PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=74}

Joe Black

Meet Joe Black
1998
7,6 284 tys. ocen
7,6 10 1 283609
6,2 51 krytyków
Joe Black
powrót do forum filmu Joe Black

dziwne zakonczenie

użytkownik usunięty

przez caly film mozemy podziwiac wspaniala milosc corki do ojca (chodzi o susan). kochana corecZka tatusia. rozumieja sie bez slow i spedzaja ze soba bardzo duzo czasu. jednak koniec byl raczej dziwny i denerwujacy. podczas imprezy, joe zabiera williama na ten niby mostek, chwile rozmawiaja a pozniej ida gdzies dalej. wlasnie tam i w tym momencie william umiera. joe wraca na mostek i przychodzi do niego susan, ktora wie juz ze joe jest smiercia a jej ojciec nie zyje. i co robi kochana coreczka tatusia?????? wraca ze swoim ukochanym na impreze. nie idzie do ojca chociazby sprawdzic czy zyje (co byloby i tak bez sensu ale byloby chyba "bardziej ludzkie"). wraca z joe jak gdyby nigdy nic, a przeciez tak kochala ojca i wczesniej nie dopuszczala do siebie mysli ze mogloby go kiedys zabraknac. :/ ten watek byl troche glupawy jak dla mnie.
ale ogolnie caly film swietny mimo tego ze jest taki dlugi. nie jest nudny wbrew pozorom. i pitt swietnie gral.

ocenił(a) film na 10
hauser

moze bys troche rozwienal swoja wypowiedz i podzielil sie z nami swoja wiedza? :)

ocenił(a) film na 4
Rafik_4

Może kiedyś. Na emeryturze siądę i napiszę WSZYSTKO.

mamsztyl

Do Susan wraca jednak Joe-Śmierć! Genialne. Sam bym tego nie wykminił... Aż musiałem sprawdzić na filmie :D Rzeczywiście, ta gra w końcowym dialogu jest ewidentna... A sam byłem pewien, że wraca Joe z kawiarni... Cóż, nie każdy ma wystarczająco wysokie IQ ;P Świetne zakończenie :)

Kubolski

po pierwsze śmierć nie mogła wrócić bo zachwiałoby to wszechświatem nie sądzisz? a po drugie z całości filmu wynika że najpierw śmierć jest egoistyczna i chce zabrać Susan ze sobą a na końcu uświadamia sobie z małą pomocą ojca Susan że tak nie można bo by zabrał jej całe życie wiec daje jej normalne życie zwracając chłopaka z kawiarni. i nic by się nie zgadzało gdyby śmierć później wróciła. to nie kwestia IQ tylko poprawności moralnej ukazanej w filmie i sile miłości. uśmiałam sie z tego IQ:D

ocenił(a) film na 10

no wez:) zakonczenie, ta scene gdy corka wraca na przyjecie potraktuj jako symbol. jest przedstawione ze ojciec odchodzi za mostek czyli umiera. corka tam nie leci i nie patrzy, nie szuka tatusia bo wie ze zmarl i pogodzila sie z jego smiercia. wraca na przyjecia - wraca do nomalnego zycia.

ocenił(a) film na 10
Rafik_4

Jednak nadal twierdzę , że zakończenie można zinterpretować różnie.
I nie widzę sensu filmu , jeżeli to wraca koleś z kawiarni.
Ona go wcale nie kochała i tak szybko zapomniałaby o uczuciach do Joe ?!.
W takim razie to pusta i głupia dziewucha , która w zasadzie poleciała na ciało.
To niemożliwe , żeby po takich przeżyciach związanych z utratą dwóch ukochanych facetów , przejść do porządku dziennego , jakby to nic wielkiego się nie stało.Bzdura.Bez sensu.
Dla mnie jest inna wersja zakończenia i tylko ta pasuje mi do całości.

ocenił(a) film na 9
mamsztyl

szkoda tylko, że się nie zapytała Pitta (po powrocie zza mostku) jak ma na imię. Byłoby wszystko jasne :)

ocenił(a) film na 10
skan

Ludzie ludzie ludzie

Powrócił chlopak z kawiarni !!! to oczywiste jak uważnie ogląda się film... Ojciec się poświęcił zeby córka odzyskała Joe (oni dobrze o tym wiedzieli) ... dlatego nie teskni za ojcem !!!!

ocenił(a) film na 9

Jejku ile tu różnych opinii i niektóre wg mnie trochę nad wyraz. Przede wszytskim nie uważam że do Susan powrócił Joe bo trochę dziwne by było że śmierć zostaje człowiekiem. Na 100 % powrócił chłopak z kawiarni i to widać po tym jak zagrał to Pitt, był zdezorientowany nie wiedział co się dzieje, gdzie jest i co się stało. Dla mnie na przyjęciu Susan się zorientowała kim jest Joe i co to za historia z jego pojawieniem się. Bała się po prostu śmierci i Joę to wyczuł i wtedy zrozumiał że tak naprawdę Susan zakochała się w tym chłopaku z kawiarni. Wiedział że nigdy nie pokochałaby śmierci. To uczucie spadło na nią jak grom z jasnego nieba. Po pożegnaniu z ojcem wiedziała że nie może nic zrobić i nie powstrzyma śmierci. A William się nie poświęcił dla Susan. On musiał odejść od początku bo od początku wiemy że śmierć przychodzi zabrać go na drugą stronę. Urzeczona jednak jego mową do córki o tym gromie, miłości i porywie serca postanawia sama się przekonać o czym mówi i poczuć wszystko jak człowiek. Dla mnie ten film nie jest jakoś strasznie złożony i chyba dlatego tak urzeka i łapie za serce. Płacząca śmierć, pożegnanie ojca z ukochaną córką ...

