PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=127081}

Jutro wstanę rano i oparzę się herbatą

Zítra vstanu a opařím se čajem
1977
6,7 1,4 tys. ocen
6,7 10 1 1413
6,0 2 krytyków
Jutro wstanę rano i oparzę się herbatą
powrót do forum filmu Jutro wstanę rano i oparzę się herbatą

W sumie to jest całkiem sympatyczne science-fiction zważywszy na rok i kraj produkcji.Znakomita obsada,jedyne co mnie jako Polaka razi to Hitler,ale bez niego film straciłby sens.Im więcej razy go oglądam tym bardziej go lubię.Daleko mu do "Jak utopić doktora Mraczka" też s-f,czy czechosłowackiej wersji "Profesora na drodze",czyli "Mareczku,podaj mi pióro".Ale sentyment do lat młodości pozostał.A jak mawiał inżynier Mamoń, też lubię te filmy które już znam.

ocenił(a) film na 10
Resfilm

Film jest naprawdę świetny i rzeczywiście im więcej razy go oglądam tym staje się lepszy.


Hitler oglądający kroniki filmowe z końcówki II wojny - chyba moja ulubiona scena.

ocenił(a) film na 7
andre_

I Hitler był podobny do pierwowzoru,co dokładnie widać w jednej scenie właśnie z tych kronik filmowych.W każdym razie bił na głowę Więckiewicza.

ocenił(a) film na 10
Resfilm

Hitler Hitlerowi nierówny ;)

Ale najważniejsze że film kończy się happy endem. Zły brat został rozpuszczony w wannie, zmieniając się jednocześnie w dobrego ;), a źli ludzie trafili za kratki, gdzie pewnie szybko zmarli gdy skończyły im się pigułki młodości :)


I tylko te bomby w stawie mnie niepokoją...

Resfilm

Nie tylko Hitler - całość biła na głowę "Ambassadę", choć to filmy prawie ;) o tym samym. Tyle byłem w stanie stwierdzić, oglądając krótkie fragmenty obydwu filmów.

ocenił(a) film na 7
Laano

Zgadza się.To są dwa zupełnie różne filmy pod każdym względem.Po pierwsze rok produkcji."Jutro.." tak jak i inne czechosłowackie filmy science-fiction z tego okresu jak chociażby znakomity "Mraczek" bije na głowę film Machulskiego pod względem efektów specjalnych.Tamte filmy były naiwne ale przede wszystkim pogodne,takie dla dzieci od lat pięciu do lat stu pięciu.Nie było w nich wulgarności,nie epatowały przemocą/topienie Mraczka,zamrażanie hitlerowców,itp.../.A "Ambassada" i wiele innych współczesnych filmów,a zwłaszcza komedii sensu stricte,lub filmów obyczajowych z wątkiem komediowym to dno i wodorosty.Dlatego ludzie tak chętnie wracają do komedii z LdF,tych czechosłowackich,Gangu Olsena,hollywoodzkich produkcji,czy naszego tryptyku z Kargulami,Gdzie jest generał?,Człowiek z M3,Kogel Mogel i tego typu sympatycznych filmów.Rzadko udaje się teraz nakręcić coś w tym stylu."Listy do M" są pod tym względem wyjątkiem.Ludzie to uwielbiają,bo chcieliby żyć w takim świecie i te filmy im to na te półtorej godziny to umożliwiają.