Już po pierwszej scenie można było przypuszczać, co się wydarzy. Bohaterka beztrosko
jadąca na rowerze. Nic się nie dzieje, więc wiadomo, do czego to prowadzi. Nie przypomina
Wam to Meg Ryan z Miasta Aniołów?
Mimo wszystko film spełnił swoją rolę. Emocji trochę się pojawiło. Fajne, trafne kierunki
prowadzenia dialogów. Widać, że ktoś nad tym myślał, a nie wypełniał kartki licząc czas
scen.
Oceniam pozytywnie.