ocenił(a) film na 10
gosia_g211

Każdy ma swoją wizję zakończenia. Na szczęście zakończenie nie jest takie oczywiste.
Co do tego kolesia z kawiarni , to raczej nie można zakochać się w kimś , kogo zna się zaledwie krótką chwilę. Koleś zauroczył ją tym co mówił o życiu i miłości , ale nic więcej.
Jasny grom trafił w nią , gdy bliżej poznała Joe , nie wiedząc kim jest (śmierć).
To w końcu z nim była bardzo blisko , tak blisko , że bliżej się nie da.
I to właśnie w nim się zakochała.
W scenie pożegnania , gdy Joe przekazał jej kim jest ,Susan pomimo strachu jaki ją ogarnął przed śmiercią (Joe) , na końcu rozmowy , mimo wszystko prosiła go o to , by zapewnił ją o swoich uczuciach , o tym że ją kocha.
Także moja droga "gosiu "nie jestem przekonana co do powrotu , kolesia z baru. Niby jaką rolę miałby dla niej pełnić ? pocieszyciela ? zastępstwo ?
To żałosne.
Susan pomimo to , że wiedziała kim jest Joe , nie zmieniła swoich uczuć do niego.
Nie kocha się kogoś za to kim jest , TYLKO JAKI JEST !
A jaki był był Joe (śmierć) , dobrze wiedziała , gdyż go "dokładnie zbadała". O czym sama mu powiedziała.
Powrót kolesia byłby bez sensu. To by znaczyło , że wolała ciała , a nie duszę - uczucia.
A to pusta dziewucha i do tego na koniec ucieszyła się...
A przecież , to mógł wrócić Joe , którego kochała i przeżyć z nią jej ziemskie życie ( jej czas ) i wcale nie kolidowało to z jego "pracą'.
Sam zresztą powiedział Billowi na czym ta zależność polega.
Jak dla mnie twoja teoria z tym chłoptasiem z kawiarni , całkiem pada.
To bez sensu.

ocenił(a) film na 9
mamsztyl

Może wg ciebie tak ale ja oglądałam ten film już kilka ładnych razy i nie zmieniam zdania. Skoro uważasz że wrócił Joe to jak wyjaśnisz jego zachowanie się i to wszystko co mówił. Zachowywał się dokładnie tak samo jak chłopak z kawiarni, a poza tym gdy Joe przyszedł do Williama do domu i zoabczył Susan to nie wiedział nawet kim ona jest i o czym tak naprawdę mówi. Dopiero później powiedział że przecież zabrał ciało przypadkowemu mężczyźnie na ulicy i to zapewne jego poznała rano Susan. Więc wytłumaczenie typu Joe na końcu udawał tego chłopaka mnie nie przekonuje:) bez sensu jest dla mnie powrót śmierci na ziemię i życie wśród żywych. Zakończenie jest niejasne i każdy dopowiada sobie tak naprawdę to co mu pasuje i jakby to widział. Gdyby choć raz w filmie padło imię chłopaka z kawiarni na pewno wszystko byłoby jasne...

ocenił(a) film na 8
mamsztyl

Joe, ktory powraca to Smierc, widac to ewidentnie jak Susan mowi "szkoda, ze nie poznasz mojego taty" i tutaj Smierc przestaje udawac "chlopaka z kawiarni" przytakuje glowa mowi, ze tez zaluje, po mimice mozna poznac, ze dobrze wie co sie stalo perzd chwila, ze jest mu przykro czuje wine, ze musial odebrac ukochanej osobie ojca...Przestaje udawac chlopaka z kawiarnii bo widzi, ze Susan kocha jego-Smierc, to byl test, sprawdzal czy dobrze zrobil.Bez sensu byloby, zeby powrocil Joe z poczatku filmu, dziewczyna okazalaby sie przynajmniej dla mnie pusta i tak jak pisze mamsztyl poleciala na cialo, a wydaje mi sie, ze przeslanie filmu polegalo na pokazaniu jak nieziemska i ponad wszystko potrafi byc milosc. Przeciez tego goscia z poczatku wcale nie znala, a jak juz mialby to byc TEN wlasnie grom z jasnego nieba to niedalaby mu odejsc, :))...Takie jest moje zdanie, ale ta druga opcje oczywiscie tez biore pod uwage:) Najlepiej spytac samego rezysera:)

ocenił(a) film na 9
gosia_g211

widze, ze kobiety na sile szukaja w tym filmie dobrego zakonczenia, ze to Joe wrocil i zyli dlugo i szczesliwie. NIE. Wrocil chlopak z kawiarni.
Po 1.
Nie zwrocenie zycia chlopakowi z kawiarni nie mialoby sensu, smierc czlowieka kosztem "milosci smierci" - mm.. raczej nie, co?
po 2.
Ojciec susan mowil do Joe zanim poszli, ze "te sprawy" zawsze sie jakas rozwiaza, a wiec znajdzie kogos innego (jakkolwiek aromantycznie to brzmi), a Susan mowila, ze niczego nie zaluje, mimo, ze wie, ze Joe odchodzi.

-Szczerze mowiac to myslalem, ze koniec bedzie taki, ze (za duzo bajek) ojciec Susan przejmie role Smierci, a Joe dostanie zycie

Teorie, ze przyszedl Joe (i co!?) i udaje, ze to nie on.. ble, kupa bzdur pisana przez 13 latki uniesione "romantycznoscia", ale nie jest to film dokumentalny zeby klocic sie o to co i jak. Niech kazdy widzi ten film w najprzyjemniejszym dla niego swietle, bo jest to kawal dobrego filmu. Niesmacznie jest mi jednak gdy ktos pyta "znacie inne wyciskacze lez? moj ulubiony to titanic", eh, nie czytam juz tu wiecej tematow, pewnie ktos do Zmierzchu porownal.

gosia_g211

prawie prawie
tylko że ona jednak kochała joe śmierć tamtego drugiego prawie nie znała. ale była mądrą kobietą wiec zrozumiała dlaczego on odchodzi. a on dał jej szansę na normalne życie czyli szanse na pokochanie człowieka w tym wypadku joego z kawiarni. i mam nadzieje że mam racje bo jesli nie to juz nic w tym filmie nie jest pewne.

Jak dla mnie to bardziej prawdopodobne jest ze wrocił chlopak z kawiarni, bo pzeciez mowil do Susan ze bal sie ze jej juz nie zobaczy jak zniknela za rogiem, skad Joe śmierć miałby o tym wiedzieć, i skad miałby wogole wiedziec ze powiediała ze on sie jej podoba, ale z drugiej strony to Chlopak z kawiarni powinien byc jakos bardziej zaskoczony tym ze jest na tym calym balu no i jak Susan powiedziala ze zaluje ze nie pozna jej ojca to tez sie nie zdziwil, ani ne zapytal, tak jakby wiedzial ze juz nie wroci, qrde takie to pogmatwane ze juz sama nie wiem jak imterpretowac zakonczenie ehhhh :)

ocenił(a) film na 10
mroffka

Joe wiedział co Susan mówiła wtedy do tego chłopaka i jak znika za rogiem , ponieważ widocznie przyszedł czas na tego chłopaka , a Joe potrzebował "pożyczyć" jego ciała i musiał przez jakiś czas obserwować ich. Stąd wiedział co mówili.
Ale w scenie końcowej , podczas rozmowy z Susan niezbyt dokładnie pamiętał wszystko o czym mówili , bo się pomylił (niedokładnie powtórzył słowa Susan sprzed kawiarni o tym , że powiedziała , że go bardzo lubi).
Joe na końcu udawał tego chłopaka , bo myślał , że jej o to chodzi.
Ale widząc jej rozczarowanie (to widać po jej zachowaniu),dał jej do zrozumienia kim jest. Dlatego nie obchodziło go , że nie pozna jej ojca i co się z nim stało , bo dobrze wiedział , gdyż sam go zabrał.Nie pytał , bo nie musiał już udawać tego chłopaka.
I na samym końcu dokładnie powtórzył słowa Susan , które powiedziała do Joe po tym jak się kochali.I tylko Joe mógł to wiedzieć.

