Musze szczerze przyznać że film mnie miło zaskoczył. Nie jestem wielkim fanem głupich komedii, szczegolnie z udzialem Jima Carrey'a, ale "Yes man" mi się spodobał. Elementy, które pozytywnie mnie nastroiły to przede wszystkim prostota samego filmu i brak wyraźnie zaznaczonego zwrotu akcji. Przez cały seans siedziałem z lekkim uśmiechem na twarzy, nawet w trakcie punktu kulminacyjnego, kiedy to zazwyczaj wszystko się sypie i jest generalnie do dupy. Co do gry aktorskiej i muzyki to bez szału, chociaż polubiłem piosenkę spiewaną do samobójcy na gzymsie.
Do słabych stron zaliczam, lekko zbyt banalne motywy z filmu jak podejrzenie głównego bohatera o terroryzm, oraz fakt, że film nie niesie poza sobą nic więcej niż rozrywki.
Bardzo spodobała mi się końcówka, która była zdecydowanie udanym i zarazem przemyślanym podsumowaniem całego filmu. Dlatego, wysoka ocena 8/10.
Pozdrawiam.