Fajna historia w ładny i ciekawy sposób opowiedziana, tylko to zakończenie ... ach ..
Bardzo mnie zaskoczyła końcówka , jednak po obejrzeniu jeszcze długo myslałam o tym filmie, więc bydź może jest to jeden z tych filmów które zapadają w pamięć.
Cały film był życiowy, więc i końcówka była. Szczęśliwe zakończenia niestety rzadko są życiowe, a gdyby był happy end większość uznała by film za ogrzewane kotlety, bo widziałam już kilka filmów o przyjaźniach damsko męskich, które prędzej czy później stawały się czymś więcej.Też uważam, że to jeden z tych filmów zapadających w pamięć ;)
Większość filmów obecnie produkowanych to 'masówki' ten zdecydowanie się wyróżnia, największym atutem jest wiernie odwzorowanie historii przedstawionej w książce, choć trochę ciekawych momentów z książki zostało pominiętych to nie sprawia rozczarowania, bo czytając książke (która jestwspaniała) właśnie tak większość momentów wyobrażałam sobie jak zostały one przedstawione w filmie. Świetna gra aktorów którzy wg. mnie pasują idealnie do swoich ról, Anne jest czarująca ;)
A zakończenie jak napisała rose_fw jakże życiowe i skłaniające do refleksji.. własnie takich filmów powinno być kręconych więcej.
Zgadzam się w zupełności! Swoją drogą to planuję przeczytać książkę, szkoda, że najpierw obejrzałam ekranizację, ale nie zorientowałam się przed włączeniem, że jest też książka. Warto przeczytać? :)
Kilka godzin temu skończyłam czytać książkę. Myślę, że warto ją przeczytać mimo że w pierwszej kolejności obejrzało się film (zrobiłam dokładnie tak samo). ;)
Na prawdę warto przeczytać książke! Też wole najpierw przeczytać książke a potem zobaczyć jak została zekranizowana, ale nieraz nie sposób 'dorwać' książki czy tez po prostu się nie wie ze film powstał na podstawie książki.
W przypadku Jednego Dnia jakoś oczarował mnie plakat filmowy i zobaczyłam ze gra w nim Anne którą bardzo lubie i strasznie mnie korciło zeby najpierw obejrzeć film, ale ostatecznie zakupiłam książke którą wręcz pochłonełam ;) dla mnie film jest swoistym uzupełnieniem książki ;) I dodam jeszcze, bo mogłas nie zauwazyc ze autor książki jest równiez twórcom scenariusza filmowego ;)
I tak właśnie moim zdanie powinno być aby autor książki pisał scenariusz do filmu na jej podstawie. Zazwyczaj tak nie jest i filmy wychodzą dwa razy gorsze i fani książek są zawiedzeni tym jak wiele pominięto lub przedstawiono coś inaczej.
Ja przeczytałam najpierw książkę i mówcie co chcecie - choćby ten film był nie wiem jak super, to W ŻYCIU nie odda tego, co przekazuje książka. Wiem że to oklepane stwierdzenie, ale w tym przypadku podpisałabym się pod nim obiema rękami a nawet nogami :D ich miłość widać już od pierwszych stron, a potem przez całą książkę czeka się na ten moment: "o, chyba już dociera do nich, że maja być razem. A nie, jeszcze nie. O, może teraz coś się zacznie dziać...". W dodatku napisana jest takim językiem, że niby nic wprost a wszystko tak oczywiste, że aż boli. Najbardziej jednak bolą te ich niedopowiedzenia, taką nostalgię i tęsknotę czuje się przez całą powieść! Sorry, jeśli zdradzam zbyt wiele (nie żebyście tam nie znały biegu wydarzeń;)) ale musiałam się podzielić - niesamowite emocje wzbudziła we mnie ta książka i mimo, że film również jest bardzo dobry (zasługa Nichollsa zapewne;)) to przy powieści i tak wypada blado. Dlatego ja dałam 7. Filmowi - książka dostałaby ode mnie 10 :D polecam naprawdę..
To samo czułam jak czytałam ksiązke ;) jest po prostu za*ebiście napisana, z każdą kolejną stroną czekałam aż w koncu wpadną sobie w objęcia i wyznają miłość bo obydwoje od dawna to czuli tylko on nie potrafił tego odkryć wcześniej bo był niedojrzały a ona bała się zawodu i utraty tego co ich łączy.
Oceniłam film na 9 głównie ze względu na piękną muzyke która idealnie wkomponowała się w obraz oraz jak pisałam wcześniej uważam że bardzo dobrze zostali dobrani aktorzy, no wszyscy mi tam pasowali jedynie ojca Dexa wyobrażałam sobie inaczej. Całe szczeście ze sam Nicholls stworzył scenariusz, choć żałuje że gdy już są razem to trwa to tak krótko ;/
Mogliby wydłużyć film o jakieś 30min szkoda.
Ale chwała Nichollsowi że stworzył wspaniałe podwójne dzieło ;)