Pierwsza polowa dlugiego filmu wypada blado. Poczatkowe sceny przeplataja kosmiczne
bitwy na przemian z westernem. O ile te drugie wygladaja calkiem niezle i klimatycznie o tyle
zabieg ten zupelnie sie nie sprawdza. Nawiazanie fabuly powinno zaciekawic widza, tutaj
jednak wlasciwy watek zepchniety jest na pozniej i ogladamy nic nie znaczace choc dobrze
zrealizowane sceny z przeszlosci Cartera i jego pojawieniu sie na obcej planecie. Pozniej
jest niewiele lepiej - Mark Strong i Ciaran Hinds dodaja nieco charyzmy swoim
komputerowo renderowanym "kolegom", dialogi wydaja sie byc lepsze ale fabula stoi w
miejscu i nie pociaga widza. Pewnie niektorzy stracili cierpliwosc na kinowych salach i
poszli do domu ale... ALE gdzies od drugiej godziny filmu wszystko sie zmienia na plus -
zwroty akcji, genialne sceny walk, zgrabne dialogi, uzasadnione motywy i wybory bohaterow,
znakomite lokacje (genialne wrecz efekty specjalne). Widz w koncu wkreca sie w film a
tempo gna do przodu. Znakomita koncowka dodaje uroku reszcie. W ostatnich 20min filmu
ciary przeszly mi po plecach a samo zakonczenie nie dosc ze oryginalne to jeszcze
wyjatkowo dobre! Tak wiec poczatkowo sklanialem sie za ocena 6/10 za po prostu dobry
film przygodowy, pozniej chcialem zmienic na 7/10, aczkolwiek za koncowke ocena wzrosla
az do 8ki. Naciaganej, ale jednak ! :)