Zakończenie jest oczywiste, gdy śmierć zabiera ojca sama tez odchodzi zwracając ciało które wypożyczyła dziwnie to brzmi ale tłumaczą to słowa Susan wcześnie cytowane ze żałuje że nie poznał (facet z kawiarni) jej ojca, ponadto facet ten jest zaskoczony cała sytuacją, nie wie o co biega i wita się z dziewczyną. Po zatym śmierć pożegnała Susan i powiedziała że odchodzi i jej nie może ze sobą zabrać. Nie wiem skąd tyle różnych interpretacji (ja osobiście ten film widziałem 3 razy). Ogólnie film bardzo dobry, miło się oglądało.

pozdrawiam.

Nie przekonuje mnie tylko argument " przecież byłoby bez sensu gdyby śmierć zamieszkała wśród ludźmi i żyła jak oni" .
Oczywiście, racja, ale sam fakt ,że śmierć przybiera ludzką postać i wcina masło orzechowe jest już absurdalna, więc równie dobrze może udawać człowieka. To fikcja, a w fikcji wszystko jest możliwe i nie ma absurdalnych,czy bezsensownych zakończeń

ocenił(a) film na 10
em71

Dedek zakończenie jest oczywiste,ale źle je interpretujesz. Ten , który wrócił na końcu do Susan ,to na pewno nie chłoptaś z kawiarni i niczego tam(ciała itd..) nie zwracał.Wrócił na bank Joe , tylko udawał tamtego , bo nie chciał , by Susan się go bała.Pomimo , że był śmiercią Susan i tak go kochała - sama mu o tym powiedziała, gdy się w końcu przedstawił kim jest.
Udawał człowieka - tamtego facia , bo bardzo ją kochał.A nie chciał , żeby przez czas jej ziemskiego życia , które zamierzał spędzić z nią wspólnie Susan żyła w strachu.

mamsztyl

Nie wiem, czy ktoś to już na pisał ponieważ nie chciało mi się śledzić całego wątku. Czuję się wręcz w obowiązku wyjaśnić oczywiste zakończenie, gdyż niektóre domysły po prostu mnie irytują.
1. Mężczyzną, który wrócił był 'chłopak z kawiarni', nie żadna tam Śmierć. Jest to dość oczywiste. sam Joe mówi to Suzan, mówi jej, dobitnie, w scenie pożegnania, że odda jej chłopaka z kawiarni.
Śmierć wcale nie oszukuje Suzan udając tamtego mężczyzny, z oczywistego powodu.Nie mógł by tego zrobić, nie miał pojęcia o spotkaniu Suzan w kawiarni a tym bardziej, nie mógłby cytować słów owego mężczyzny.
Tak jak obiecał oddał bezprawnie zagarnięte ciało, gdyż Bill przemówił mu do rozumu pogadanką o miłości.
2.Suzan tak naprawdę zakochała się w chłopaku z kawiarni, tak jak mówi jej ojciec, reszta była jedynie tego następstwem. Śmierć zakochana w Suzan poświęca się i oddaje jej prawdziwą miłość by mogła być szczęśliwa, a sam odchodzi z Billem, tak jak powinien uczynić.
To by było na tyle.

mamsztyl

mamsztyl ----> zainteresowała mnie twoja interpretacja. Jednak widzę, że na końcu trochę ją zmieniłaś, więc zwątpiłam w Twą słuszność.

Film oglądałam kilka lat temu, później chyba kilka razy w tv, ale nie tak uważnie. Dziś powtórzyłam seans i nadal uważam, że wrócił Joe adwokat aka. chłopiec z kawiarni (dla ułatwienia umawiam się, że Śmierć, to Śmierć; A Joe, to Joe adwokat.)

Teraz tak- nie mam filmu w kolekcji, więc nie mogę sprawdzić dialogu. Ktoś nadmieniał, że potwierdzeniem są kluczowe słowa, których nie znał Joe, a znała Śmierć. I na odwrót. Proszę o cytat, jeżeli to możliwe. (scena miłosna)

Jeżeli chodzi o mnie, to ja odebrałam to tak:

Zza mostu wraca Joe. Śmierć odszedł zabierając Billa. Wpłynęły na Niego słowa ojca. Czekają na Niego obowiązki, nie może zabrać Susan, bo ją pokochał. Będąc przez chwilę człowiekiem, zrozumiał, że kochając ludzie są zdolni do poświęceń. Chce jej zrekompensować potrójną stratę i ma nadzieję, że Joe się nią zaopiekuje. Nie wiem czy Susan dowiedziała się dobitnie, że Joe-przebieraniec to Śmierć. Troszkę to mgliste. Wie jednak, że nie wszystko jest w porządku i jest na tyle inteligentna, że zaczyna kminić podmianę. Dla mnie kluczowe jest zdanie- 'Myślałem, że już cię nie zobaczę, GDY ZNIKNĘŁAŚ ZA ROGIEM'. Lampka kontrolna Susan- nie wrócił Śmierć, tylko koleś z kawiarni- Joe. Gapi się więc melancholijnie w bok, ma nadzieję, że za mostem zobaczy jednak Śmierć. Dochodzi do siebie szlochając. Joe jest troszkę skołowany- raz co ja tu robię? Dwa- laska płacze, przeze mnie? Ona mówi, że szkoda, że nie poznał jej ojca, bo już wie, że Joe, to Joe. On nic nie mówi, bo- nie, że jest Śmiercią i wie, że zabrał jej ojca, ale każdy normalny człowiek nie wyparuje- tia???? szkoda, a co umarł? Joe milczy, ja też bym zachowała powagę i przemilczała ten ckliwy tekst. I na końcu niby on mówi: "Powiedziałaś, że mnie lubisz". Ona się patrzy, trawi to, uśmiecha się, jak gdyby chcąc zatrzeć złe wrażenie i dając do zrozumienia, że BARDZO się jej podobał, powtarza to. Wątpię, by jedno słowo, które wypowiadamy komuś, mogło być wybitnie zapamiętane. Z jej strony, to miało być miłe, nostalgiczne, a nie udowadniające to, że rozgryzła Śmierć. Idą na przyjęcie, bo takie miało być zakończenie- happy end. On nie wie, że za mostem na nowo się narodził, że może leży tam trup. Ona nie szuka ciała, bo nie jesteśmy pewni czy odejście nie było metafizyczne, bądź też chce by przyjęcie trwało dalej ku czci jej ojca, a sprawą 'ciężkiej wagi' zajmie się potem.

