PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=556929}
6,5 158 761
ocen
6,5 10 1 158761
5,3 24
oceny krytyków
Jurassic World
powrót do forum filmu Jurassic World

Zakładam, że dzięki fenomenalnej idei wyświetlania na forum najwyżej najpopularniejszych tematów nikt nawet nie odpowie na ten post, zatem nie będę się zbytnio rozpisywał na temat filmu, ograniczając się do wypunktowania kilku przemyśleń.

Co do zalet:
1. Największy plus to oczywiście dziesiątki (!) mrugnięć okiem do fana arcydzieła z 1993 roku:
-hologramy dinozaurów z poprzednich części
-pan DNA w jednym z ujęć
-karmienie T-Rexa
-pozostałości po starym parku.
To tylko kilka oczywistych nawiązań, które sprawiły mi najwięcej radości, a jest przecież B.D. Wong, powracający w roli (tym razem szalonego!) genetyka. I jeszcze ten lot helikopterem nakręcony IDENTYCZNIE jak w pierwszej części, kiedy to po raz pierwszy słyszeliśmy charakterystyczny motyw przewodni Johna Williamsa.
2. Skoro już mowa o muzyce, to tam, gdzie słyszymy stare kawałki jest naprawdę cudownie. Szkoda, że tylko wtedy.
3. Tresura raptorów wbrew wielu negatywnych opinii też jest świetnym pomysłem, podobnie jak idea dino-hybrydy.

O aktorstwie, efektach CGI czy też możliwości ujrzenia Parku w pełnej okazałości nie będę się wypowiadał, bo jest tak jak powinno być.

Wady?
1. Na pewno muzyka, która STRASZLIWIE kuleje. Jak gość od fenomenalnego "Odlotu" mógł spłodzić takie niesłyszalne coś? Muzycznie film broni się tylko wtedy, gdy słyszymy motywy z oryginalnej trylogii.

2. Reżyseria. Ten film jest idealnym dowodem na to, że Spielberg jest bezapelacyjnie najlepszym żyjącym reżyserem. Nie chodzi o to, że w JW są błędy, niepotrzebne sceny. W JP też były!

Tutaj mamy amnezję głównych bohaterów, którzy miast szukać dzieci, zatrzymują się na polanie, by pokontemplować, jak to biedne dinozaury zostały zabite przez potworną hybrydę, mimo że podobno TRZEBA SZUKAĆ DZIECI, które są w śmiertelnym niebezpieczeństwie. W jedynce mieliśmy dla odmiany Tima, który w finale, zamiast ruszyć dupę i podać Grantowi karabin, wolał pilnować krzesła i patrzeć jak siostrunia hakuje komputer! Do tego fakt, iż bohater grany przez L. Jacksona nie potrafił sobie z tym poradzić, a nasza domorosła hakerka potrzebowała do tego... dwóch kliknięć myszki? Eh..

No dobra, lećmy dalej. Komuś przeszkadzają szpilki głównej bohaterki? No to co powiecie o... kilkumetrowej przepaści-ninja w wybiegu T-Rexa z jedynki, która pojawia się tylko wtedy, kiedy... jest potrzebna? :D

Oba filmy mają takie potknięcia. Jedne są zauważalne od razu, innym trzeba poświęcić kilka seansów. Problem leży gdzieś indziej. Spielberg potrafił sprzedać widzowi ABSOLUTNIE KAŻDY KIT. Przecież praktycznie każda scena z udziałem dinozaurów w JP jest totalnie kultowa! Idealna praca kamery, suspens, klimat. Wszystko dosłownie!

W JW niby pojawiają się czasami spektakularne akcje, ale są one naprawdę wyprane z emocji. Napięcie odpowiednio budowane jest bardzo rzadko (przypominają mi się tutaj dwie sceny- śmierć grubaska z początku filmu oraz cała sekwencja z pterodaktylami, zwłaszcza epizod "pani niani"), zaś w wielu scenach sobie myślałem: "Kurczę, Steven mógłby z tego momentu uczynić kolejne arcydzieło". No ale źle nie jest. Emocje są, chociaż pojawiają się bardziej w kontekście nawiązań do jedynki, niż w związku z przejmowaniem się losami bohaterów. Skoro już o postaciach mowa, to w zasadzie tylko... są, ale nie oszukujmy się- z oryginalnej trylogii i tak jedyną nie do końca papierową postacią był chyba szalony matematyk Ian Malcolm (a to już dzięki świetnej interpretacji Jeffa Goldbluma).

