Moją ulubioną częścią Jurassic Park zawsze była część 3. Budziła
ona we mnie największe dreszcze emocji. Choć byłem znacznie młodszy
gdy oglądałem oryginalne części to były dla mnie one zrobione w sposób
bardziej realny. Coś z pograniczna filmu przygodowego, a lekkiego
naciągniętego w nazwie "thrillera".
Po Jurassic World spodziewałem bardzo dobrego filmu, z wykorzystaniem
nowoczesnych technologii... niestety trafiłem na film familijny... co mnie
bardzo mocno zdołowało. Dinozaury okazały się niegroźne, drapieżniki,
których pojawienie się w poprzednich częściach wzbudzał strach, teraz
co najwyżej politowanie. Raptory czy velociraptory (już nie pamiętam tych
nazw : d) okazują się być naszymi "kumplami", a gdy pojawia się w filmie
tyranozaur... okazuje się, że pojawia się po to by uratować na skórę, a gdy
to zrobi, nie stanowi dla nas już żadnego zagrożenia. Film zdecydowanie
jest przesadnie cukierkowy, a dinozaury zbyt "ludzkie. Sam film w sobie
nie jest zły, fabuła trzyma się w miarę kupy, ogląda się "fajnie" niestety
jako film dla dzieci. To tak jakby zrobili po latach kontynuacje Terminatora,
ale zamiast karabinów, mieliby armaty z cukierkami, a szkoda bo film
miał bardzo wysoki potencjał.
Owszem, ale Richard 92 zwrócił uwagę na ważny aspekt, a mianowicie, że Jurassic World się prezentuje jak Jurassic Park w wykonaniu Walta Disneya. O finale filmu usłyszałem już w 2013 roku i jak wyobraziłem sobie "tresowane raptory z tyranozaurem walczącym z hybrydą" to ręce mi opadły, że ikony Parku Jurajskiego - istne anioły śmierci mogą być tresowane, a potem pojawiały się smaczki takie jak ten https://pbs.twimg.com/profile_images/543689804811341824/oXT2wm0d.jpeg
i zaczęło się na to patrzeć z porównaniem do relacji współczesnych biologów takich jak Greg Ericson, który poddając aligatory i inne gatunki zwierząt imprintigowi zaraz po wykluciu zawiązuje z nimi silną relację, dzięki której te drapieżniki nie wykazują wobec niego agresji i tak jak Owen mógł bez strachu zdjąć kamerkę z głowy Blue, dokładnie tak samo aligator o imieniu Boomer pozwala się Ericsonowi głaskać po pysku i go nie gryzie.
Liczę na to, że wspomniana cukierkowość zniknie już w piątej części, bo reżyser podobno jest specjalistą o kina katastroficznego i horrorów, więc JW2 będzie bliżej do Zaginionego Świata i Jurassic Park niż do Jurassic World. Nie wyobrażam sobie, aby w trzeciej pod rząd części cyklu T-rex nikogo nie pożarł, bo ja akurat z tej mizatropijnej części fanów Parku, która w filmie nie trzyma strony ludzi w walce o przetrwanie, tylko gadów i lubię w trakcie tych filmów popatrzeć jak te majestatyczne stworzenia pożerają tych parszywych ludzi. Wyjątkiem potwierdzającym regułę jest Eddie Carr - szkoda akurat, że jego Steven Spielberg postanowił uśmiercić w tak drastyczny sposób, bo w książce jego postać inaczej została uśmiercona przez Crichtona. https://www.youtube.com/watch?v=mZ2kxdQf3t0
Początkowo pomysł z tresowanymi raptorami również nie przypadł mi do gustu, ale fajnie to rozwiązali w filmie. Pozatym mamy przecież sceny w których raptory nie są milutkie w stosunku do ludzi, więc nie wiem po co narzekać ;) A pisanie że dinozaury okazały się niegroźne jest niezrozumiałe kompletnie.
Co do Tyranozaura. Właśnie to było realistyczne.. W porównaniu do twojej ulubionej (mojej najmniej) 3 części, gdzie spinozaur lata za grupką ludzi przez całą wyspę.. Tutaj t-rex pokonuje z raptorem hybrydę, po czym mocno wyczerpana walką sobie poprostu idzie. Myślisz że po takim mocnym pojedynku miałaby ochotę i siłę rzucić się na kilku ludzi? Daj spokój :)