Dla mnie film jest bardzo dobry, aczkolwiek mi doskwiera trochę długość, ckliwość i momentami przesadna uczuciowość, nierealna w normalnych warunkach. Na plus gra aktorska i sam pomysł. Uwielbiam Pitta- (jest przystojny, ale uważam, że jest świetnym aktorem (I TO GRĘ CENIĘ W NIM PRZEDE WSZYSTKIM - m.in 12 Małp, Zabójstwo J.J.) Infantylne jest to, że jego uroda została tak tu uwydatniona, mogli np. nadać mu jakiś bardziej mroczny wizerunek, bardziej odrażający. Dlaczego morałem ma być jak ktoś napisał wyżej- koleś może być debilem, ale laska się w nim zakocha, bo wygląda jak Pitt?
Wracając do Pitta- podobała mi się najbardziej scena w szpitalu, zawsze na nią czekam, gdy parodiuje dialekt starszej kobiety. Udowadnia swój kunszt. Zagrał w filmie dwóch różnych ludzi o jednakowej aparycji. To dodatkowo udowadnia mi, że wraca Joe.

Joe zachowuje się inaczej niż Śmierć, to widać doskonale w ostatniej i początkowej scenie. Wiadomo- Śmierć umie udawać, co doskonale podkreśla w/w scena szpitalna, mimo to, Śmierć nie bywał taki radosny i nie posiadał ADHD :)

Mimo to czekam na odpowiedzi, może jednak razem dojdziemy do ostatecznej wersji :)
Pzdr

ocenił(a) film na 10
Jeffrey_Goines

Po drugim uważniejszym obejrzeniu filmu jestem pewna, że to Chłopak z
kawiarni powrócił do Susan.
Kluczowym argumentem są dla mnie słowa (już tu wielokrotnie przytoczone)
samej Śmierci: "Zwrócę Ci to, co utraciłaś w kawiarni". Czy Śmierć by
skłamała?

ocenił(a) film na 8
Eruaniel

hmm, niedawno obejrzałam film i byłam pewna, że do Susan wrócił chłopak z kawiarni. ale argumenty "mamsztyl" zamieszały mi w głowie :)

ale wydaję mi się, że właśnie po to Brad tak gra swoim zachowaniem, abyśmy na końcu mogli stwierdzić, że to jednak wrócił chłopak z kawiarni. z jednej strony rzeczywiście Joe po powrocie powtarza "co dalej będzie? zobaczymy", ale z drugiej powtarza również dialog z kawiarni. niby nic nie pamięta, jednak mimo wszystko nie pyta Susan o ojca, gdy ta mówi, że szkoda, że go nie poznał. i nie robi tego z uprzejmości, jak ktoś wcześniej sądził, lecz wydaję mi się, że w pełni się tym zgadza, że wie co mówi.. jakby poznał Billa. nie wiem czy człowiek, który wrócił nie jest mieszanką tych dwóch postaci. zachowuje się jak chłopak z kawiarni (te same nieogarnięte ruchy i rozbrajający uśmiech ;)), lecz chyba w jakiś sposób pamięta Billa.

niestety nie mam tego filmu, więc nie mogę przyjrzeć się ostatniej scenie jeszcze raz, z perspektywy, że to Śmierć wrócił. dlatego jeżeli ktoś ma link z tą ostatnią sceną, to byłabym wdzięczna gdyby go tu zamieśćił.

film niesamowity, dołączam do kolekcji moich ulubionych! :)

misbehave

nie no, nie rozumiem, jak można tu inaczej interpretować zakończenie niż w sposób oczywisty, przecież tu wszystko podane na tacy, to nie Twin Peaks ;)

A zatem : Brad Pitt wracający na mostku do Suzan to już nie Śmierć ale chłopak z kawiarni. Świadczy o tym jego zachowanie, kompletnie inny sposób bycia od tego który prezentował Joe Black. Suzan od razu się orientuje, że to nie Joe tylko koleś z kawiarni, jest nawet trochę tym zawiedziona ale od razu ma tego świadomość. W scenie pożegnania Joe wyłożył jej kim naprawdę jest (możemy się domyślać, że w podobny, telepatyczny sposób jak w pierwszej scenie rozmowy z Billem w bibliotece - tam też zgaduje jego pytania, tu mówi Suzan "przecież wiesz kim jestem"). Suzan po rozmowie z Joe jest spokojna, rozmowa z ojcem też ją uspokaja gdyż już wie, co się stanie, zrozumiała sens obecności Joe i jego związek z ojcem.

W ostatniej scenie mówi przeciez Pittowi grającemu już chłopca z kawiarni"szkoda że nie znałeś mojego ojca" - wie, że ojciec umarł, odszedł co widziała naocznie jak odchodzi z Blackiem. Chłopak odpowiada, że nie wie jak się tu znalazł, i potwierdza, że nie znał jej ojca, czym Suzan nie jest w ogóle zaskoczona bo rozumie z kim rozmawia. Młodzi będą teraz budować razem przyszłość tak jak budował ją Bill z matką Suzan, gdyż Suzan trafia wreszcie na właściwego chłopaka, mężczyznę swego życia. Joe dotrzymał słowa, zarówno danego Suzan, że zaopiekuje się nią (przez zwrócenie właściciela ciała w którym paradował po ziemi przez te kilka dni) jak też słowa danego Billowi, że nie zrobi Suzan krzywdy.