3. Ostatnią wadą jest MEGA WKURZAJĄCY wątek rozwodu rodziców bohaterów dziecięcych. Wątek, który pojawia się w zasadzie po to, by kontynuować "dobre" tradycje (serio? we wszystkich 4 częściach musi pojawić się widmo niepełnej/ rozpadającej się rodziny?!) i w przeciwieństwie do poprzedników- jest zupełnie niepotrzebny. Ba! Nawet nie ma rozwiązania! Nie dowiedziałem się, co w końcu z tymi rodzicami jest (choćby mnie to cokolwiek obchodziło...), więc po cholerę musiałem patrzeć na sceny w stylu "nasi rodzice się rozwodzą, a ty jesteś głupi, bo latasz za spódniczkami, bu!".

Koniec końców- ocena 9/10 musi się pojawić, bo sentyment działa. Dobrze jest wrócić do parku i przeżyć jeszcze raz tę samą przygodę. Pewnie i tak nikt (dzięki, filmweb, ty i te twoje głupie zmiany w funkcjonalności portalu!) tego nie przeczyta (haha, kłamałem, że będzie krótko!) , więc wtrącę jeszcze, że podobała mi się Bryce Dallas Howard i ta jej całkiem seksowna zmiana nastawieniowo-ubraniowa. Pasowała do Pratta, więc oboje niechaj wracają w sequelu. Aha! Niech Omar Sy dostanie więcej czasu ekranowego. I niech chociaż na moment pojawi się Goldblum...

ocenił(a) film na 8
ed j. rush

Co wy z ta muzyką macie. Nowy motyw główny jest bardzo ładny i łatwo wpada w ucho. Muzyka moim zdaniem stoi na wysokim poziomie.

Joecrou

Przed wizytą w kinie przesłuchałem cały soundtrack, pomyślałem sobie: "zobaczymy, jak to zadziała w kinie". Nie zadziałało. Jakiś tam autorski main theme się pojawia, ale w trakcie seansu towarzyszyło mi dziwne wrażenie, że już w jakimś filmie coś bardzo podobnego słyszałem. No i niestety nie było to na tyle charakterystyczne, bym mógł zapamiętać, do tego dosyć mocno gryzło się z kompozycjami Williamsa.
Mogło być o wiele lepiej, bo np. przeróbka motywu z jedynki, jaką wyraźnie słychać w jednym ze zwiastunów, była świetna.

No i niestety uważam, że cały finał muzycznie dla mnie leży i kwiczy.

Ps. Zdziwiłem się, że ktoś jednak to przeczytał i skomentował. Do tego w tak krótkim czasie! Dlatego dziękuję :)

ocenił(a) film na 8
ed j. rush

A nie ma sprawy ;)
Dla mnie soundtrack trzyma poziom a ten nowy motyw główny bardzo mi się podoba ;)

Joecrou

Mi też

ocenił(a) film na 8
LordVader345

Np. w końcowej scenie ;)

Joecrou

Nom :)

P.S. W trzeciej części kto i jak pokonał Spinozaurs(jak ja go nienawidzę...) bo zaponniałem

ocenił(a) film na 8
LordVader345

Nikt go nie pokonał ;)

ocenił(a) film na 8
ed j. rush

Zawsze to o wiele lepsze niż to co sprofanował w roku 2001 Don Davis. Ja już kilka razy oglądałem zarówno film jak i słuchałem soundtrack i podzielam pewnego rodzaju gorycz i rozczarowanie odnośnie kompozycji Giacchino . Williams miał więcej przejść muzycznych i potrafił się bawić orkiestrą. Kompozytorowi muzyki do Jurassic World brak po prostu jeszcze doświadczenia Johna. Jak się zetknie taką kompozycję jak "Sarah Rescuing"z the Lost World w porównaniu z "Costa Rican Standoff" to widzi się tę różnicę. Jednak nie jest aż tak źle, bo partytura sama w sobie jest właśnie kolejnym puszczeniem oka do fanów poprzedniej odsłony. Taką aluzją np jest motyw muzyczny Indominusa z przejściem muzycznym waltorni i fagotu, który jest w tej części odpowiednikiem motywu muzycznego raptorów Johna Williamsa.
motyw Indominusa
https://www.youtube.com/watch?v=W83pEzt9bUc

