,5 tys. ocen
7,2 10 1 5537
7,4 20 krytyków
Jeżeli ....
powrót do forum filmu Jeżeli ....

Przypomniałem sobie dziś ten wychwalany od lat obraz Andersona - scena po scenie. Przypomniałem sobie, że wówczas, gdy oglądałem go pierwszy raz, a było to b.d., nie przemówił do mnie. Dziś też nie. Wtedy nie wiedziałem dlaczego, dziś wiem. Po pierwsze - a mogłoby też być po ostatnie - film ten nie wnosi niczego istotnego do naszej wiedzy o szkole, o życiu, o państwie, o systemie (jakkolwiek go pojmować); jest powiastką o rozwydrzonych starszych dzieciakach (papierosy, alkohol, seks, znęcanie się nad młodszymi) w bardzo określonym miejscu i czasie (wstawki surrealistyczne z końcową strzelaniną to tylko kwiatek w butonierce); po drugie - postacie są karykaturalne (i takaż gra aktorska); po trzecie - jest tu mnóstwo gadania, co czyni ten film teatrem (Anderson nie obraziłby się); po ostatnie - dla tych, którym wydaje się, że to młodość walczy z wiekiem dojrzałym, a ci, którzy są gnębieni z gnębicielami (co jest nieprawdą), dedykuję kawałek wiersza Stanisława Barańczaka:
"Ci, którzy biją czołem, będą bić w twarz, ale nic się nie zmieni; ci wszyscy,co nie umieją dzisiaj spoglądać w oczy, będą strzelać jutro pomiędzy oczy; pójdą, zagarnięci paradoksalną paradą pobitych, wprawdzie unosząc ramię, ale tym samym ruchem, którym umieli wczoraj wznieść ręce do góry lub złożyć dłonie; niedzielna msza przemieni się w codzienną kaźń."
PS. Nie pisałem o lewicowości i homoseksualizmie Lindsaya Andersona, które miały przeogromny wpływ na ten i inne jego filmy, co dałoby się pewnie pięknie i dosadnie wypunktować. Będę sobie dziś tolerancyjny, a co!

Krzypur

Dużo piszesz, ale mam wrażenie, że nie chwyciłeś sedna filmu. Reżyser nakręcił film o rewolucji, o której marzą, gadają młodzi ludzie z uprzywilejowanej grupy społecznej. Reżyser jest krytyczny (patrzymy na ten świat okiem lewicowca, którego nie uwzględniłeś, zdaje się tylko z powodu własnych uprzedzeń?), konstatuje, że to marzenie, to jeżeli, które ma wybuchnąć i pochłonąć dawny świat jest wynikiem nie walki o równy podział świata, ale zwykłej pospolitej nudy, to z nią najbardziej walczą postacie, świat ojców jest światem nudy, atrakcyjna dla nich jest przemoc i seks. Nic dziwnego, że wielkim fanem filmu był Kubrick, który jeszcze bardziej pociągnął temat tego filmu w swojej "Mechanicznej pomarańczy", gdzie świat jest jeszcze bardziej wykrzywiony i groteskowy. Ciekawostką jest, że uczucia wyższe u głównych postaci obydwu filmów są związane z muzyką, to ona nadaje im człowieczeństwa. Polecam się zapoznać z innymi filmami z tego roku (1968) z Wysp Brytyjskich, wtedy wyraźnie widać jaki innym filmem był obraz Andersona, jak bardzo ucieka od powszechnej teatralności, opowiada obrazem i dźwiękiem.

Dla mnie ten film ma w sobie coś hipnotyzującego, niektóre sceny są niesamowicie zanalizowane np. jak bohater wkrada się z wąsem. A Malcolm McDowell jest klasą sam dla siebie.

ocenił(a) film na 5
brava

"Mechaniczną pomarańczę" napisał Anthony Burgess. To raz.
Dwa - jakich uprzedzeń? Napisałem jedynie (w sposób zresztą zawoalowany), że to, kim człowiek jest, ma wpływ na to, co i jak robi.
Trzy - wyobraź sobie, że chwyciłem sedno, ale ani to sedno mi nie odpowiada, ani sposób wykreowania tego sedna przez Andersona. Mierzi mnie podniecanie się taka myśl, że nuda to cyngiel rewolucji. Anderson patrzy okiem lewicowca... No i co zobaczył, co zaproponował?
Cztery - tzw. wyższe uczucia bardzo rzadko są związane z muzyką, a to dlatego, że muzyka nie ma znaczenia. Nb. wielu morderców i czubków bardzo lubi muzykę, bywa - poważną.
Rozumiem, że dla Ciebie (i wielu innych, jak np. do piszącej poniżej kejtnovy) ten film ma jakieś naddane znaczenie. Nic mi do tego.

Krzypur

""Mechaniczną pomarańczę" napisał Anthony Burgess. To raz." - wiem to, i co nie zmienia faktu, że Kubrick inspirował się tym filmem przy kręceniu swojego. Sam to przyznawał, jego żona o tym mówiła jak katował ten film, oglądał pojedyncze sceny raz za razem. Był nim zafascynowany. Zaangażował Malcolm McDowell bo zobaczył go w tym filmie, nikogo innego nie chciał. Możliwe też, że Anderson znał książkę Burgessa, co też mogło mieć przełożenie na jego film, tego nie wiem. Ale jak wskazują badacze film jest inspirowany jedną z książek Kiplinga (przewrotnie przeinterpretowana), a także jest tam mnóstwo odniesień do niego, np. jego wiersza "If...".

"Dwa - jakich uprzedzeń? Napisałem jedynie (w sposób zresztą zawoalowany), że to, kim człowiek jest, ma wpływ na to, co i jak robi." - ludzie, którzy lubią podkreślać takie rzeczy robią to w jednym celu, żeby je napiętnować, bo uznają je za skazy. Uważam to za żałosne.

"Trzy - wyobraź sobie, że chwyciłem sedno" - to tylko deklaracja, pisałeś dużo, ale nie widzę tego po twojej pisaninie. Głównie narzekasz co ci się nie podoba, a to jest dalekie od zrozumienia.

"No i co zobaczył, co zaproponował?" - Zacytuje moto tego filmu: "Podstawą mądrości: zdobywaj mądrość. Za wszystko, co masz, mądrości nabywaj". Można tylko dodać nie w takiej jak filmowa szkole. A na pewno nie dzięki niej. Lub raczej wbrew niej.

"Anderson patrzy okiem lewicowca... No i co zobaczył, co zaproponował?" - napisałem. Krytykuje celowość rewolucyjnych zapędów, bo ich przyczyny są błahe (nuda, seks, przemoc). Choć reżyser popiera same zapał, poszukiwanie samoświadomości, samodzielne podjecie decyzji o buncie. To co pokazywał w filmie miało przełożenie na rzeczywistość (dochodziło do przejmowania uczelni przez studentów w Anglii), a w swoim kolejnym filmie, "Szczęśliwym człowieku", ten sam bohater staje się konformistą, podającym się każdej napotkanej sile. Z rewolucjonisty-anrchisty stał się bezwolną marionetką, teraz znany proces, można uznać za profetyczny. Oczywiście filmowy świat jest zamknięty do obrębu szkoły, i trzeba oczytać go jako metaforę całego świata, który jest w podobny sposób represyjny wobec ludzi. Zresztą angielska szkoła w tamtym okresie była żywą skamieliną, niektóre programy szkolne miały aż... 100 lat (oczywiście trochę modyfikowane do współczesności), powszechne były kary cielesne, było mocne nasycenie religią szkół, przymusowe uczęszczanie na msze, główną cechą jaką miał się wykazywać uczeń to bezkrytyczne posłuszeństwo, samodzielne myślenie było niewskazane. Reżyser bardzo zwraca uwagę na hierarchiczność w szkole, co przekładało się w sensie ogólnym na klasowość angielskiego społeczeństwa (taka metafora). Co ciekawe pastor jest przedstawiony jako marksistą, w sposobie działania, czyli ideologia jest na usługach polityki. Cóż, Anderson nie był fanem marksizmu bo widział podobieństwo między nim a siłami rządzącymi Anglią.

"Mierzi mnie podniecanie się taka myśl, że nuda to cyngiel rewolucji." - to dobrze, bo ja też się nie podniecam i nie wiem kto się podnieca, skąd ta myśl? Powtórzę reżyser diagnozuje, że nuda jest niezbyt dobrym powodem do rewolucji (a akcja rozgrywa się wśród sytej klasy średniej, co jest istotne). Ale też nuda jest jak pewnie wiesz przyczyną mnóstwa ludzkich działań, o czym nie można zapominać.

"Cztery - tzw. wyższe uczucia bardzo rzadko są związane z muzyką, a to dlatego, że muzyka nie ma znaczenia. Nb. wielu morderców i czubków bardzo lubi muzykę, bywa - poważną." - znów odniosę się do Kubricka, który interpretował swój film właśnie tak jak pisałem. Alex którego jedynym szczerym, pozytywnym uczuciem było upodobanie muzyki, gdy pozbawia się go tego, został ogołocony z jednej wartościowej cechy. System, który miał go naprawić zniszczy w nim te wartościowe resztki. Co do morderców, to głównie motyw popkulturowy (oglądało się za często "Milczenie owiec"), dodam tylko, że sam Kubrick był melomanem...

Kończąc radzę oglądać uważniej, bez przechwałek.

ocenił(a) film na 5
brava

I vice versa. Skończyłem.

Krzypur

Chciałbyś, nie zaproponowałeś nic symetrycznego, widzę tylko twoją kapitulacje.

ocenił(a) film na 10
Krzypur

Ten film, podobnie jak i The Wall to krytyka systemu edukacji. Niektórzy mylą edukację z WIEDZĄ. Edukacja to zmuszanie do bezmyślnego
wkuwania, prawdziwą wiedzę zdobywa się w sposób spontaniczny i bez przymusu. Pragnienie wiedzy jest mylone z edukacją. Szkoła każe Ci uczyć się tego co generalnie nie jest potrzebne nikomu do szczęścia....Dzieci nie kochają szkoły, i dobrze. Powinny kochać wiedzę.Nie tylko tą, za którą dostaje się oceny....Właśnie dlatego się uczą...dla ocen...i bycia lepszym od innych. Musisz być najlepszy. I broń Boże, nie myśl samodzielnie.
ZAMIAST UCZYĆ WSPÓŁPRACY IMITUJE SWEGO RODZAJU MINI KORPORACJĘ.
Reżyser tego filmu ( jak i The Wall) krytykują szkołę, bo ta nie uczy tego JAK ŻYĆ tylko tego jak być UTYLITARNYM I POSŁUSZNYM.
Szkoła nie jest instytucją etyczną....Mimo, że ją imituje. Jej zasady są w gruncie rzeczy chore.
O tym pisał już 40 lat temu Ivan Illicz.

Co do strzelania.
Słowo KLASA pochodzi od łac. classis co oznacza dywizję, armię.

ocenił(a) film na 10
Krzypur

Nuda nigdy nie jest przyczyną rewolucji. Od nudy można co najwyzej ziewnąć. Przyczyną rewolucji jest ucisk. W tym wypadku jest to indoktrynacja i brak zgody na wyobraźnię. Ale ten rodzaj ucisku boli tylko tych, którzy ją mają. Bohater filmu się nie nudził. On miał dosyć bicia po dupie.
Rewolucja czy tam anarchia nie ma być podwaliną dla nowego systemu. Jest po prostu brakiem zgody na obecny porządek.
I o tym jest ten film.
No chyba, że ciekawsze by było potakiwanie głową w rytm marszu.

kejtnova

Nuda jest jednym z wielu elementów, zwróć uwagę jak reżyser przeciąga sceny mszy (to najbardziej monotonie sceny w filmie), jak różnią się od reszty działań, zwłaszcza od wprawy do miasta. Rewolucja, bunt to działanie, podporządkowanie to stancja. Tak to wygląda w filmie.