Ot i cała bajka :)

ocenił(a) film na 10
mecenas17

Ja również uważam że do Suzane wrócił chłopak z kawiarni i żadnych podtekstów tutaj nie ma. Podczas ostatniej rozmowy przed śmiercią ojca Joe powiedział dziewczynie że nie zabierze lub zwróci jej to co spotkało ją w kawiarni, czyli on odejdzie ale wróci chłopak. Po drugie kiedy Bill już umarł Dziewczyna rozmawiając z chłopakiem wie z kim rozmawia mówi mu o ojcu itp. Gdyby to był Joe to przecież znał historie ojca. W ogóle przez pewien czas tej rozmowy jest nie obecna jakby próbowała zebrać myśli i dopiero póżniej dochodzi do siebie. Dlatego uważam że wrócił Chłopak i Suzane wiedziała że Joe jest śmiercią. Świetny film, świetna gra i świetne over the rainbow.

ocenił(a) film na 10
Kamien89

Oglądałam film kilka razy i zakończenie jest oczywiste.
Do Susan wraca śmierć- Joe (tak nazwał go Bill).Powrót tego kolesia z kawiarni całkowicie pozbawiłby filmu sensu.Susan zaledwie kolesia znała , nawet ją trochę urzekł tym , co mówił o życiu i miłości.Ale zakochała się w Joe , nie wiedząc kim jest.Myślała , że to ten sam chłopak.
Jednak w scenie pożegnania , gdy Joe przekazuje jej kim jest , Susan pomimo lęku ,i tak kocha Joe nadal.I nawet sama prosi Joe , by potwierdził . że ją kocha.
Wiedząc już kim jest Joe , kocha go nadal , za to jaki jest , a nie kim jest ,pomimo lęku.
I dlatego to Joe wraca do niej , bo wie , że Susan go i tak kocha wiedząc kim naprawdę jest.Skrzywdziłby ją , gdyby zwrócił życie tamtemu , wiedząc , że to kocha jego , a nie tego kolesia.
Joe , sam zasmakował gorącej miłości i uczucie to , okazało się silniejsze od niego samego - OD SMIERCI.
Udaje na początku kolesia ,bo nie chciał by Susan się go bała.Udając tamtego ,jest wesoły , trochę rozkojarzony , nie wie co się z nim działo , zachwala przyjęcie i wygląd Susan , wspomina kawiarnię , cieszy się , że ją widzi.Ale....widzi także reakcję Susan,którą dopada smutek , żal ,kręcąca się łezka , spogląda gdzieś daleko za most w oczekiwaniu , że pojawi się ten którego kocha - Joe Black.
Dopiero , gdy niedokładne powtarza słowa tamtego kolesia( nie znamy jego imienia), Susan przez łzy zaczyna uśmiechać się.Dzieląc się ze łzami w oczach smutkiem po utracie ojca , po raczej chłodnym lub obojętnym zachowaniu Joe ,już wie kim jest.Krótkie "szkoda" mówi wszystko.
Koleś nie pyta co się stało , nie składa wyrazów współczucia , nie oferuje pomocy , nie pociesza , nie angażuje się dalej w rozmowę.A powinien , skoro jest mu bliska.
Bo to Joe i wie co się stało z jej ojcem.
Od tego momentu u Susan , pojawia się uśmiech przez łzy.
Ostatni ich dialog jest dowodem , iż wrócił Joe.Na zadane przez nią pytanie , które to on sam zadał Susan po scenie łóżkowej , teraz odpowiada jej własnymi słowami , które były wówczas odpowiedzią na jego pytanie.I tylko oni o tym wiedzieli.
Joe spełnił obietnicę Susan i dotrzymał słowa Billowi, żeby się nie martwił o Susan.
Obiecując Susan , że na zawsze zachowa to , co odnalazła w kawiarni(dosłowne tłumaczenie słów w wersji oryginalnej filmu na DVD) miał na myśli uczucia , a nie ciało - chłopaka.
Zapewnił Billa , żeby nie martwił się o Susan , czyli dał gwarancję na jej szczęście , gdyż wiedział , że będzie z nim.
Niestety za kolesia zagwarantować nie mógł.
I jak dla mnie ( i nie tylko ) to właśnie jest takie zakończenie tego cudownego film.
Pozdrawiam.

marzanna29

to jak wyjaśnisz dialog z ze sceny gdy Suzan rozmawia z (będę się upierał) chłopakiem z kawiarni po jego powrocie z mostka - "szkoda,że nie znałeś mojego ojca" - on odpowiada - "też żałuję" ??? Ludzie kochani, przecież to jasne, że wraca chłopak potrącony przez samochód a nie Joe Blach alias Śmierć. Najwazniejszym dowodem jest gra Pitta - zamiast stonowanego, pogubionego nieco Blacka - Śmierci Pitt gra znowu zawadiackiego chłopaka z kawiarni, podrywacza z błyskiem w oku. Nie czujesz tego ?

Sens filmu zostałby właśnie wypaczony, gdyby to Black wrócił do Suzan, własciwie to nie miałoby sensu po scenach z wzruszeniem Śmierci i tym, jak obiecał Billowi że nie zabierze Suzan ze sobą ("Już czas Bill, tylko my dwaj odchodzimy").

ocenił(a) film na 8

Mnie zastanawiają dwie sprawy. Dlaczego Bill musiał umrzeć? W filmie nie
jest powiedziane, że Bill na coś choruje. Zawał? też nie, w końcu Joe
pod koniec sam go przed tym przestrzega.
Joe wybrał sobie Billa na "przewodnika", skoro ten spełnił swoje
zadanie, dlaczego Joe mu nie odpuścił?
Happy End moim zdaniem zbędny i mocno naciągany. Chłopak z kawiarni
zginął, pewnie tak miało być, przypadek. Niekoniecznie trzeba zakładać
,że pan śmierć tą sytuację zaaranżował.
Skoro Joe mógł przywrócić go do życia, dlaczego nie mógł odpuścić
Billowi? dziwne to dla mnie i to zakończenie nie podobało mi się.

















Logan87

Zaraz po obejrzeniu byłam pewna, że Joe-Śmierć niejako zwrócił jej tego chłopaka z kawiarni, ale teraz mam kompletny mętlik w głowie =)
Tak czy inaczej, uważam film za bardzo dobry, a takie zakończenia mają swój urok - możemy puścić wodze wyobraźni i zinterpretować je po swojemu ;)

ocenił(a) film na 10
Kasiulek__

mecenas17,mylisz się.Czuję to bardzo dobrze.
Susan powiedziała do Joe "szkoda ,że nie znałeś mojego ojca", bo chciała upewnić się , że jej ojciec już nie żyje.I dlatego Joe nie pytał o ojca np."dlaczego nie pozna jej ojca ?" , bo wiedział , że zabrał mu życie.Stąd krótkie i rzeczowe "szkoda".Joe zachowywał się inaczej po powrocie zza mostka , bo udawał kolesia z kawiarni.Udawał go po to , by upewnić się co do uczuć Susan.I wtedy zauważył rozczarowanie Susan i smutek w oczach.Uśmiechnęła się dopiero wtedy , gdy niedokładnie powtórzył jej słowa , wtedy przed kawiarnią.Powiedziała mu "że , tak wcale nie powiedziała . Powiedziała , że bardzo go lubi."Joe pomylił się , bo nie usłyszał dokładnie i "strzelił".Pomyślał , że skoro wcześniej mówiła o nim dobrze , to na pewno tego kolesia polubiła. .I to był dla Susan znak , że wrócił ten , którego kochała. A chyba nie ulega żadnej wątpliwości , że zakochała się w niestety w śmierci - Joe.Joe przecież powiedział jej , że " nieważne jest kim jest.Przecież ty mnie znasz".I po tym jak dowiedziała się kim jest Joe , poprosiła go , by pomimo to, powiedział jej ," że kocha ją nadal".Joe odpowiedział jej , że "ją kocha i będzie kochał".I podziękował jej , za to , "że go pokochała."
Może obejrzyj jeszcze raz ten film , bardziej dokładnie.
Na "gwizdek" jej ten koleś z kawiarni , z którym ją nic nie łączyło , poza tym , że dobrze im się rozmawiało ?!

