PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=74}

Joe Black

Meet Joe Black
7,6 277 689
ocen
7,6 10 1 277689
5,9 25
ocen krytyków
Joe Black
powrót do forum filmu Joe Black

dziwne zakonczenie

użytkownik usunięty

przez caly film mozemy podziwiac wspaniala milosc corki do ojca (chodzi o susan). kochana corecZka tatusia. rozumieja sie bez slow i spedzaja ze soba bardzo duzo czasu. jednak koniec byl raczej dziwny i denerwujacy. podczas imprezy, joe zabiera williama na ten niby mostek, chwile rozmawiaja a pozniej ida gdzies dalej. wlasnie tam i w tym momencie william umiera. joe wraca na mostek i przychodzi do niego susan, ktora wie juz ze joe jest smiercia a jej ojciec nie zyje. i co robi kochana coreczka tatusia?????? wraca ze swoim ukochanym na impreze. nie idzie do ojca chociazby sprawdzic czy zyje (co byloby i tak bez sensu ale byloby chyba "bardziej ludzkie"). wraca z joe jak gdyby nigdy nic, a przeciez tak kochala ojca i wczesniej nie dopuszczala do siebie mysli ze mogloby go kiedys zabraknac. :/ ten watek byl troche glupawy jak dla mnie.
ale ogolnie caly film swietny mimo tego ze jest taki dlugi. nie jest nudny wbrew pozorom. i pitt swietnie gral.

ocenił(a) film na 10

Zakończenie jak dla mnie jest dwuznaczne , ale czy dziwne ?
Może zbyt dosłownie starasz się odebrać zakończenie i dlatego wydaje ci się dziwne.
Susan już wcześniej wiedziała , że ojciec musi umrzeć.
Dowiedziała się od Joe w scenie pożegnania jaką misję miał Joe.
Później ojciec w rozmowie , także pożegnał się z córką , prosząc ją żeby niczego nie żałowała , bo on nie żałuje niczego.
Nie musiała latać za mostek i sprawdzać , bo wiedziała co się stało.
W ostatniej scenie widać , że jest zapłakana i cierpi z powodu utraty ojca i nie tylko.
W końcu zakochała się w śmierci nie wiedząc kim jest Joe.
A powrócił do niej chłopak z kawiarni ?
A może jednak Joe (śmierć)? W końcu to jego pokochała i może dlatego wróciła na imprezę spokojniejsza , by powiadomić gości o śmierci ojca ?

marzanna29

Tym człowiekiem, który wraca do Susan jest chłopak z kawiarni. Interpretuję to w ten sposób, że chłopak przeszedł przez śmierć kliniczną - na to wskazują jego słowa. Susan zresztą poznaje chłopaka po jego słowach.

James_8

"zaluje ze nie poznales mojego ojcA " powiedziala suzan
tam zadnej smierrci klinicznej nie bylo tylko smierc oddala cialo tego typa i znalazl sie na tym pzyjeciu , sam niewie jak niewie o co kaman ona tez tak jakby nie jest bardzo zdziowina jego innniejszym zachowaniem , sam niewiem jak to rozumiec bez kitu zamota ,,,

ocenił(a) film na 10

Jak dla mnie ,to na końcu wraca do Susan Joe - śmierć.
Wcale nie ten chłoptaś z kawiarni.
Śmierć udawała na końcu tego chłopaka z kawiarni , bo nie wiedział czy Susan będzie chciała z nim być ,czy wolałaby , żeby to był tamten z kawiarni.
A wiadomo ,że zakochała się w Joe (śmierci) i do momentu przyjęcia nie wiedziała , że Joe jest śmiercią.
To na przyjęciu Joe powiedział jej ( telepatycznie ) kim jest i niepotrzebnie się go boi.Nieważne kim jest , przecież go zna.
W momencie , jak ojciec zaczął się z nią żegnać na balu i prosił ją ,... żeby niczego nie żałowała , bo on niczego nie żałuje...,zrozumiała , że Joe (śmierć) przyszedł zabrać ojca.
Dlatego , jak Joe wraca zza mostu bez ojca , Susan nie dziwi się , że nie ma ojca i nie biegnie go szukać. Już wie , że ojciec odszedł na zawsze , bo wie kim był Joe i jaki miał cel na ziemi.
Myśli jednak , że ten który wrócił , to Joe ( śmierć).
Stąd jej pytanie; ...Wróciłeś ?...
Jednak jego pozornie dziwne zachowanie ( zasłania się niepamięcią)wskazuje na to , że jest chłopakiem z kawiarni.
Udaje go , bo myśli , że Susan woli tego z kawiarni.
Jego , jako śmierci bała się , chociaż to właśnie w śmierci zakochała się nie wiedząc kim jest.
A nie w tym chłopaku z kawiarni , którego ledwie znała.
Gdy wraca zza mostu , udaje tamtego chłopaka ,ale widzi , że Susan jest rozczarowana , smutna , błądzi wzrokiem daleko poza mostem. W końcu pojawiają się łzy.
Dopiero , gdy Joe(śmierć) niedokładnie powtarza jej słowa sprzed kawiarni; że powiedziała , że go lubi , a ona odpowiada ,że tak nie powiedziała , tylko powiedziała ; że BARDZO cię lubię , Susan zaczyna się lekko uśmiechać.
Wie , że chłopak z kawiarni pamiętałby dokładnie , tak ważne słowa.
Ten teraz udaje , że jest wspaniałe przyjęcie , że Susan pięknie wygląda.
Jednocześnie nie jest ciekaw dlaczego nie może poznać ojca Susan.
Przyjmuje to nawet obojętnie , bo i tak wie co się z nim stało , gdyż jest Joe (śmierć).
Jednak dopiero ostatni dialog upewnił mnie , że to Joe wrócił, bo dokładnie powtórzył słowa Susan , które powiedziała do Joe (śmierci) , zaraz po scenie , gdy się kochali.
I tylko Joe (śmierć) mógł dokładnie powtórzyć jej własne słowa.


