Wypada blado nawet jak na standardy teraźniejszych komedii. Nie ma startu do poprzedników,
które też przecież arcydziełami kina rozrywkowego nie były. Masa kiepskich, infantylnych dialogów.
Bohaterowie ci sami, ale ile można. Humorystyczną stronę filmu miał udźwignąć Zach
Galifianakis, o ile w 1 i 2 jego postać sprawdzała się jako przerywnik to teraz to zwyczajnie nie
wyszło, co więcej odrzuca od ekranu. Zero pomysłu na fabułę, najlepsze (przynajmniej według
autora) sceny przewijają się już w trailerach. Ken Jeong robi z siebie niemożliwego idiotę. Widać,
że próbowano coś ugrać na popularności poprzedników-i się udało bo simoleony pewnie płyną.