Zaraz, zaraz, czy Ty właśnie dałeś do zrozumienia, że uważasz, iż "Avatar" i "Avengers" to poziom wybitny? :D

"Ho hi ha ho hi ha aha. A myślałem, że to moje żarty są kiepskie".

Jeśli chodzi o treść to Avatar był słaby, za to był rewolucją technologiczną i jeśli pod tym kątem na niego patrzeć to owszem był wybitny. Zresztą to nie temat na to forum.

Wybitny tylko pod względem wyniku finansowego. Ochy i achy na temat techniki to w większej części ego Camerona niż faktyczna rewolucja. Inna sprawa, że dzięki niemu teraz każdy film rozrywkowy musi się pojawić w 3D. Wpływ na kino wybitny, okej. Ale jeśli chodzi o wybitność jako produkcji, którą chciałbym sobie obejrzeć po raz kolejny na blu-ray, to tej wybitności po prostu nie ma.

A "Avengers"? Bo tutaj to już nigdzie wybitności dostrzec nie potrafię...

Nie było wcześniej takiego filmu pod względem technicznym, śmiem nawet stwierdzić że później też nie. Co ciekawe wynik finansowy nie jest spowodowany gigantyczną kampanią reklamową. Film miał dość słabą premierę a wszystko rozkręcało się później, ludzie poszli do kina, wrócili, powiedzieli innym ludziom WoooW i w ten sposób to wszystko się nakręcało przez długi czas. I na pewno nie było to opiewanie fabuły tylko właśnie technicznej strony filmu. Co do Avengers to jest to dla mnie film że tak powiem zwyczajny, fajnie się oglądało i tyle dlatego o jego wybitności nie będę się wypowiadał.

Szczerze powiem, byłem na zwykłym 3D i w Imaxie i szału nie było. Ludzie się podniecali jakąś niby "głębią obrazu", jednak osobiście uważam, że "Avatara" zdecydowanie lepiej oglądać w 2D. Co innego same efekty specjalnie- te były oczywiście na najwyższym poziomie.

Edji sorka że tak późno. Raz od razu powiem że mówię o blockbusterach. Wyobraź sobie ten gatunek filmów jako linię prostą. Wybitność natomiast jako fala pulsu na tej linii. Urodziłem się w osiemdziesiątym czwartym i jak do tej pory pulsów było może z cztery, jednym z nich był Avatar. Oczywiście mówię o akapicie pierwszym.

"Totalnie 0 emocji nikt w kinie w sali nie reagował na żadną scenę."
Może miałeś trochę starszą widownię niż 10 latki, które piszczą i krzyczą co chwilę.
Myślę też, że od początku ten film nie miał być "wybitny". Podobnie jak wybitne nie jest Avengers ani Avatar.

Masz rację. Film ledwo do obejrzenia. Brak emocji. Nawet nie interesowało mnie czy i kto zginie. Spielberg to jednak inna ręka reżyserska. Jego Jurassic Park ocieka pasją do kina i ten film z 1993 roku się po prostu przeżywa.
Do Avatara lubię wracać, bo to klasa sama w sobie. No, ale to Cameron, czyli kolejny mistrz kina.