użytkownik usunięty
mamsztyl

nie chodzi mi o to kim wkoncu byl ten joe tylko o to ze umiera ojciec tej dziewczyny a ona go zostawia (jego zwloki). moze i traktuje to zbyt doslownie ale gdyby ktos z mojej rodziny umarl i ja wiedzialabym gdzie ten ktos umarl to chyba poszlabym tam a nie wracala na jego impreze urodzinowa :/

Interpretacja tego filmu jest metaforyczna, nie dosłowna.Przez to,że Bill i Joe znikają za wzniesieniem mostu ukazany jest sam fakt odejścia(śmierci) Billa.Nie widzimy co się z nim dzieje,w jaki sposób umiera.Wiemy tylko,że odszedł.Moim zdaniem ciała Billa nie było za mostkiem, co widać w późniejszych scenach po zachowaniu Susan,która mimo,iż wiedziała co stanie się z jej ojcem, zareagowałaby inaczej widząc jego zwłoki.Nie odeszłaby tak poprostu ciesząc się z powrotu Joe, gdyby cialo jej ojca tam było.Pogodziła się ze śmiercią Billa,była spokojna bo w ostatnich chwilach życia towarzyszył mu Joe, któremu ufała i którego kochała.

To tylko film ... I widocznie go nie zrozumiałeś.

ocenił(a) film na 9
mamsztyl

I właśnie dlatego ten film tak bardzo mi się podoba. Dowolność interpretacji ;)
Moim zdaniem na końcu widzimy chłopaka z kawiarni a nie śmierć. Wiecie dlaczego tak myślę? Nie wiem czy ktoś z was zwrócił uwagę na grę Pitta. Na początku ten chłopak z kawiarni jest taki wesoły, często się uśmiecha itd. Potem jako Joe Black to już zupełnie inna postać. Taka zimna, nieobecna, jakby pozbawiona uczuć - po prostu śmierć. A potem, jak wraca już z tego mostu to znowu jest tym chłopakiem z kawiarni. Joe Blac nie byłby zdolny do takiego szczerego uśmiechu

Lizzy_5

Zgadzam się. według mnie kluczową rolę odgrywa tu własnie gra Pitta. Na końcu znów jest tym roześmianym chłopakiem który rozmawiał z nią w kawiarni a nie tylko ciałem w które weszła Śmierć.
Pitt pokazał tutaj swój kunszt aktorski, gra dwie diametralnie różne osoby mimo, że jego powierzchowność (rysy twarzy, wygląd ogólnie- nie potrafię jasniej wyjaśnić o co mi chodzi, niestety:)) pozostała taka sama. Potrafi przeobrazić się z wesołego pełnego życia chłopaka w zimną Śmierć...

ocenił(a) film na 10
kawa_malinowa

Dobrze , że w poniedziałek Wielkanocny będzie ten film.
Z ogromną przyjemnością obejrzę go ponownie.
Pitt zagrał świetnie. Cały film jest zresztą bardzo nastrojowy i wprowadza klimat tajemniczości.
Osobiście jestem pod wpływem magii tego filmu , który rzucił na mnie czar swoją fabułą , grą aktorów i przesłaniem.
Co do zakończenia to każdy może odebrać dowolnie. I to jest właśnie urzekające w tym filmie.
Jak dla mnie to Joe (śmierć) wrócił do Susan.
Był dziwny , bo nie znał ludzkich uczuć - jego uczucia to czysta , niczym niezapisana kartka papieru ( to takie moje porównanie).
Zjawił się na ziemi by zabrać Billa Parrisha i po to , by poznać życie i zrozumieć co tak bardzo trzyma ludzi przy życiu , dlaczego nie chcą odchodzić.
Zrozumiał gdy sam się zakochał , zresztą ze wzajemnością.
To właśnie takiego Joe pokochała Susan i to z nim ją tak wiele łączyło.
A nie z tym z kawiarni.
Śmierć (Joe)zrozumiała jak potężną siłą jest miłość i nie chciała jej zostawić.Jak dla mnie jest to właśnie przekaz filmu , mówiący o sile uczuć - uczuciu miłości i pięknie życia , którego sensem jest właśnie miłość.
Słowa Billa cyt :...kto nigdy nie kochał , ten tak naprawdę nie żył...
Zresztą sam Joe mówi , ...że tutaj nie jest już samotny ...
I dlatego , dla miłości wrócił.
"Miłość okazała się silniejsza od śmierci".
A po powrocie zachowywał się jak ten z kawiarni , bo go udawał.
Testował Susan , po to by upewnić się co do jej uczuć.
Jak ona zareagowała , to jest chyba oczywiste.
Taka jest moja wersja zakończenia.
Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 9
mamsztyl

