Może zacznę od tego co mi się podobało w tym filmie - efekty specjalne i scenografia. Widoki pięknych planet oraz efekty specjalne są fenomenalne. Poruszono również wątek tworzenia "eliksiru nieśmiertelności" z ludzi, a ziemia tak na prawdę jest farmą. Niestety zakończę na tym omawianie pozytywów filmu. Reżyserzy nie skupili się na tej intrygującej wzmiance tylko kontynuowali bezsensowną strzelanie, walki powietrzne i kosmiczne oraz banalny wątek miłosny. Przez pierwszą połowę nic nie rozumiałem, wszystko działo się tak szybko, że ciężko było nadążyć. Gdy już jednak załapałem mniej więcej o co chodzi to "BUM" i znowu nic nie rozumiem. Same dobranie postaci i aktorów np. Channing Tatum w roli "galaktycznego wilkołaka, rebelianta, któremu odebrano skrzydła oraz Mila Kunis w roli "zwykłej ziemskiej nastolatki, która sprzątała kible innym ludziom, aż nagle okazało się, że jest właścicielką Ziemi" ... serio? Główne postacie musiały być ociekające seksem, aby nastolatki chciałyby to obejrzeć, a skoro ci aktorzy teraz są tak niesamowicie sławni, więc czemu nie mają to zagrać? Według mnie Mila Kunis KOMPLETNIE nie pasuje do tej roli. Sam rozwój relacji pomiędzy nią a wilkołakiem był nie realistyczny. Tytułową Jowisz atakują kosmici i usypiają, nagle do pokoju wbija pso-człek z tarczą, pistoletem i fikuśnymi butami, strzela sratatata i ratuje ją (czyt. porywa do swojego statku). Ta się budzi bierze pistolet i pyta się gdzie jest i ma ja odprowadzić do domu.
"Nie jesteś tutaj bezpieczna" słyszy i jak reaguje? W skrócie tak - "Aha. To ok, jade z Tobą" XD. Tak wyglądał cały film.

Moja ocena to zawyżone 4/10. Polecam osobom, które nie szukają ambitnego filmu akcji. Ja ten film nazwałbym "Galaktyczny Zmierzch".