lubię filmy o miłości, tym bardziej niespełnionej, oczekującej, zaskakującej itp. ale ten film
przeszedł moje najgorsze oczekiwania gdyż zamiast napięcia i wzruszenia dostałam nudę i
ciągnące się sceny, strasznie ironiczne i wku...jest to jeden z gorszych filmów które udało mi
się w ciągu ostatnich 5 lat zobaczyć; zdecydowanie lepszy był Ps. I love you; nie rozumiem
oceny filmu i niestety przez nią udało mi się ten film zobaczyć, nie żałuję ale nikomu nie
polecę tego filmu, wręcz przeciwnie! do tego aktorka grająca główną rolę się do niej po prostu nie nadaje, jak dla mnie powinna dostać złotą malinę! jest sztuczna i aseksualna, aktor mi się podobał ale momentami grał jak totalny amator zaczynający w taniej telenoweli!
"lubię filmy o miłości, tym bardziej niespełnionej, oczekującej, zaskakującej" - ależ to wszystko było w tym filmie i jeszcze więcej. :)
Anne Hathaway zagrała zwyczajną dziewczynę i taką miała być. Jej przemiana w kobietę była subtelna a seksualność emanowała z "czystej" kobiecości. Nie wszyscy jednak potrafią to dostrzec...
Jim Sturges zagrał dorastającego chłopca i myślę, że dobrze sobie poradził.
Ja będę ten film polecać :)
Też lubię filmy o takiej tematyce, ale spodziewałam się czegoś ZNACZENIE lepszego po tym filmie. Ode mnie takie 6/10, ale jest wiele filmów, którym to 6 bardziej się należy.
Mnie też ten film bardzo zawiódł. Strasznie się przy nim wynudziłam. Fabuła dość fajna i zaskakująca, ale chyba trzeba było ją pokazać w inny sposób. Za fabułę 8, za sposób pokazania obrazu 2, aktorzy 4 i więcej niż 4nie wyjdzie..
a ja się nie mogę zgodzić - aktorzy byli świetni a w szczególności anne hathaway, prawdziwi, dojrzali aktorsko, zabawne dialogi, a i sama historia bardzo życiowa...ale jeśli ktoś lubi głupkowate komedie amerykańskie ze sztucznymi uśmiechami na pewno mu się ten film nie spodoba...
Faktycznie historia bardzo zyciowa... moze i nie mam szczescia do spotykania kobiet, ktore 20 lat w ukryciu, z klapkami na oczach wiekszymi niz one same, kochaja jakiegos rozbuchanego chlopaczka, ktory zaciaga do lozka wszystko co sie rusza.
Ależ to nie jest odkrycie Ameryki. Nikt nie jest ideałem. I to niby ma być ważny argument dla "życiowości" filmu? Nie przemawia do mnie.
ale czy ten film miał zaskakiwać?? tak czy siak mi się podobał i mimo, że wg filmwebu jest to melodramat, ja się przez większość czasu śmiałam z tekstów Emmy. może po prostu trafił w moje poczucie humoru :-)
na aktorów narzekać nie będę. skończyłam czytać książkę która wycisnęła parę łez pod koniec. Miałam więc nadzieję,że koniec filmu będzie super wzruszający (ale nie był). zakładam,że jakbym nie czytała książki to bym nie wiedziała zbytnio o co chodzi z tym filmem. tak czy siak, samo love story mi się podobało : )
Ok, ja się z Tobą nie zgadzam. Historia mi się podobała, a Anne Hathaway zagrała bardzo dobrze - w żadnej scenie nie wyglądała sztucznie. Wszystkie elementy które wymieniasz - niespełniona miłość, oczekiwanie itd. - to wszystko w tym filmie było. Nie wiem czego dokładnie oczekiwałaś, ale to miał być melodramat a nie komedia romantyczna. :)
dziewczynko lub chłopczyku weź coś na uspokojenie...to po pierwsze
po drugie z tego co przeczytałam masz chyba jakieś problemy emocjonalne skoro w tym filmie nie dostrzegłeś/łaś gry uczuć między aktorami
po trzecie jeżeli coś Ci się nie podoba spoko szanuję to ale nie musisz od razu jechać po całości i cisnąć po filmie jakbyś by/była "profesjonalnym" krytykiem filmowym.
Wiec moja rada: herbatka z melisy i więcej uśmiechu, może wtedy zaczniesz dostrzegać rzeczy w filmach które są oczywiste.
pozdrawiam