Naprawdę myślisz, że Joe Black byłby w stanie tak się zachowywać. Dalej obstaję przy wersji, że to był chłopak z kawiarni nawet z tego względu, że Bill powiedział Śmierci, iż jego córka zakochała się z gościu, którego poznała rano. Wg mnie Joe Black dobrze przemyślał całą sprawę i głównie ze względu, że bardzo kochał Susan przywrócił życie temu nieszczęśnikowi, by nie pozostawiać jej samej po stracie ojca. Zdawał przecież sobie sprawę, że jego poznawanie świata z punktu widzenia człowieka jest już zakończone, nie ma już odwrotu, trzeba wracać do swoich obowiązków. Joe Black nie mógł już dłużej przebywać na ziemi, skończył już swoja misję.

Lizzy_5

Lizzy zgadzam się z Tobą! Nie wyobrażam sobie, żeby Joe Black mógł tak genialnie udawać chłopaka z kawiarni. Wykonał swoją misję i pomimo, że ją kochał musiał odejść. Rola Pitt'a w tym filmie potwierdziła, że jest on wyśmienitym aktorem. Zagrać dwie tak różne postacie, to calkowite mistrzostwo! Raz jest Śmiercią: istotą podobną do dziecka, która dopiero co poznaje świat. Całkiem niewinną, ciekawą wszystkiego, czystą, niczym niezapisana jeszcze kartka papieru. Za drugim razem jest otwartym, wesołym, sympatycznym facetem z kawiarni. Inny charakter, inna mimika twarzy, inna gestykulacja, inny ton głosu. Jestem pod wrażeniem gry Pitt'a.

ocenił(a) film na 8
Lizzy_5

A powiedz mi, od kiedy Śmierć daje życie?

ocenił(a) film na 6
freench

O, to jest najbardziej trafne pytanie z całego tego wątku.

ocenił(a) film na 10
mamsztyl

chcialabym zeby tak bylo jak pisze Mamsztyl, ale wydaje mi sie ze dziewczyny maja racje i Smierc odszedl...odszedl bo naprawde ja kochal i przez to ten film jest taki mocny.a ta dziewczyna rzeczywiscie pokochala smierc ale patrzyla na niego przez pryzmat pierwszego spotkania, wiec kogo kochala tak naprawde? boze co za zamota :|

ocenił(a) film na 8
lilith_goot

nie wiem czy zwrócilicie uwagę na scenę w której Joe powiedział Susan ze bedzie miała to co poznała w kawiarni , dlatego własnie sadze ze to nie była śmierć .. poza Joe musiał odejśc , przecież nie mógł żyć na tym świecie !
rzeczywiście film lekko przydługawy .. skróciłabym go co najmniej o 30 min. Oprócz końcowych scen wzruszyła mnie też ta w szpitalu z staruszką , ogólnie miałam nadzieje ,że Joe nie zabierze ojca .. myliłam się ; (

ocenił(a) film na 10
mamsztyl

chcialabym zeby tak bylo jak pisze Mamsztyl, ale wydaje mi sie ze dziewczyny maja racje i Smierc odszedl...odszedl bo naprawde ja kochal i przez to ten film jest taki mocny.a ta dziewczyna rzeczywiscie pokochala smierc ale patrzyla na niego przez pryzmat pierwszego spotkania, wiec kogo kochala tak naprawde? boze co za zamota :|

Lizzy_5

Absolutnie się z Tobą zgadzam. Nikt o tym nie napisał, ale przecież Joe powiedział Susan że powróci do niej chłopak z kawiarni. Dał jej swoje słowo. Kogo jak kogo ale śmierci możemy być pewni :-) jeśli coś przyrzeka to na pewno się z tego wywiąże

ocenił(a) film na 9
b1aster

Naprawdę uważasz, że Joe mówiąc,"przyżekam że będziesz szczęśliwa" czy coś takiego miał na myśli tego chłopaka? A pozatym Susan nie była taka głupia i przecież wiedziała, że kocha Joe Black'a a nie jakiegoś gościa, który powiedział jej jak tak naprawdę chciałaby spędzić życie(zupełnie nieświadomie). Sądzę jednak, że obydwie wersje mogą być prawdziwe, gdyż jakim sposobem Joe mógł zostać na ziemi(teoretycznie z ziemi także mógł wysyłać ludzi na tamtem świat?

