tak jakoś za Willem nie przepadam a i główny wątek w postaci morderczego wirusa wywołuje już u mnie wymioty (resident, 28 days later, itp) wiec jakoś specjalnych nadziei na satysfakcje z filmu nie miałam. ale, ku własnemu zaskoczeniu, wziął mnie i wciągnął - nieźle oddana samotność bohatera, bardzo przyjemne zdjęcia, nie ma niepotrzebnych flaków i litrów krwi, scenariusz ma swój sens, akcja przyjemnie sie toczy(zwykle popycham ją strzałką na filmach tego typu).
film skupia sie na bohaterze,na jego próbach radzenia sobie z codziennością a nie (dzieki bogom) na rozstrzeliwaniu,rozsadzaniu i ogólnie masowej likwidacji zarażonych.will jest tu człowiekiem z krwi i kości (świetne sceny z psem) a nie boskim bohaterem i ostatnim mścicielem. prawie uwierzyłam w postać którą gra :]
jak dla mnie 7/10