Całkiem niezłe kino. Oczywiście nie dla masowej widowni, ale jak ktoś jest ciekawy życia i ludzi w innych krajach niż Ameryka - jak znalazł. Ocenę mocno obniżyło jednak zakończenie. Nie cierpię tego typu rozwiązań, rzadko widzę dla nich usprawiedliwienie. W większości wypadków świadczą o słabości scenariusza, a co za tym idzie - o braku umiejętności u scenarzysty. Film to opowiadanie historii, jeśli snuje się opowieść, jeśli wciąga się w nią widza, to naprawdę trzeba mieć megaważny powód, by tę nić brutalnie, w połowie słowa zerwać. Ja wpadłam w konsternację widząc końcowe napisy. Zapewne - podobnie jak w polskim kinie - miało być ARTYSTYCZNIE I FILOZOFICZNIE. Mnie jednak przede wszystkim zirytowało.