.... moglibyście już przestać. :P Nie jestem fanką Biebera, ani nikogo z występujących w filmie osób (tak mi się wydaję, nie zagłębiałam się aż tak bardzo w obsadę).
Spójrzmy jednak na to z tej strony: każdy ma w swoim życiu taki moment, że słucha muzyki niezbyt ambitnej. (delikatnie ujmując; jak ktoś napisze, że jego to nie dotyczy, to i tak nie uwierzę, nawet jeżeli rzeczywiście jest szlachetnym wyjątkiem) Większość ludzi z tego po jakimś czasie wyrasta, część się tego wstydzi, ale to część naszych żyć, której nie można tak naprawdę zaprzeczyć.
Nie chcę wychwalać, ani nawet usprawiedliwiać Justina Biebera, którego muzyki nie znam (zrażona półtora-minutowym słuchanie tego "hitu", "Baby"[?] czy jak to się nazywało), a pomysł nakręcenia filmu o nim wydaje mi się śmieszny (nie widziałam tego filmu, więc może się obronił), zwłaszcza, że osoba w jego wieku za wiele nie przeżyła. Niedługo jego sława przeminie, ale jak na razie takie ciągłe naśmiewanie się, sztucznie podtrzymuje jego popularność.
Osoba, która ma tylu fanów i tyle zarabia to wręcz zjawisko popkultury, któremu zaprzeczanie jest głupie i bezcelowe. nie świadczy to może o wyrafinowanym guście muzycznym dużej części, ale zaprzeczanie także nie świadczy o tym. To raczej kwestia tego, że każdy z nas szuka (podświadomie) kogoś, kogo mógłby wielbić (w mniejszym bądź większym stopniu). Dla niektórych będzie to Lars Ulrich, innych John Lennon, Lady Gaga, Ray Charles, Kurt Cobain, Björk, Elvis Presley, a dla jeszcze innych właśnie Justin Bieber.
Zastanawia mnie tylko, czemu na filmwebie napisano, że to film biograficzny, bo jest to jedyna strona na której tak pisze... :)