Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Okres, w którym Apple raczkowało można jeszcze wytrzymać, ale reszta przypomina rządy Sculleya: skoro książka tak dobrze się sprzedawała, to trzeba zarobić też na filmie skupiając się na najważniejszym, czyli na zarabianiu. Największym utrapieniem dla twórców okazała się droga jaką przebył Steve Jobs. Na potrzeby filmu musieli ją mocno skrócić, serwując nam niezły pokaz zniekształcania rzeczywistości - dostajemy więc jedną "rozmowę" z Gatesem, Alcorna który czasem napomknie o Nolanie i ani słowa o Friedlandzie czy xeroxowej wpadce, W międzyczasie pojawia się żona, a niechciana córka nagle staje się bardzo chciana. Nie da się ukryć, że prywatne życie Jobsa okazało się dla twórców ogromną kulą u nogi, natomiast cała reszta jest tak marna jak jeden z jego pomysłów o zmianie nazwy Macintosh na Bicycle. Szkoda, że podobny los nie spotkał filmu.