motyw raptorów

https://www.youtube.com/watch?v=YKRnEOUxZm0

ocenił(a) film na 9
ed j. rush

"3. Ostatnią wadą jest MEGA WKURZAJĄCY wątek rozwodu rodziców bohaterów dziecięcych. Wątek, który pojawia się w zasadzie po to, by kontynuować "dobre" tradycje (serio? we wszystkich 4 częściach musi pojawić się widmo niepełnej/ rozpadającej się rodziny?!) i w przeciwieństwie do poprzedników- jest zupełnie niepotrzebny. Ba! Nawet nie ma rozwiązania! Nie dowiedziałem się, co w końcu z tymi rodzicami jest (choćby mnie to cokolwiek obchodziło...), więc po cholerę musiałem patrzeć na sceny w stylu "nasi rodzice się rozwodzą, a ty jesteś głupi, bo latasz za spódniczkami, bu!"."

Cóż, takie są zasady gatunku określanego nieformalnie jako "dino-drama". Bardzo częsty motyw, nie tylko w serii Jurassic Park. Moim zdaniem wątek ten został zadowalająco rozwiązany, gdyż na końcu filmu widzimy, jak dwójka rodziców biegnie do dzieciaków w rozpaczy. To co dalej będzie, łatwo się domyślić, przecież może być tylko lepiej po tych wszystkich wydarzeniach na Nublar.

Jak dla mnie soundtrack jest bardzo dobry. Całkiem dużo nowych tematów, porządny actionscore, główny temat przewodni nie sprofanowany jak to było w JP3 i bardzo ładnie wkomponowany w nowe kompozycje, nowy temat przewodni wpada łatwo w ucho tak jak temat przewodni z The Lost World: Jurassic Park (w Jurassic Park 3 nie było praktycznie żadnego nowego tematu przewodniego). A do tego pompatyczne "hymny" pod tło na ulicach i w kolejce w parku.

Też po pierwszym przesłuchaniu był dla mnie bezpłciowy, ale w miarę jak obejrzałem drugi raz film i przesłuchałem na osobności całość, to stwierdzam, że jest bardzo dobry, jeśli się go słucha jako połączenie wszystkiego co najlepsze brzmieniowo w Jurassic Park i The Lost World, ale skompresowane do jednego albumu.

Raptosaur

Może masz rację i kolejny seans sprawi, że muzyka jednak mnie bardziej przekona do siebie. No ale nie będzie to już miłość od pierwszego "usłyszenia" ;) Chociaż rzeczywiście podczas pierwszego seansu wiele może umknąć naszej uwadze. Gdy już jest się zaznajomionym z dziełem, można się zacząć skupiać na detalach.

Co do rozwodu rodziców- w jedynce to tylko jedno zdanie w scenariuszu, w trójce poświęcono temu wiele uwagi i te wszystkie problemy rodzinne były po prostu częścią historii, tutaj... No, jest przynudzający dialog, do tego chyba to najgorsza scena pod względem aktorskim, jeśli chodzi o młodych. Po prostu ten epizod był dla mnie wciśnięty na siłę.
No i ten niewykorzystany potencjał Omara Sy. W jedynce każdy bohater, któremu przychodzi zmierzyć się z dinozaurami, miał wystarczająco dużo czasu ekranowego. Informatyk, prawnik, Arnold grany przez Samuela L. Jacksona. Omar Sy, rozpoznawalny gość (nie to, co S.L.J. w 1993 roku), a ma kilka linijek dialogowych? Nie czepiam się gościa z "Zycia Pi", bo jego bohater stosunkowo szybko... No, wiadomo co. Ale i tak ma kilka fajnych scen, w których zaznacza swoją obecność, np. dialog z Henrym Wu.

Aha, jeszcze jedno, o czym zapomniałem w pierwszym poście. Odświeżając sobie całą serię (mam 4-dyskowe wydanie kolekcjonerskie- pochwalę się, a co!) doszedłem do wniosku, że Spinozaur jest świetnie pokazany w trójce. Sceny z atakiem na samolot, gdzie mamy i modele i fenomenalnego animatronicznego dinusia, to kawał znakomitej reżyserskiej roboty. Chyba czegoś takiego mi właśnie brakowało w JW.