ocenił(a) film na 9
XxxhellxxX

Jest też jeszcze jeden argument czyli morał: jeśli przychylałabym się do wesji że to Joe Black wrócił, to film byłby dość nieprzyjemny, głównie z tego powodu, że chłopak z kawiarni nie miał zginąć( a jednak zginął dlatego, że śmierć chciała wziąć jego ciało?! coś mi tu nie gra), bądź też postawic na szczerość i realizm w filmie(Joe jasno ocenił sytuację i zrozumiał, że dla niego nie ma miejscjana ziemi, nawet gdyby on i susan bardzo tego chcielim, ale postanowił że susan ma być niesczęśliwa? też mi się nie podoba...) Jedynym wyjaśnieniem, kto wtedy stał na mostku mogła być reakcja Susan, ale ta sprawa też jest nie jasna, bo nie powiedziła jasno, kogo kocha(myślę, że po części sama nie wiedziała). Jednak Joe dał Susan coś bardziej wartościowego, niż sama miłość, a mianowicie pokazał jej czym ona jest. Inaczej Susan poślubiłaby tego gościa co później okazał się zdrajcą...

mamsztyl

Doprawdy bardzo interesujaca interpretacja. Ogladajac ten film pare razy nigdy o niej nie pomyslalem. Ale zaiste warta rozwazan :)
Mimo tego mniemam, iz na koncu wrocil chlopak z kawiarni. Aby dobrze poprzec ta teze, trzeba zalozyc iz ten chlopak z kawiarni mial mgliste pojecie co sie z nim dzialo - zreszta sam to powiedzial w koncowej scenie. Dlatego nie znal dobrze dialogu z kawiarni i mogl powtorzyc slowa Susan o czym autorka tego postu wspomniala. Poza tym nie wydaje wam sie troszke egoistyczne, gdyby smierc postanowila jednak wrocic pozbawiajac dla swej zachcianki zycie tego chlopaka z kawiarni? I jak tu teraz mowic o przeslaniu filmu "milosc pokona nawet smierc?" - wtedy troszke mija sie to z celem, prawda? Takze wizyta u staruszki w szpitalu dala nam odpowiedz, ze tak naprawde nie jest to miejsce dla smierci - od razu po tej scenie wkracza do Billa i mowi mu ze "juz czas". Smierc zrozumial(a) ze osiagnal to czego chcial. Rozterki przyszly w momencie, gdy susan chciala jechac z nim bo go bardzo kochala - joe mial nadzieje ze to wystarczy aby wyruszyla z nim. Niestety nawiazanie do chlopaka z kawiarni i napomnienie o strachu przekonala joe'go ze nie tedy droga i musi ja zostawic. Co do samej sceny zakonczenia... Niektorzy mowia ze jest bez sensu gdyz nie pobiegla sprawdzic co sie stalo z jej ojcem. Ehh... przeciez ten film jest nasycony magia i tajemnica - gdyby pobiegla to odarloby to dzielo z tego niesamowitego klimatu ktory nam caly czas towarzyszy. Zreszta to jest FILM, co tu duzo mowic... wspanialy, niesamowity i poruszajacy :)
ps. Co do oczoplasu aktorki.... Wy chyba nigdy tak naprawde sie nie zakochaliscie i nie wiecie jak to jest czuc sie jak szczeniak i czasami idiota przy kims kto samym wzrokiem wzbudza u nas rumience i pewien strach przed spojrzeniem komus w oczy... Dziewczyny pewnie lepiej to rozumieja ;)

ocenił(a) film na 10
verminaard

co do oczaplasu -> zgadzam sie w 100 procentach;) gra aktorska bez zarzutu dla calej trojki!

ocenił(a) film na 6
verminaard

"Poza tym nie wydaje wam sie troszke egoistyczne, gdyby smierc postanowila jednak wrocic pozbawiajac dla swej zachcianki zycie tego chlopaka z kawiarni?"

Ludzie umierają co chwila z o wiele głupszych powodów. Poza tym jak ktoś stoi na środku ruchliwej ulicy na czerwonym świetle, to nie ma się co dziwić, że potrąca go samochód.

mamsztyl

Ewidentnie postacią z ostatnich paru minut jest wesoły chłopak z kawiarni. Wyjaśniem dlaczego: śwmierć zakochuje się w Susan i snuje play aby zabrać ją w zaświaty. Jednak po rozmowie z jej oburzonym ojcem postanawia powiedziec jej kim jest, uczciwie, i zobaczyc czy nadal chce być z nim. Jednak on zaczyna się obawiać, jest zalękniona. To definitywnie utwierdza śmierć w przekonaniu że jej miejsce jest na ziemie. Podejmuje decyzję że odchodzą "we dwóch": on i ojciec. A Susan obiecuje: dostaniesz to czego pragniesz (oczywiście chodzi o chłopca z kawiarni). POza tym śmierc nie może zostać na ziemi, ma inną misję, jej "urlop" musi się skońćzyć czego sama żałuje.

