Carrey nie wnosi zupełnie nic nowego, wciąż te same miny, wciąż te same gagi. Czas go nie oszczędza, niestety, i nie jest to już młodzieniaszek robiący sobie jaja, tylko podstarzały pan, którego dowcipy powoli stają się żenujące. Nawet scenariusz przypomina "Kłamcę", czyli jednym słowem kalka. Dawniej można było się uśmiać, teraz tylko uśmiechnąć. Max 6/10.