Zastanawia mnie jednak czy istnieje jakaś granica,której twórcy nie przekroczą.Na razie takowej nie widzę.Scenarzyści kina akcji zapędzają się bez żadnej samokontroli w swoje sado-masochistyczne odmęty wyobraźni i serwują nam taką jatkę ,że daj Boże zdrowie.A widz?Widzowi w to graj!Im więcej flaków na ekranie,scen gwałtów,mordów i aktów bardziej,czy mniej uzasadnionej dla fabuły przemocy,tym lepiej.Lepiej?Dla kogo?Dla małoletnich kinowych widzów którzy zatracają powoli,acz skutecznie nabyte instynkty zachowawcze-co wolno ,a co nie?Jak widać po oczekiwaniach widzów "kultura przemocy" i wątpliwych wzorców moralnych ma się całkiem nieźle i jest w rozkwicie!Przesadzam?przejrzyjcie fora pod filmami akcji i co tam jest wypisywane.Język,stylistyka i przekaz jest zupełnie jasny.Czekam na reakcje na ten wpis i nie oczekuje niczego,czego bym już wcześniej nie doświadczył.POZDRO.Teraz to sobie narobiłem no nie, ziomy?