Film, który nie nudzi ani przez chwilę, chociaż trwa sporo ponad dwie godziny; z rewelacyjną, wybuchową rolą Tildy Swinton i ładnymi zdjęciami. A scenariuszowe bzdury można kupić bardzo łatwo, angażując się w oglądanie. Polecam.
Bohaterka najpierw potyka się o własne nogi, potem potyka się o własną chciwość i w finale o swoje człowieczeństwo. A każde potknięcie to inny gatunek filmowy. Zadziorne,zamaszyste..., palce lizać!
Good night, and good luck, esforty.
9/10
Pierwsze zdanie naprawdę ci wyszło :)
Miło znaleźć coś takiego w zalewie bełkotu półanalfabetów.
Hmm ... jak człek obejrzy/przeczyta/posłucha rzecz wartościową to zdarzy się, iż się wzniesie. To ,,wzniesie" to razie każdym bądź nienachalnie.
Zbiegiem okoliczności, niewątpliwie, obejrzałem wczoraj "Jestem miłością" z 2009 roku. Miałem ogromną satysfakcję z obserwowania warsztatu aktorskiego p. Swinton. Szczególnie, że rola stawiała zupełnie inne wymagania niż w omawianym tu filmie.
Zachwyca wszechstronność aktorki, a ta jak wiadomo, prawem paradoksu, utrudnia karierę, ale też wierzę, że nie o pospolitą popularność p. Swinton zabiega. Ukłony, esforty.