Szczerze - film nawet mi się miło oglądało do czau, kiedy naśladowcy Broz Tity postanowili zrobić finałowe fajerwerki.. Bo gdzie tu sens i logika... Zniszczymy most, i konwoje przestaną jeździć i to będzie pierwszy krok do wygrania wojny. Ok - to rozumiem. Ale jest takie coś jak jednostki saperskie czy brygady pontonowe. Dwa dni i mamy śliczny most pontonowy, a armia pozbawiona zaopatrzenia (takie stwierdzenie też pada w filmie) zawsze może być zaopatrywana z powietrza albo przez amfibie.. Ale co się dziwić jak nikt nie potrafi myśleć logicznie.. (w sumie tylko jedna osoba zna się na flagach obcych państw)... I ta metamorfoza małej dewotki i strzelanie z biodra..