ocenił(a) film na 9
ed j. rush

Głównym problemem chyba całej serii Jurassic Park, wliczając w to najnowszy film, jest właśnie montaż i powstałe przezeń dziury fabularne. Daje się to odczuć w Jurassic World tym, że film po prostu zawiera mnóstwo postaci i bardzo dużo się dzieje w sporej ilości miejsc. Wszystko jest wręcz napakowane w zaledwie 2 godziny czasu trwania. Po pierwszym seansie odczułem straszny niedosyt i zażenowanie tym, że wątki wielu postaci zostały tak strasznie poucinane. Najgorzej było z postacią Katashiego Hamada, przywódcę oddziału ACU, którego sprowadzono w zasadzie do statysty krzyczącego "IT CAN CAMOUFLAGE!". Wielkie marnotrawstwo, gdyż ta postać aspirowała w zasadzie do takiego nowego Muldoona. Mam nadzieję na to, że zostanie wydana rozszerzona edycja filmu na Blu-ray z wszystkimi wyciętymi scenami.

Raptosaur

No właśnie. Gdy poznajemy grupę ACU, to kamera co chwilę robi zbliżenia na niego, jest kilka takich ujęć, nawet przed pokazaniem oddziału w dżungli. A potem bach i po dowódcy. Trochę to niezgodne z przyzwyczajeniami i oczekiwaniami widza chyba :P

ed j. rush

A co powiesz o opiekunce do dzieci? Scena z jej udziałem przebiła wszystkie inne :)

Heroes_Pe

W kinie scena jej fruwania i pływania robiła piorunujące wrażenie. Jednak po upływie czasu stwierdzam, że moją ulubioną sceną akcji jest finał z udziałem... Wiadomo kogo :D I jest to jeden z niewielu finałów blockbusterów ostatnich lat, który jest absolutnie fantastycznie nakręcony.

ocenił(a) film na 10
ed j. rush

Nie moge się zgodzić z:
"W jedynce mieliśmy dla odmiany Tima, który w finale, zamiast ruszyć dupę i podać Grantowi karabin, wolał pilnować krzesła i patrzeć jak siostrunia hakuje komputer! Do tego fakt, iż bohater grany przez L. Jacksona nie potrafił sobie z tym poradzić, a nasza domorosła hakerka potrzebowała do tego... dwóch kliknięć myszki? Eh.."

Po spotkaniu z Rexią i raptorami w kuchni każdy 10-latek potrafi myśleć logicznie. Ludzie po kolizji (nie mylić z wypadkiem gdzie są ranni) drogowej wpadają w większy szok niż Tim w JP.
Arnold (Jackson) nie radzą sobie z kompem bo ten jest zabezpieczony przez Nedrego, dopiero jak Ellie resetuje zasilanie (co dezaktywuje zabezpieczenia Nedrego) można coś zdziałać.

mkociarz

Słuszna uwaga, nie pomyślałem o tym :) Masz zupełną rację, dziękuję.

ocenił(a) film na 7
ed j. rush

co ty pierdzielisz w jedynce, czy tam trójce też zatrzymali się przy kupie jakiegos dinozaura bo był chory taki sam motyw

brzytew

Po pierwsze- trochę grzeczniej, bo polski jest zbyt pięknym językiem, by swoje wypowiedzi babrać sformułowaniami typu "pierdzielisz".
Po drugie- chodzi o logikę zachowania bohaterów. W jedynce rzeczywiście była taka scena, ale to było przed tym, gdy dinozaury zaczęły zjadać ludzi :D nikt nikogo nie gonił, zatem bohaterowie mogli sobie prowadzić nawet filozoficzne rozważania na temat układu wydalniczego chorego dinusia i nie byłoby w tym nic strasznie głupiego.
W JW z kolei- zamiast CZYM PRĘDZEJ szukać dwójki dzieciaków, parka głównych bohaterów po prostu sobie płacze nad padłymi gadami, mimo że w dokładnie tym samym czasie osobom, po które teoretycznie pojechali, grozi olbrzymie, śmiertelne niebezpieczeństwo. Mam nadzieję, że dostrzegasz tę jakże subtelną różnicę :)

ocenił(a) film na 8
ed j. rush

Ja to tłumaczę sobie fatalną reżyserią - trzeba było wkleić jakiś powod, dla którego Owen i Claire nie dotarli do żyrosfery zaraz po ataku Indominusa, bo by go jeszcze spotkali, a trzeba było dać mu jakieś 2 minuty aby się oddalił zarówno on jak i chłopaki. Jak już wspomniałeś we wcześniejszym poście - Spielbergowi nikt nie jest w stanie dorównać, on jest w stanie widzowi sprzedać wszystko nawet kit, czego nie można już powiedzieć o pozostałych reżyserach.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones