Myślałby kto, że w takim filmie pojawią się oprócz dinozaurów jakieś inne prehistoryczne stworzenia, np. trylobity. Ale nie było takiej potrzeby, bo największymi prymitywami okazali się scenarzyści tego filmu.
„Fabuła” jest poprowadzona w taki sposób, że trudniej jest się połapać kto jest zabójcą w każdym z odcinków „Columbo”. . .
Za to prawdziwe zagadki związane z tym filmem są dwie:
1. jak ktoś po przeczytaniu takiego scenariusza mógł wyłożyć grubą kasę na jego realizację?
2. jak taka masa ludzi mogła wyłożyć jeszcze grubszą kasę na obejrzenie tej sztampy w kinie?
Nostalgia. Tylko to się ciśnie na usta - ten film za bardzo grał na sentymencie. Ludzie szli na niego z ciekawości ile będzie w tym filmie resztek z klimatu oryginału i z racji, że 22 lata to kupa czasu od premiery od ich dzieciństwa, to zdążyli przez ten czas spłodzić własne potomstwo, a wiadomo, że dzieciństwo bez dinozaurów nie istnieje tak samo jak bez lodów truskawkowych czy jazdy na rowerze.