marzanna29

myślę, że jednak Ty powinnaś go obejrzeć jeszcze raz, tylko przy oglądaniu starać się oderwać od swojej upartej koncepcji, która przeczy logice.

Niestety, ale te argumenty są słabe, wydaje mi się, że po prostu przywiązałaś się do swojej wizji i na siłę naciągasz interpretację.
Końcówka filmu jest oczywista - wraca nie Śmierć, ale Chłopak z kawiarni, Pitt gra wyraźnie na zupełnie inną modłę, tak aby nie było żadnych wątpliwości i właśnie żeby ludzie nie mylili go z postacią, w którą wcielał się w całym filmie.
Rozmowa Suzan z nim jest też nie do obalenia - ona wie, że wrócił chłopak z kawiarni, bo po co niby Joe miałby udawać kogoś innego i lgać że żałuje że nie znał jej ojca.

Żelazna logika wskazuje na tylko jedno zakończenie

ocenił(a) film na 8
mecenas17

jestem mega zaskoczona, tym że ktoś to mógł to inaczej zrozumieć. "Żelazna logika wskazuje na tylko jedno zakończenie" no dokładnie.

nie było takiej opcji, żeby Śmierć została na ziemi. Joe mógł albo odejść sam zabierając ojca, albo (jak przez chwile chciał) zabrać ze sobą Suzan.

najlepsze w tym filmie jest to, w kim zakochała się dziewczyna. po trochu w chłopaku z kawiarni, po trochu w śmierci ?

ocenił(a) film na 8
kortufka

Rany, ale przecież Susan właściwie wiedziała, co się stało z ojcem. Zobaczyła to w oczach Śmierci... Więc nie było potrzeby biec za nim, robić paniki i wrzeszczeć "Tatuś nie żyje!" To dość logiczne. Joe zabrał jej ojca, ale zwrócił chłopaka z kawiarni. Trochę jak w "Armageddonie". Nie możesz mieć ich obu, ciesz się chociaż jednym :) Nie rozumiem mentalności niektórych widzów. Czepiają się tego, co jest najmniej ważne. Mnie w tym filmie najbardziej fascynuje poruszona już kwestia, a więc: kogo tak naprawdę pokochała Susan? Przecież Joe i chłopak z kawiarni to zupełnie inni ludzie (w tym kontekście brzmi trochę nie teges, ale wiecie o co mi chodzi :) A więc czy Susan będzie szczęśliwa z chłopakiem z kawiarni...?

ocenił(a) film na 8
mrs_robinson

A co do teorii Marzanny29. Jest bardzo błyskotliwa i przez chwilę miałam już się do niej przychylić... Ale napisałaś: "Uśmiechnęła się dopiero wtedy , gdy niedokładnie powtórzył jej słowa , wtedy przed kawiarnią.Powiedziała mu że tak wcale nie powiedziała . Powiedziała , że bardzo go lubi. Joe pomylił się , bo nie usłyszał dokładnie i strzelił". Ale przecież nie było mowy, by Joe cokolwiek usłyszał. Nie widział ani nie słyszał Susan, nim nie zamieszkał u jej ojca i widać to wyraźnie w scenie pierwszego wspólnego posiłku i w jego zaskoczeniu, gdy Susan mówi, że już się poznali. Dopiero potem wydedukował sobie, że S. poznała nie jego, lecz "młodzieńca", którego ciało zabrał.

ocenił(a) film na 8
mrs_robinson

No i do Logan87 :) Bill pewnie miał słabe serce i musiał umrzeć tak czy inaczej, tylko, że Black postanowił jego kosztem trochę poeksperymentować z ziemskim życiem. Dlatego nie mógł mu odpuścić. Nawet Śmierć musi się trzymać jakichś reguł i eliminować jakieś konkretne osoby. Natomiast gość z kawiarni umarł z powodu zachcianki Blacka, więc ten mógł mu potem zwrócić życie. Prz6ynajmniej ja tak to rozumiem. Rany, ale się rozpisałam...

użytkownik usunięty

Witam!
Uderzyło mnie, a oglądałam ponownie ten film wczoraj, że nikt nie zwrócił uwagi na intencje chłopaka z kawiarni :)
Wszyscy, ze mną włącznie, tak się przejmujemy uczuciami Susan, że jakoś zapomnieliśmy o chłopaku. Bo gdzie jest powiedziane, że on musi się w niej zakochać? Grom gromem, jej zauroczenie, zauroczeniem, ale gdzie tu miejsce dla niego i jego uczuć, lub ich braku?
...
Od pierwszego obejrzenia byłam zdania, że to on właśnie, a nie Śmierć, wrócił do Susan, ale teraz to już niczego nie jestem pewna.
Ale i tak uwielbiam ten film :) Mimo niedociągnięć, przydługich scen i istnej orgii spojrzeń ;)
Pozdrawiam!