Szzczerze mówiąc, to w ostataniej scenie nawet żal mi było że to nie śmierć, w której w końću też zadurzyła się Susan (jej niewinność, uczenie się wszystkiego od początku co tak uwiodło dziewczynę.) Ale cóż, śmierć daje jej prezent: ciało które pokochała, chłopaka z kawiarni.
Oczywiście film nie przemawia "kawa na ławę" , ale to wyestarczy żeby mieć pewność zakońćzenia. Takie jest po prostu logiczne i wynika z całego filnu.

mamsztyl

nie zgadzam się, to był Joe z kawiarni, Joe-śmierć powiedział do jej ojca, że Susan dostanie to, co poznała tam w kawiarni...

mamsztyl

hahahahahahaha to sie nazywa nadinterpretacja...

ocenił(a) film na 6
mamsztyl

Nie widzę dużej różnicy między "I like you" a "I like you so much". Z kolei to, że oboje na pytanie "What do we do now?" odpowiedzieli "It will come to us", spokojnie mogło być zbiegiem okoliczności.

mamsztyl

Dziś oglądałam ten film po raz już enty i chyba właśnie przychylam się do tego, że to śmierć wraca do Susan:) po pierwsze chłopak z kawiarni powinien pamiętać dokładnie jej słowa, śmierć widzi rozczarowanie Susan tym, że myśli że jest chłopakiem z kawiarni, ale się tym cieszy, że to właśnie jego - śmierć pokochała, no i śmierć chyba nie może dać życia jak je odebrała już, no i to tylko film - moim zdaniem nie ma czegoś takiego jak zasady i że śmierć musi sobie iść bo tutaj nie może już być, bo jak wyjaśnić, że sobie ukradła czyjeś ciało ? z kostnicy? z domu pogrzebowego? z grobu? skoro nie ma zasad to czemu nie miała by wrócić do Susan? było już, że anioły śmierci mogą sobie wracać i wieść super życie to czemu nie śmierć? a może Bóg na to pozwolił? ale film polega na tym, że można sobie samemu to zinterpretować - więc jak ktoś twierdzi, że to chłopak z kawiarni to i niech tak będzie:) amen:) ja wole wersję, że to śmierć, bo w końcu w chłopaku z kawiarni może się hmm nim zauroczyła, a w śmierci się zakochała, nie w kim innym, a bym nie mogła z kimś być wiedząc, że ten ktoś odszedł a osoba podstawiona nie jest ta właściwą, trochu jak w doktorze who, jak doktor nie może zostać z Rose i zamiast tego zostawia jej swoja kopię, która jest niby identyczna...ale to jednak nie to samo:)

mamsztyl

Jesteś nienormalna bredzisz i nic nie. Zrozumiałaś

ocenił(a) film na 9

pod koniec filmu kiedy joe black chce powiedizec Susan prawde o sobie, ta mowi mu rozmowie w barze, o kawiarni, o tym jak sie poznali. Joe uswiadamia sobie, ze ma go za kolesia z baru i to co wtedy w barze mowil i jaki byl bylo dla niej wazne. Joe wie, ze mimo wzajemnych uczuc, trzeba wyjawic prawde, zakonczyc misje i zwrocic kolesia z baru. Joe i susan zakochali sie w sobie ale moze na tym ta milosc z jego srony polegala, ze zroumial, ze odebral komus zycie - komus na kim jej zalezalo i odebral im pewna szanse. Postanowil odejsc. Ona i tak kochala troche " nie jego" myslac o tym co dzialo sie w barze.W gre wchodzilo tez prawo natury[mowil o tym z ta pania umierajaca na raka]. Jest mowa o pozegnalnym pocalunku, ona mowi tez "jestes kims innym"[niz koels z baru]. Na tym swiecie nie ma miejsca dla Smierci. oboje to rozumieja i godza sie z tym. Jezeli Joe chcialby z Susan byc zabralby ja do swojego swiata - o tym tez byla mowa. nie ma, ze boli:). Kiedy pozniej Susan rozmawia z ojcem mowi do niego "Joe wyjezdza", "wszyscy się żegnają". Joe i Bill rozmawiaaja przed przejsciem o rozstaniach, Bill pyta Joego "czy trudno się rozstac" z tym swiatem. Tak wiec ten na koncu to koles z baru. Widac to nawet po grze Braciaka - jest inny niz Joe :)po za tym kiedy koels z baru wraca mówi "wtedy kiedy zniknelas za rogiem [kawiarni] nie myslalem, ze cie jeszcze zobacze". a ona "zaluje ze nie znales mojego ojca"Coz Joe przynajmniej wynagrodził jej ból, pustke i oddal jej fajnego faceta- to bylo fair:)

ocenił(a) film na 10

Ja już sama nie wiem...

Z jednej strony jestem bardziej skłonna do wersji, że to Joe-Śmierć powrócił do Susan, że tylko udawał Gościa z baru, by sprawdzić jej uczucia (i przy okazji źle powtórzył jej słowa), no i jakoś wcale się nie zaciekawił, dlaczego nie może poznać jej ojca.

Ale z drugiej strony Joe Black zdawał sobie sprawę, że na świecie nie ma miejsca dla śmierci, ma swoje nowe zadania do wykonania, swoją "pracę" i nie może tak po prostu zostać na ziemi. Nie mógł też w sumie - jak już ktoś zauważył - tak dokładnie naśladować Gościa z baru.

No i jest jeszcze taka kwestia, kogo w końcu pokochała Susan. W sumie tak na prawdę zakochała się nie w Joem ale w tym Gościu z baru - po tej jego gadce. I do przyjęcia uważała Joego za tego Gościa. Z tym, że jak się w końcu dowiedziała, że Gościu z baru to nie jest Gościu z baru tylko Śmierć, to zdała sobie sprawę (tak mi się wydaje), że to Joego właśnie kocha a nie Gościa z baru.

