Śmiech był moją reakcją obronną na absurdy jakie pojawiają się w tym filmie. Nie wiem czy to wszystko było zamierzone, ale co ważne, działa. Ubawiłem się jak cholera.
Jeśli liczysz na yntelygentne sf to możesz sobie dać spokój. Nie jest to też typowa historyjka w stylu:"czyściciel kibli w świecie, bohaterka na idnej planecie" jak mógłby sugerować początek.
Głowna bohaterka to reinkarnacja matki władcy ziemi, w wolnych chwilach czyścicielka kibli, mieszkająca ze swoją rosyjską, dysfunkcyjną rodziną. Towarzyszy jej gość, któremu za karę(pogryzł na śmierć jakąś szychę) urwano skrzydła, ale nie martwcie się, zastępuje je latającymi bucikami.
Teraz UWAGA czego dowiadujemy się z filmu: ludzie to zboże, hodowane w celu robienia napoju nieśmiertelności, pszczoły są stworzone do rozpoznawania władców, ufoki zabiły dinozaury. To tylko część faktów, o których pewnie, mimo że żyjecie tyle lat na tej planecie, nie mieliście pojęcia.
Tak przez pierwszą godzine mamy niezłą rozrywkę. Troszkę nawiązań do klasyki, kilka efektownych strzelanin. Uśmiech nie schodzi z twarzy. Dałbym mocne 8/10, bo nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem. Tyle, że niestety wszystko się psuję. Druga polowa to strzelanko-wybuchanko-nawalanka. Choć oglądane w kinie początkowo imponuje rozmachem, to z czasem nuży. Wszystko trafia szlak, do tego odrobina patosu i gadki made in Wachowski, znanej chociażby z kontynuacji świetnego Matrixa.
Nie wiem co temu rodzeństwu siedzi w głowie, ale ich "dzieło" jest niesamowicie oryginalne, śmieszne, efektowne i imponujące rozmachem. Warto się wybrać do kina. Dawno się tak nie ubawiłem, nawet na najlepszej komedii.