To podstawowa wada tego filmu. Mark Damon gra tak samo jak w "Johnny Oro" i należy się cieszyć, iż później przekwalifikował się z aktora na producenta. Jego twarzyczka niezbyt tutaj pasuje, a częste uśmieszki są denerwujące. Scenariusz nie jest najgorszy, ale cała opowieść wciąga bardzo umiarkowanie. Muzyka dobra,...