...ale jest w nim coś, co sprawia, że można się zastanowić nad oceną 2/10. Ujęcia przede
wszystkim, które z jakiegoś powodu bardzo mi się podobały (to pewnie przez te nasycone
kolory), Sonia Bohosiewicz, która mimo wszystko mnie rozbawiła i parę scen, które można
uznać za śmieszne, jeśli odsunie się na bok wysokie oczekiwania i chęć na parę bystrych
dialogów, bo tych po prostu tutaj nie ma. Myślę, że ten film nie jest raczej promocją
prostytucji, jak mogłoby się wielu wydawać, myślę też, że nie jest to pieśń pochwalna dla
upijania się i ćpania. Film miał chyba na celu pokazać "jeleniowatość" bohaterów (jak
wiadomo, udało się coś zdziałać tylko trzem panom), jak wykorzystując popęd można
ogołocić kogoś z kasy... Zwątpiłam jednak w momencie, gdy zobaczyłam razem Romę i
Szyca, zaraz, ja to gdzieś widziałam - w "Wojnie polsko-ruskiej"! Grali identycznie w obu
filmach, choć przyznam się, że z pewnych względów "Wojnę" bardzo lubię, ale nie
przepadam za powtórkami, zwłaszcza gdy chodzi o grę aktorską... Szycu-dres (tu - przyszły
pan młody), Gąsiorowska-blachara (tu - prostytutka)... To samo, to samo.

Innymi słowy, z pewnym niepokojem (bo czy w zgodzie z moim sumieniem?) zastanowię się
nad dwójką.