P.S. Pewnie to nie ten wątek, ale chciałam jeszcze zwrócić na smak, z jakim została zrobiona ich scena miłosna... Wybaczcie śmiałość, ale uważam, że to jedna z lepszych scen łóżkowych w kinie w ogóle.

użytkownik usunięty

matko, film to nie jest życie, to metafora.

ocenił(a) film na 10

Ludzie o czym jest mowa przeciez muzyka i ostatni dialog w filmie mowi wszystko pada pytanie: Co teraz zrobimy? i odpowiedź Joe: To sie okaze.
Ta sama sentencja byla mniej wiecej w polowie filmu kiedy sie zakochali z tym ze zadawal je Joe a pod koniec Susan dla sprawdzenia Joe zadaje mu te pytanie i on odpowiada usmiechajac sie ogladajcie ze zrozumieniem dopiero potem piszcie komentarze

ocenił(a) film na 4

Nie czytałam wszystkich wpisów bo jest ich troche tylko temat postu... Nie wiem dlaczego myślisz, że zakończenie dziwne. Fakt-niezwykłe, ale dlaczego dziwne? Nie wiem może są różne zakończenia..
Joe razem z jej ojcem następnie idą za mostek,aby ten go zabił, to że idą widzi Susan i biegnie za nimi (z pewnościa wiedziała co się święci) ale zatrzymuje sie bo widzi postać która zawraca w jej kierunku i ku jej zdziwieniu jest to Joe, a raczej chlopak z kawiarni ktory nie ma pojecia co sie dzieje i gdzie jest.. świadczy o tym ich dialog
"Susan-Ty jestes tym chloapkiem z kawiarni, tka?
Joe - Tak"
Czyli Joe oddał jej mężczyzne, któremu zabrał wcześniej ciało, bo chciał w ten sposób dać jej szczęscie.

ocenił(a) film na 10
aanuss91

ZwoDek ma rację.
Wraca do niej Joe , a nie ten chłoptaś z kawiarni.
Dialog końcowy jest na to dowodem - ich ostatnia wymiana zdań , której sens znali tylko oni i tylko oni wiedzieli jak odpowiedzieć sobie nawzajem.Pytanie Susan i odpowiedź Joe , miała cel kontrolny.Susan chciała upewnić się , że wrócił Joe.Z kolei , Joe chciał także upewnić się , że to właśnie na niego czekała Susan.Dlatego odchodzą szczęśliwi,trzymając się za ręce.Polecam bardzo dokładne oglądanie filmu z odrobiną zaangażowania.
Ten sam dialog między nimi jest zaraz po scenie erotycznej w salonie.Pozornie nic nie znaczący , lecz w zakończeniu decydujący o właściwym sensie filmu.Potęga miłości powaliła nawet "bezduszną"śmierć,która przedłużyła sobie wakacje o długość życia Susan.
Niewątpliwie jest to zajebiście silne uczucie,które powala wszystko inne.
Co do tego chłopaka z kawiarni, to nie wiem w jakim celu miałby do niej wrócić a ona nim się zadowolić?.Przecież nic ich nie łączyło , żadne uczucie.To było chwilowe zauroczenie - i tyle.Zakochała się w śmierci i to z nim przeżywała cudowne chwile i pod koniec zdawała sobie sprawę , że pokochała śmierć i potwierdza swoje uczucia do Joe'go przy pożegnaniu.
I co do zakończenia , to tak "z kwiatka na kwiatek" w jednej chwili - jeden odchodzi i w minucie jest drugi i jest wszystko O.k. ? Strasznie płytka ta miłość - bez sensu.

ocenił(a) film na 9
marzanna29

Jak dla mnie to był chłopak z kawiarni na końcu.
Przecież widać to choćby w grze Pitta - porównajcie sobie go jako Śmierć, i chłopca z kawiarni, całkiem inaczej mówi, gestykuluje...
Poza tym Joe przyrzekł Williamowi że odchodzą tylko we dwoje. Ogólnie myślę że film miał na przekazie nie tyle (nie w końcówce, przynajmniej) potęgę miłości i zmianę (co jednak widzimy wcześniej), ale to że miłość nie polega tylko na braniu. Joe się poświęcił, swoje własne uczucia, nad życie i szczęście Susan, co mówił mu wcześniej William, żeby Joe nie brał jej ze sobą, by mogła "mogła przejść przez piękną drogę zwaną życiem.

Co do końcówki to jest dopiero początek, jak widzieliśmy na początku i później (Susan to przejawiała), coś się stało między chłopcem z kawiarni, a nią, jakieś uczucie zaiskrzyło - czy coś z tego wyjdzie, zobaczymy - ale i tak ma jeszcze pół życia - a po nim? Może wróci do Blacka...

marzanna29

najciemniej pod latarnią:D zwariuje przy was. zakończenie jest jedno i nic nie wskazuje na jakieś ,, sprawdzanie'' czy to ty czy to nie ty. miłość to nie pochody, żadna gra. tak jest tylko w komediach romantycznych. za dużo sieczki oglądacie ludzie.

ocenił(a) film na 10

Mi się raczej zdaję, że to był właśnie chłopak z kawiarni.
Powiedział do Susan: Nie wiem co się stało, ale wróciłem.
Czy coś takiego. Właściwie film oglądałam dawno i niespecjalnie pamiętam, niedługo mam zamiar sobie go odświeżyć.

ocenił(a) film na 9
BeautyAndStupid

Susan i chłopak z kawiarni zakochali się od pierwszego wejrzenia. Widać to było po tym jak się rozeszli. Co chwilę jedno z nich się odwracało aby spojrzeć czy druga osoba tez nie ma zamiaru wszystkiego rzucić (wolontariuszu, szpitala) i pobyć ze sobą dłużej, poznać się. Niestety oboje nie odwrócili się w tym samym momencie co jak wiadomo skończyło się dla niego tragicznie. Tak czasem jest że spotka się właściwą osobę i poprzez niewyrażenie uczuć straci ją. Myślę że każdy to przerabiał... Co do zakończenia to dla mnie sprawa jest prosta. Podczas rozmowy pożegnalnej Susan dowiaduje się że Joe nie jest chłopakiem z kawiarni i jest przez chwile przerażona ale przypomina sobie wspólne chwile i rozumie że musi odejść. Chwila kulminacyjna kiedy Black zmienia zdanie żeby jej nie zabierać ze sobą następuje gdy wspomina ona słowa z kawiarni. Joe przyrzeka ojcu również że odchodzą sami. Ogólnie jest smutny, płacze. Z miłości do Susan swoja mocą przywraca chłopaka z kawiarni by Susan była szczęśliwa. Pozdrawiam fanów ;)

ocenił(a) film na 10

Po przeczytaniu wszystkich opinii tu zgromadzonych, pozwolę sobie podsumować:

Fakty świadczące o powrocie chłopaka z kawiarni:
-obietnica Joe: "I obiecuję ci, że zawsze będziesz miała to, co znalazłaś w kawiarni" (chociaż mógł mieć tu też na myśli, że to on jej zapewni to co znalazła w kawiarni)
-zmieniona gra aktorska Pitta w końcowej scenie
-tylko chłopak z kawiarni mógł pamiętać dialog z kawiarni (wiem, głupio brzmi ;))

Fakty świadczące o powrocie Joe (śmierci):
-słowa, które padły w końcowej scenie: -Co teraz zrobimy? -To się samo okaże. - chłopak z kawiarni nie mógł ich znać
-reakcje Susan w końcowej scenie: cały czas patrzy na most, szuka Joe, jest smutna. Natomiast w po słowach "To się samo okaże" znów wyraźnie widać szczęście i ulgę na jej twarzy
-w ogóle nie przejął się tym, że nie pozna ojca Susan, jakby wiedział co się stało

Tu dodam coś od siebie:Nawet jeżeli by była szczęśliwa z chłopakiem z kawiarni to przez całe życie by myślała o Joe, tęskniła by za nim. Poza tym całe to uczucie budowane przez cały film miało by tak po prostu prysnąć? Nie wiem. Trzeba sobie odpowiedzieć co jest ważniejsze: zauroczenie w kawiarni czy miłość do Joe?

