Film to typowy przeciętniak sf. Nie był tak zły jak go szkalują, ale Wachowscy gdy jeszcze byli braćmi mieli lepsze pomysły. Tu mamy do czynienia z odgrzewanymi kotletami, popłuczyny po Matrixie - poczynając od defektów specjalnych, na fabularnej "głębi" kończąc.