James Purefoy (Marek Antoniusz z "Rzymu") i Ciarán Hinds (Cezar z "Rzymu") pomykali po Marsie we wdzianku legionistów.
Film nie był zły, choc trochę "przeskakany", w dziwnych nazwach dało sie połapać a końcówka ciekawa. Polecam na chwilę relaksu, w razie czego w przerwie można zrobić kawę :).
P. S. "Piesek"!
Dokładnie to samo chciałem zauważyć! Cezar i Antoniusz w analogicznych rolach na Marsie, dodatkowo w roli adwokata Johna Cartera - Posca, rezolutny niewolnik Cezara z serialu Rzym :P zastanawiam się skąd tyle aluzji do serialu, czy to zwykły z bieg okoliczności.
Również uważam film za wcale niezły. Uwielbiam film i literaturę sci-fi, podszedłem do filmu jak do marnego substytutu prawdziwej fantastyki, po którym nie należy się spodziewać wiele. Zaskoczyłem się pozytywnie, film jest strawny, w stylu starych hollywoodzkich superprodukcji. Może to nie to, co nazwałbym dobra fantastyką, jednak spory plus za pozytywne zaskoczenie. Podobno film na podstawie bardzo starej książki z resztą.