Nic z tego ni z owego facet zagaduje dziewczynę i już prawie idą ze sobą do łóżka. I nie ma pokazane jak się poznali ani nic. To ma być film o miłości?
Było wcześniej powiedziane, że Emmie on się podobał jeszcze przed poznaniem, więc ucieszyła się z tego obrotu spraw. A ich miłość rosła przez lata wraz z przyjaźnią :) Formuła jest taka, że pokazują tylko jeden dzień w roku, inne dni kiedy ich uczucia "rosły" zostały raczej celowo pominięte ze względu na fabułę, dlatego ich nie możemy oglądać (:
No, ale jesli pokazywać miłość to od jej początku. Gdyby było widać, że jej on się podoba to miałoby sens, a tak go nie ma po prostu. A przede wszystkim moment poznana sie w takiej historii jest najważniejszy.
Jesli oglądam film o miłości, to chce ją zobaczyć od początku, a nie od środka, to chyba logiczne. To jakby w filmie akcji od razu akcja przeszła do naparzania nie dając żadnej ekspozycji.
No i właśnie to bardzo proste podejście.
To film o życiu, a miłość jest tylko jedną z jego składowych. Kiedy zaczęła się miłość głównych bohaterów? Młodzieńczym zauroczeniem? Przyjacielskim rozumieniem? Czy dopiero pod koniec historii?
To właśnie jest plus tego filmu, że nie jest tak zwykły i nudziarski, by pokazywać miłość jak z filmów dla nastolatków -__-
"To film o życiu..."
no właśnie, a miał to byc film o miłości. Zamiast pokazać miłość to jej nie pokazuje i zaczyna od środka.
Cóż, nie mam nic więcej do napisania w tej sprawie, bo nie do końca się rozumiemy.
Życzę więcej wyobraźni, ona naprawdę się przydaje.