Jeny, zdecydowałam sie na obejrzenie filmu tylko dlatego, bo miał wysokie noty i wiele pozytywnych komentarzy. A tu niestety NUUUUUDA.

Rozczarowanie roku. Pomysł na fabułę genialny, ale spalony.
I jeszcze ten patos, brr.
Jednak Jim był świetny jak zwykle :)

wyobraźcie sobie, że zasnęłam w kinie ....:////

Pewnie byłaś niewyspana (tudzież Senna, Erton Senna;P)

A ja się z Wami nie zgodzę. Może i chwilami było dość schematycznie, ale za to humor był wysokich lotów. W każdym razie ja bawiłem się bardzo dobrze, śmiałem się nader często i po seansie moje nastawienie do świata uległo poprawie;) Może moje wymagania względem komedii nie są wygórowane, ale ta komedia wbrew pozorom była całkiem inteligentna i sprawnie realizowana i ani przez chwilę nie powiedziałbym, że się nudziłem. No i taka całkiem "typowa amerykańska" ta komedia nie była.

Pozdrowienia.

Daje filmowi 7/10 bo jest dobry:) Fakt że liczyłem na dużo dużo więcej ale niestety Carrey ma już swoje lata i nie jest tak świetny jak kiedyś bo bądź co bądź to najlepszy aktor/komik w w dziejach ludzkości!:]
I nie wiem który mądrala porównał ten film do kłamcy i wszechmogącego bo oba te filmy były świetne i płakałem ze śmiechu. Masz coś do tych filmów? :P
Tutaj niestety ze śmiechu nie płakałem ale film przyzwoity:)) Daje mu naciągane 7/10 :))

Film dostarcza olbrzymiej dawki pozytywnej energii, może rzeczywiście momentami przewidywalny i schematyczny, ale to tyczy się większości dzisiejszych filmów. No i nie uwierzę, że ani jedna scena nie wywołała uśmiechu na waszej twarzy. Jim mówiący po koreańsku czy scena z niedoszłym samobójcom to czyste mistrzostwo;)

No i film powinno oglądać się w oryginale. Naprawdę dużo traci przez lektora, szczególnie postać Normana, zresztą Jim również lepiej brzmi w oryginale, niezagłuszany przez beznamiętny głos lektora.

Początkowo wystawiłem 8/10. Ocenę zmieniłem na 9, bo w porównaniu z komediami, które miałem "przyjemność" oglądać w ostatnim czasie wypada rewelacyjnie.

chcialem powiedziec ze tworcy sie nie wysilili i zrobili blacha komedyjke. i nie mowie ze bruce wszechmogacy i klamca klamca nie sa zabawne tylko ze yes man jest z tego samego gatunku tylko ze o wiele gorszy. poza tym oczywiscie ze byly momenty zabawne ale jak dla mnie to troche malo ich bylo. poza tym scenariusz w ktorym bohater ma problemy (glownie z kobietami), zdarza mu sie cos niezwyklego, cos sie zaczyna ukladac, na koniec wszystko sie wali i nastepuje metamorfoza bohatera, jest troche zbyt czesto stosowany (z malymi przerobkami) dlatego mnie nudzi. tylko tyle mam do dodania.

no man, no man, no man, noooo maaaan ;-)