Jak dla mnie to tu się nie da wskazać jednoznacznie kto wrócił. Albo reżyser tak chciał albo przekombinował. Nie mniej jednak mi to nie przeszkadza. Film naprawdę porusza i daje do myślenia. I muszę powiedzieć, że gra aktorska całej trójki to mistrzostwo. 11/10

ocenił(a) film na 9
MandM

Do "Fakty świadczące o powrocie chłopaka z kawiarni:" należy jeszcze dodać obietnicę, którą Joe dał Williamowi... Jak dla mnie to było ważne...

" Poza tym całe to uczucie budowane przez cały film miało by tak po prostu prysnąć?"

Eh, jak widzieliśmy na początku filmu (do połowy?) to uczucie budowało się na jej odczuciach z kawiarni...

"Trzeba sobie odpowiedzieć co jest ważniejsze: zauroczenie w kawiarni czy miłość do Joe? "

Ale piszesz to, patrząc bardziej od perspektywy Susan... Należy pamiętać że Joe był Śmiercią, i jak często powtarzał w filmie William, on nie mógł dać szczęścia, przynajmniej takiego jakiego oczekiwała...

Tak czy inaczej, film jest genialny, a reżyser pozostawił nam na koniec scenę, byśmy to wszystko przemyśleli, i czy uważamy że na końcu był Joe, czy chłopiec z kawiarni, film i tak ma piękny głęboki przekaz :)

ocenił(a) film na 10
izzard

"Eh, jak widzieliśmy na początku filmu (do połowy?) to uczucie budowało się na jej odczuciach z kawiarni..."

No niby tak, masz rację. Do czasu rozmowy na przyjęciu miała go za chłopaka z kawiarni. Eh dziwna sytuacja. No bo tak naprawdę to dopiero gdy poznała drugie oblicze chłopaka z kawiarni- Joe to poczuła do niego coś więcej. Ona myślała, że to chłopak z kawiarni, ale tak naprawdę kochała Joe- jego sposób bycia, styl, charakter. Dopiero wtedy go "zbadała". No chyba, że zwracała uwagę tylko na wygląd, a w pamięci miała tylko rozmowę w kawiarni. Ale jakoś mi się nie chce w to wierzyć.

"Należy pamiętać że Joe był Śmiercią, i jak często powtarzał w filmie William, on nie mógł dać szczęścia, przynajmniej takiego jakiego oczekiwała..."

Tak, teraz tak sobie pomyślałem, że te wszystkie piękne słowa i śmierć Williama nie mogły pójść na marne. On wiedział najlepiej co jest dobre dla jego córki. Przekonał śmierć. To niewątpliwie wskazuje na powrót chłopaka z kawiarni.

Heh, raz się przychylam do jednej, a raz do drugiej teorii. Chyba pozostanę neutralny ;)

ocenił(a) film na 10
MandM

Wersja z powrotem chłopaka z kawiarni ma się nijak do sensu, czy przekazu , jaki zawarty jest w filmie.Wydaje mi się , że przekaz płynący z filmu jest jednoznaczny.Zycie jest największym darem i ma sens ,jeżeli spotykasz na swej drodze miłość.
W samolocie , Bill właśnie opowiada Susan , o tym co stanowi sens życia: "...kto nigdy się nie zakochał , to tak jakby nie żył. Zycie bez miłości nie ma sensu...".
Chłopak z kawiarni zauroczył ją tym, jak mówił o życiu i miłości.Ale jaki był naprawdę , o tym nie mogła się przekonać.
W to miejsce doskonale poznała Joe - :zbadała go.
I nie jest to żadna kontynuacja pseudo zauroczenia chłopakiem z kawiarni. Gdy po raz pierwszy spotyka Joe, tego samego dnia , ale na kolacji u ojca , mówi mu wprost , że nie jest tym samym miłym chłopakiem , który ja rano w kawiarni tak uroczo podrywał.
Czyli Susan wie , że jest inny - mniej rozmowny , bardziej tajemniczy i zupełnie pogubiony .Póżnie w korytarzu, sama mówi mu , że się dziwi , dlaczego ktos tak inteligentny , uroczy , elokwentny i jednocześnie tak nieśmiały jest samotny ?.Dusza Joe , to biała kartka papieru niczym nie zapisana ,To właśnie na tej białej karcie , Susan zapisuje wszystkie swoje uczucia .Ewidentnie w takim własnie Joe zakochała się i to jemu się oddała..Domniemywanie coby było gdyby żył chłopak z kawiarni , jak dla mnie nie ma sensu.
Dlatego powrót chłopaka z kawiani w zakończeniu , burzy cały sens filmu.W końcu nie kochamy kogoś za to , że pięknie mówi , ładnie wygląda i ma dobry zawód."....nie ważne kim jesteś , lecz jaki jesteś...".
I końcowa scena powrotu jest jak dla mnie oczywista , chociaż niejednoznacznie można ją odebrać.
Zgodzę się z MandM , że M.Brest (reżyser) przedobrzył ( to pod kontem tych osób , co uznają wersję zakończenia z chłopakiem z kawiarni) lub wyszło mu zajebiste zakończenie.

ocenił(a) film na 9
marzanna29

to pod kontem tych osób

Oszczędź nam proszę tych kONtów...

Hm, poszperałem w internecie, i nigdzie nie ma jednoznacznego wytłumaczenia, tak więc twórca, dał nam chyba pole do interpretacji, zależnie od tego, kogo "widzimy" na końcu, wynosimy z filmu co innego, jednak tak samo ważnego...

Nie ma się co spierać, jest wiele faktów, które sugerują obydwa rozwiązania "problemu", także... Jedyne co możemy zrobić, to zapytać samego reżysera...

ocenił(a) film na 9

Chociaż film mi się bardzo podobał, to zmienił bym zakończenie. Powinno ono nastąpić tam, gdzie Bill i Joe idą za mostek, gdy kamera obserwuje jak z każdym krokiem znikają za pagórkiem. Ale i tak film świetny.
Pozdrawiam