Naprawdę przykro się robi, kiedy musimy patrzeć na owe "dzieła", mające promować film. Najbardziej właściwym określeniem dla tych plakatów to stare, dobre słowo - tandeta. Nie chodzi tutaj tylko o pewną sztuczność (plastik), ale chociażby o tak podstawową kwestię jak kompozycja. Wystarczy spojrzeć na plakat główny... Postacie umieszczone ni to na środku, ni to z boku, za nimi wielka planeta i... mnóstwo niezagospodarowanej przestrzeni (chodzi tutaj o górną połowę). To wszystko powoduje, że mamy wrażenie obcowania z pracą wykonywaną na szybko przez autora, któremu specjalnie się nie chciało, albo przez praktykanta zdobywającego dopiero doświadczenie.
Film ma być wysokobudżetowym dziełem SF, a plakat mówi nam - jestem telewizyjnym filmidłem. Jedyna praca, która wyróżnia się całkiem pozytywnie, to ten czwarty plakat licząc od góry. Lekko zamazany, w stylu dawnych plakatów z lat 70/80. Przypomina odrobinę Gwiezdno-Wojenny. Dobra robota. Ale reszta...
Ja tam się nie znam na plakatach, ale może w takim razie zrobisz w photoshopie taki jaki powinien być i tutaj zaprezentujesz? Na pewno wszyscy chętnie zobaczą.
Drogi gangstaa! Zrobię to, jeśli weźmiesz na warsztat film, który oceniłeś najgorzej i nakręcisz go w taki sposób, jaki uważasz za słuszny i pochwalisz się nim. Z pewnością wzbudzisz jeszcze większe zainteresowanie. Ok.? Umowa stoi?
Pozdrawiam serdecznie!
Podjął bym wyzwanie, ale nakręcenie filmu wymaga "trochę" więcej zachodu niż w zrobienie plakatu.
Wiesz, o plakatach decydują producenci, nie grafik. Widziałam plakaty do Drogi zrobione przez Polaka, niestety, pomimo wielu godzin, jego praca została odrzucona, a plakaty wybrane, są jakie są: nijakie.
Mi się podobają plakaty Jasona Palmera, stylizowane na prace rysunkowe. Fakt, są czasem przeładowane, ale co kto lubi.
Mi bardzo podobały się nowe plakaty do klasycznych filmów: bardzo graficzne, polegające na skojarzeniach.