Rany, jakie to pogmatwane... ;]

ocenił(a) film na 10
Eruaniel

Poprawka!
Po przemyśleniu myślę, że to jednak Chłopaka z kawiarni kochała Susan przez cały czas. Nie zdała sobie sprawy (jak napisałam) że kocha Joego.
Więc teraz chyba jednak bliższa jest mi wersja, że to Chłopak z kawiarni wrócił do Susan.























ocenił(a) film na 9
Eruaniel

Moim skromnym zdaniem to chłopak z baru wrócił do Susan, oglądałam ten film już kilka razy i nigdy nie miałam co do tego wątpliwości. Trochę zaczęłam się zastanawiać czytając niektóre tu komentarze, ale po uważnym obejrzeniu końcówki wczoraj utwierdziłam się w przekonaniu, że Smierć zwróciła Susan blondaska z kawiarni :)

miss_russ

Zgadzam się. Do Susan wrócił chłopak z kawiarni. Przecież Joe - Śmierć powiedział do Susan coś takiego 'Oddam Ci to co utraciłaś w kawiarni', czy coś takiego. Oddał jej tego chłopaka.

ocenił(a) film na 10
miss_russ

A czy Wy widzieliście oczy Joe'go jak był śmiercią?Coś w nich było, takie tajemnicze i dziwnie sie błyszczały:)A jak stał się zwykłym chłopakiem na końcu, to to jakby zniknęło!

ocenił(a) film na 8
Jastinek_ble

Na poczatek chciałam powiedzieć że za każdym razem jak oglądam ten film to płacze na końcówce... A moim zadaniem zakończenie nie jest dziwne.. Susan zorientowała się kim jest Joe i już wiedziała że nie może nic zrobić jak tyklo pożegnać się z ojcem... te ostatnie chwile ktore spędzili razem były zakończeniem i nie miała po co iść i sprawdzać czy ojciec nie leży gdzieś na mostku bo ojciec ODSZEDŁ razem z Joe, ktory uświadomił sobie (łzy jak widział ojca i Susan) że jeśli zabiera Susan ojca musi jej oddać kogoś innego... i oddał jej chłopaka z kawiarni, który powtórzył jej słowa ktore powiedziała rano kiedy się widzieli po raz pierwszy... POzatym Joe poznał się na życiu... Przemyślał wszystko i tak jak powiedział "oddam Ci to co straciłaś w kawiarni" i zwrócił jej chłopaka z kawiarni, ktorego tak jak powiedział Bill ona właśnie kocha, a nie Joe'go...

agnes_39

dokładnie! zgadzam się z Tobą.............

Jastinek_ble

dokłądnie, Pitt mial wtedy zagrać Joe, zupelnie inaczej się zacvhowywał, ta różnica miała być wyraźnie widoczna, dziwi mnie tym bardziej, że inni tego nie zauważyli, za to snują dziwne interpretacje w miejscu, gdzie wszystko powinno być oczywiste.

Eruaniel

"że tylko udawał Gościa z baru, by sprawdzić jej uczucia" - uczucia do kogo? śmierc chiala sprawdzic jej uczucia względem swej 'osoby' udając kogos innego????????????????? ładne mi sprawdzanie

|do autora tematu|
Według mnie zakończenie wcale nie jest dziwne. Wręcz przeciwnie-całkiem przewidywalne. Susan pożegnała się z ojcem, zrozumiała, że nie żałuje on niczego co go spotkało. wiedziała, że umrze. A poza tym to by było faktycznie bez sensu gdyby ona na tym mostku pobiegła zobaczyć co stało się z ojcem i zaczęła, powiedzmy, płakać. Myślę ze to całkowicie zburzyłoby klimat całej fabuły filmu.

A tak na marginesie to bardzo spodobała mi się postawa Joe-śmierci. Młody mężczyzna pokochał prawdziwą miłością i zrozumiał przede wszystkim to, że to piękne uczucie to nie tylko branie, dostawanie czegoś, ale również poświęcenie i wyrzeczenie się czegoś dla tej drugiej osoby... To było według mnie głowne przesłanie filmu.

Pozdrawiam serdecznie:)

Bardzo chciałabym, żeby to właśnie Śmierć wróciła do Susan, ale wg mnie to ten chłopak z kawiarni. Nie wiem, czy ktoś to już wspominał, ale kiedy Susan ostatni raz rozmawiała ze Śmiercią (wtedy kiedy dowiedziała się, kim w ogóle jest itd.), Joe powiedział jej, że "zostanie jej zwrócone co utraciła w kawiarni", czy coś takiego. Ale chodziło, że nie weźmie jej ze sobą, a ponadto zwróci ciało tamtego chłopaka.
To dla mnie podstawowy argument.
A jeśli chodzi o to, że niby została wystawiona na próbę. Joe-Śmierć wiedział, że Susan go kocha. Przecież na koniec chciała go pocałować, jechać z nim. On nie potrzebował więcej dowodów miłości. A poza tym faktycznie - wygląda, mimika i w ogóle wszystko tego chłopaka co wrócił wskazuje na tego chłopaka z kawiarni, chociaż chciałoby się, żeby było inaczej :).

