Widziałem z miesiąc temu, choć ledwo dotrwałem do końca. Miałem wrażenie, że po raz kolejny oglądam inne "dzieło" francuskiego kina: "Purpurowe Rzeki 2", z tymże że ten jest chyba jeszcze gorszy.(pózniej dowiedziałem sie , że pośrednio łączy te filmy nazwisko pisarza Jeana-Christophe?a Grangé).
Tam mieliśmy latających mnichów na amfetaminie, tu jest za to atakujący znienacka nietoperz-widmo.
O fabule nie ma co pisać, jakaś kretyńska historia chłopca i opiekującej sie nim samotnej kobiety, których ścigają dawni znajomi rodziców kobiety (obecnie członkowie sekty, mający uzyskać dzięku chłopakowi nieśmiertelność), wspomniany wyżej nietoperz i na koniec jescze jedno przerośniete zwierzę (Nie pamiętam już, czy był to wilk czy niedzwiedź, w każdym razie wystarczyło go potraktować kozikiem domowej roboty).
Wspomaga ich za to rdzenna ludność Mongolii i wywiad rosyjski :)(nie ma jak polityczna poprawność)
Aktorzy też wypadli bardzo słabo (miotająca się jak wariatka Bellucci i wyraźnie nie w formie Deneuve).
W mojej osobistej skali 1-6 zero absolutne
Mała poprawka..
Właśnie sobie przypomniałem, że to chyba jednak nie był nietoperz-widmo a orzeł-widmo...
Właściwie to podzielam zdanie mojego przedmówcy, choć ja byłbym skłonny ocenić ten film odrobinę wyżej. Przede wszystkim początek filmu, gdy nie wiadomo, o co chodzi może zainteresować, potem jest coraz gorzej. No i jest Monica, która mimo, iż się nieco postarzała nadal jest prześliczna. Mi ten film bardzo mocno kojarzył się z podobnym obrazem p.t. "Biały Labirynt" z 1997 roku. Tamten film o zbliżonej treści również zaczyna się w miarę interesująco, ale im dłużej trwa tym bardziej staje się groteskowy i nudny. Pozdrawiam.
Film nawet dobry, można oglądnąć jak nie ma co innego, ale Purpurowe rzeki dużo lepsze są
Widać film jest wyjątkowo nieudolną adaptacją świetnej powieści (sądząc po przytoczonej przez was fabule). Szkoda, bo mogło być dzieło. W dodatku drażnią mnie te pozmienia nazwiska! Główna bohaterka to Diana Thiberge a nie jakaś Laura Siprien...