Główny bohater ma rozterki, ale w końcu godzi się z tym, że jest zawodowym żołnierzem i mordercą i tego nie zmieni, a do tego nie rozwala sam całego Wietnamu z dwoma karabinami w rękach i armatą na plecach.
Szczególnie Amerykanie są wiarygodni. Udają się w strefę wojny uzbrojeni w biblijne cytaty o pokoju. Rambo jest jak zwykle super, Stallone to aktor z sympatyczną facjatą poza tym, ale hehe ta blondyna i reszta. Żałośnie naiwni, ale Rambo ten sam co zawsze. Dlatego obejrzałam do końca.