Pozdrawiam!

ocenił(a) film na 10
a_lex290

Jak widzę , to różnie można odebrać zakończenie.I to jest ta magia.
Jeżeli przyjąć wersję przesłania filmu , że miłość jest tym najsilniejszym uczuciem , które trzyma nas przy życiu i stanowi jego sens (cyt.Billa:..kto nie kochał ten nie żył...), to jak dla mnie wersja zakończenia z powrotem chłopaka z kawiarni pada.
W końcu misja Joe polegała nie tylko na zabraniu Billa, ale głównie zrobił sobie urlop po to , by dowiedzieć się na czym polega "to" piękno życia i dlaczego ludzie nie chcą odchodzić.
Joe sam się zakochał( zresztą ze wzajemnością) i zrozumiał , że nie może zabrać Susan do swojego świata , gdyż byłby to egoizm z jego strony.
Z kolei uczucie miłości do Susan okazało się ( nawet dla śmierci) tak potężne , że postanowił do niej wrócić i przeżyć razem z nią jej ziemskie życie.
Co do chłopaka z kawiarni ,to Susan była nim tylko zauroczona i jak sama mówi , że nawet zawrócił jej w głowie.Podobało jej się to co mówił o życiu i miłości.Może z czasem zakochałaby się.Ale tego nie wiemy , bo tak naprawdę go nie znała i poza krótką wymianą zdań o różnych aspektach życia nic więcej ją z nim nie łączyło.
Natomiast ewidentnie zakochała się w śmierci - nie wiedząc kim jest.
Joe , w scenie pożegnania , gdy "przekazał" jej kim jest , powiedział do niej cyt:...nie obawiaj się zapytać. Nieważne kim jestem , ty mnie znasz...
I jak dla mnie to ma głęboki sens.
Przecież kochamy osobę nie za to kim jest , tylko jaka jest.
Joe obiecał Susan przy pożegnaniu , że na zawsze "zachowa to" co wtedy odnalazła w kawiarni( dosłowne tłumaczenie z oryginału DVD ).I miał tu na myśli jej wizję miłości , która akurat pokrywała się z tym co mówił ten chłopak.Co wcale nie znaczy , że tak by było.
W końcu to tylko słowa.Żeby doświadczyć głębszych uczuć , pokochać kogoś , trzeba z tą osobą być , przeżyć coś co połączy.
Tego chłopaka nie "zbadała" , natomiast jak sama powiedziała , zbadała Joe i nie chciała tego stracić. Ojciec sam zauważył , że jeszcze nigdy o nikim tak Susan nie mówiła jak o Joe. Tego właśnie dla niej chciał.
Przy pożegnaniu , gdy Susan dowiedziała się kim jest Joe , wcale nie powiedziała , że nie chce z nim być. Poprosiła natomiast , by Joe potwierdził , że ją kocha.
W rozmowie z ojcem , stwierdza , że wszyscy się żegnają , że Joe musi odejść ,bo wie że jest śmiercią i ma zabrać ojca.
W końcu Joe powiedział , że jego wspólny czas z jej ojcem dobiegł końca.
Co wcale nie znaczy , że on nie może wrócić , chociaż Susan tak właśnie myśli.
Dlatego gdy pojawia się na moście tylko Joe , Susan jest mile zaskoczona i stwierdza z nadzieją , że wrócił.Wcześniej pytała go czy wróci , ale Joe nie odpowiedział jednoznacznie.
Dopiero gdy (pozornie) okazuje się , że to chłopak z kawiarni u Susan pojawia się smutek i łzy.
I jak dla mnie Joe zwracając życie temu chłopakowi skrzywdziłby Susan ,gdyż niemiałby żadnej pewności , że Susan będzie z nim szczęśliwa.
Dlatego udaje chłopaka z kawiarni , bo nie jest pewny wyboru Susan , czy wybrała ziemską osobę jako zaledwie poznanego chłopaka (w zasadzie ciało), czy wybiera miłość której doświadczyła z Joe , pomimo nieziemskości istoty.
I to jest właśnie potęga miłości.
Dla mnie odpowiedź jest jasna.Całe to udawanie chłopaka ,to był test z jego strony.Wiedział , że zabierając ojca już ją bardzo krzywdzi.
I nie chciał jej zranić jeszcze bardziej i dlatego na zasadzie testu musiał upewnić się w jej wyborze.
Po zachowaniu Susan widać jaki był jej wybór.
W momencie gdy przedstawił się jako chłopak z kawiarni , u Susan pojawia się smutek w oczach , żal i rozczarowanie.Z tęsknotą spogląda gdzieś daleko poza most.W końcu pojawiając się łzy po utracie dwóch ukochanych istot.
Joe wtedy zrozumiał , że zrobił dobrze nie żegnając się z Susan do końca.Sam zresztą powiedział do Billa , że niezupełnie pożegnał się z Susan.
I celowo zaczął gubić się w odpowiedziach (nie dlatego ,że nie pamiętał), nie zdziwił się dlaczego nie pozna ojca ,bo odpowiedź znał( sam go zabrał).
Tym samym dał jej do zrozumienia kim jest. I dopiero wtedy , pomimo dramaturgii sytuacji , Susan zaczyna uśmiechać się przełykając łzy rozpaczy po stracie ojca.
I najważniejszy - ostatni ich dialog , który jest dla mnie dowodem.
Na pytanie Susan ( dodam , że z nadzieją w oczach Susan zadała to pytanie ) , cyt:...I co dalej ?...Joe po krótkim namyśle odpowiada:...Zobaczymy...
Susan potakując głową uśmiecha się , po czym odchodzą trzymając się za ręce.
Ten krótki dialog , identyczny w doborze słów ( gdyby ktoś oglądał uważnie , to zwróciłby na to uwagę), był trochę wcześniej zaraz po scenie miłosnej.Identyczny dialog , tylko w odwrotnej kolejności.Wtedy to samo pytanie zadał Joe , a teraz identycznie odpowiedział słowami Susan.I tylko Joe mógł dokładnie powtórzyć słowa Susan , bo tylko on wiedział co wtedy mówiła.
Ja odebrałam właśnie w ten sposób film i tylko taka wersja zakończenia przemawia do mnie.
Skoro jest to film afirmujący życie , mówiący o pięknie życia , o tym że uczucia są najważniejsze , a miłość stanowi jego sens i sprawia , że chcemy żyć , to w mojej wersji tylko Joe ( niestety jako śmierć) powinien powrócić do Susan.




