gdyby podzielić na dwie części to pierwsza 9 ( za klimat, niebanalne prowadzenie kamery, kolory, atmosferę trochę takiego delikatnego realizmu magicznego) a potem niestety od momentu listów robi się kiczowato i kończy się tanim hollyłódzkim zakończeniem w sam raz dla nastoletniego widza (o jjeju ona płacze, on jej pisze list, on nie chce, ale tak jak by chciał, ona chce ale też niby nie a moze jednak tak, a potem cudownie się spotykają i już na zawsze razem, och i ach jakie to romantyczne brrrr bla bla bla kicz) Podobała mi się scena z krzyczanymi przeprosinami przez park i to że ich nie słyszał, nasunęła mi myśli o niemożliwości porozumienia się między ludźmi sobie bliskimi, i o tym że wypowiadamy często miliony nieważnych słów ale te najważniejsze upychamy i trudno się nimi podzielić ogólnie po "miłości na żądanie" mogłoby być lepiej