Mimo to, John Carter nie zawodzi. Disney wyprodukował film uroczo staromodny, cieszący
trochę jak oglądany dzisiaj Pan Kleks w kosmosie. Bez wątpienia konwencja pastiszu nie
wszystkim przypadnie to do gustu.
http://www.e-splot.pl/?pid=articles&id=1959
Dla mnie to plus, że nie starali się tej jakby nie było stuletniej historii o Johnie Carterze unowocześniać. Carter to jedna z postaci najbardziej retro wśród bohaterów SF, ale to akurat z czym się zgodzę czyni go uroczym.
Zgadzam się, miałam chwilami wrażenie filmu z lat 80-tych, ale w bardzo pozytywnym sposób z wykorzystaniem dobrodziejstw techniki współczesnej.