ocenił(a) film na 4
mamsztyl

Jeśli Śmierć się "uczłowieczy" to przestanie istnieć i ludzie będą żyli wiecznie... Jeśli tak, dlaczego umarł ojciec Susan?

ocenił(a) film na 10
hauser

Śmierć "uczłowieczyła " się już w trakcie pobytu na ziemi , co zresztą zauważył nawet Bill Parrish ,gdy Joe poinformował go , że kocha jego córkę i chce ją także zabrać ze sobą ( rozmowa w gabinecie podczas balu).
A to , że śmierć mogła przedłużyć sobie "urlop" o jedno życie ludzkie ( w tym przypadku życie Susan) , nie zmienia faktu iż nadal mógł "pracować"(odbierać życie).
Sam Joe zresztą w drodze do firmy , wytłumaczył Billowi na czym to wszystko polega.Bill goląc się wykonywał jakąś czynność i jednocześnie snuł inne plany np.zawodowe.
A więc Hauser ,... sam widzisz jak to jest , pomnóż to przez nieskończoność i dodaj do wieczności , a otrzymasz próbkę tego o czym mówię...
Bill umarł , bo to był jego czas.
I tyle.To proste.

ocenił(a) film na 4
mamsztyl

...czyli Śmierć zostanie na Ziemi jako człowiek (WASP, zapewne?), będzie jadał obiady i chodził do toalety, a w wolnym czasie dalej nawiedzał ludzi, jak Pan Śmierć...? Przecież to jakiś nonsens. Tych dwóch sfer nie da sie połączyć trwale... chyba, że w płyciutkim filmie udającym dramat egzystencjalny.
"Bill umarł , bo to był jego czas." Otóż nie całkiem. Do pewnego stopnia udanie negocjował ze Śmiercią, a wiec czas zejścia nie był określony i jednoznaczny.

ocenił(a) film na 10
hauser

No właśnie, przecież to się samo w sobie wyklucza, żeby Śmierć została sobie na ziemi i żyła normalnie jak człowiek, to niemożliwe. Joe musiał odejść - on i Susan byli z dwóch odrębnych światów, Śmierć musiała wrócić do swojego.

I jeszcze jeden argument: przecież Joe powiedział do Susan, że "zwróci jej to, co utraciła w kawiarni".

ocenił(a) film na 10
hauser

Zbyt dosłownie traktujesz wątek fizyczności śmierci.To wszystko są metafory.Film jest z gatunku fantasty.
Bill próbował negocjować ze śmiercią , nawet w pewnym momencie miał cichą nadzieję , że Joe mu odpuści całkowicie.
I o ile czas zejścia nie był określony , o tyle koniec był nieuchronny i jednoznaczny. Musiał odejść.

ocenił(a) film na 4
mamsztyl

"To wszystko są metafory"
Jasne. Jak cosik na bakier z logiką, to pojawia sie argument o "metaforyczności".

ocenił(a) film na 9
hauser

autor tego filmu nie daje nam do myślenia - za duzo. na końcu wraca chłopak z kawiarni bo śmierć przywraca mu zycie. proste?
niektórzy za dużo główkowali :>

film nie jest jednak dla wszystkich widzów. Nie sądzicie? Są bardzo podzielone zdania co wynika z ograniczonego pola widzenia.
Dla mnie osobiście to jeden z moim ulubionych filmów. Rewalacja + piękna muzyka.

ocenił(a) film na 4
hitelka

"Są bardzo podzielone zdania co wynika z ograniczonego pola widzenia."
Pozostaje tylko odpowiedzieć na pytanie, kto ma to "ograniczone pole"...?
Bo można odnieść wrażenie, ze jednak nie ci, którzy o filmie wiedzą co nieco...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones