PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=571418}

Jeden dzień

One Day
2011
7,5 171 tys. ocen
7,5 10 1 170693
6,0 21 krytyków
Jeden dzień
powrót do forum filmu Jeden dzień

Obecnie słowo "miłość" zyskuje coraz silniejszy, negatywny wydźwięk związany z kręconymi taśmowo "komediami romantycznymi", o takiej samej fabule, o takich samych
aktorach, lecz innym tytule. Wydźwięk ten jest jeszcze bardziej pesymistyczny w odniesieniu do naszych rodzimych produkcji, które stały się już wręcz legendarne pod
względem "kiczowatości". ("Tylko mnie kochaj", itp.). Połączenie słów: "miłość" i "film" budzą więc u mnie, i pewnie wielu innych - odruch wymiotny. Dlaczego o tym mówię?

Otóż, "One Day", który wprawdzie nie jest komedią romantyczną, ale porusza temat miłości, spowodował chwilowy powrót wymiocin do jamy gębowej, co nie ukrywam, jest
dużym osiągnięciem. Ale to nie wszystko. "One Day" spowodował pojawienie się u mnie tzw. łez, do czego trudno byłoby mi się przyznać przy piwie z kumplami. Przejdźmy
do samego filmu.

Zacznijmy od negatywów, których zresztą nie ma zbyt wiele. Otóż fabuła bywa czasami zbyt nużąca. Widz ma wrażenie, jakby film był o 20 minut za długi. Chociaż możliwe, że
owe 20 minut odgrywa ważną rolę w budowie nastroju i jest nieodzowne przy doprowadzeniu płci męskiej do płaczu. Negatywy nikną jednak w stosunku do pozytywnych
cech tego filmu, a są to przede wszystkim: muzyka i gra aktorska. Człowiek ma wrażenie, że główna para aktorska jest dla siebie stworzona, co nie ukrywajmy, ma duże
znaczenie w budowaniu zaufania wobec przekazu. Mi przypadła do gustu w szczególności gra Jim'a Sturgess'a, którego wcześniej nie miałem okazji podziwiać, a który w
sposób idealny wcielił się w rolę nieokiełznanego, zagubionego lowelassa. Anne Hathaway również nie pozostawała w tyle, chociaż czasami jej gra aktorska bywała
bardziej szorstka. Postacie poboczne również wypadły b.dobrze. Mi w szczególności przypadł do gustu Rafe Spall grający pseudokomika i mała dziewczynka, której
nazwiska nie znam, grająca rolę córki Dextera.
Przejdźmy jednak do muzyki, która w przypadku melodramatu odgrywa główne skrzypce. Trzeba przyznać, że jest wręcz fenomenalna, a główny motyw muzyczny, który
powtarza się przez cały seans, jest bardzo wzruszający i wciągający.
Zasługa należy się także za zdjęcia, które nie są rewelacyjne, ale nie pozostają w tyle za świetną muzyką.
Ogólnie rzecz biorąc, film nie jest arcydziełem, ani filmem genialnym, ale jest to produkcja bardzo, ale to bardzo dobra, która pozostanie w mojej pamięci na dłuższy czas, a
to zasługuje na ocenę 8.
Na koniec refleksja dotycząca samego tematu filmu. Jeżeli film sprawi, że Twoje serce zabije szybciej, bo poczujesz jakby film dotyczył Ciebie, tzn, miłości którą ty kiedyś
przeżywałeś, to oznacza , że film DAJE RADĘ.