Mianowicie - mniej obszernym trailerom.
Ross jako Red Hulk powinien być trzymany w tajemnicy, jako wywołujący u widza element "WOW" podczas seansu na sali kinowej. Tymczasem sam zwiastun uchyla nam zbyt obszerny rąbek fabuły. Film dużo by na tym zyskał.
Przechodząc już do samej treści Brave New World, jest okej. Spełnia wymagane minimum do dobrej zabawy przy popcornie - no właśnie, minimum. Bo można było wycisnąć "więcej" przy lepiej napisanym antagoniście (który był dość... rozczarowujący, ciężko było rozumieć jego motyw w pełnej krasie) i wykorzystaniu pełni potencjału rozwścieczonego oraz czerwonego jak pomidor Thaddeusa Rossa (Ford jak zwykle dowiózł, najlepszy spośród całej obsady).
Po raz kolejny mamy kontrolę umysłów. Widziałem już to w pierwszych Avengersach, Zimowym Żołnierzu, czy serialu WandaVision - i okej, tak jak tam to miało jakiś sens, tak tutaj nie kupuję migających w telefonie światełek oraz grającej sobie melodii.
Za mało jest również w tym wszystkim świeżości, a za dużo prób bycia jak poprzednia trylogia ze Stevem Rogersem. Zdalne sterowanie mózgami (Bucky kontrolowany przez Hydrę w "dwójce") i złol pociagający za sznurki zza kulis (Baron w "trójce") to powtórzone sekwencje z poprzednich "Kapitanów", które za drugim razem nie wypaliły. Jałowy Sterns szkodzi produkcji - miał być takim Zemo, tylko że bardziej, lepiej i w ogóle... a wyszła zielona nuda pozbawiona jakiejkolwiek ciekawości.
Czy jest to film poprawny? Tak, powiedziałbym nawet, że za bardzo. Próbował być mieszanką Winter Soldiera i Civil War, ale nie do końca mu wyszło. Nie wprowadził też zbytnio nic nowego do uniwersum. Niemniej jednak dobrze się na nim bawiłem - do obejrzenia "na raz" w kinie i może po raz drugi, gdy wejdzie na platformę streamingową. Nie jest to produkcja, do której będzie się wracać z rozżewnieniem na ustach, ale zapewnia sympatycznie spędzony czas z efektami 3D na dużym ekranie. Stereotypowy film superbohaterski - jest walka, jest zabawa, jest popcorn.
Nie żałuję wydanych pieniędzy, ale mogło być dużo lepiej, przy większej kreatywności w scenariuszu.
Dalej w poszukiwaniu "starych Marveli".
Pojawienie się Red Hulka to był bardzo dobry powód żeby choć na chwilę zobaczyć w tym filmie Avengersow. Kilka cameo i film miałby lepszy odbiór.
Dokładnie. Skoro Bucky mógł się pojawić do sceny "nie płacz Sam jesteś super nie musisz być super żołnierzem, uwierz w siebie bla bla" to mogli zrobić na te ostatnie 30 sekund scene jak wypłaca gonga Red Hulkowi dzięki czemu Sam daje radę mu nakopać. Ale nie oczywiście, wygrała miłość, kwitnące wiśnie. I nie, nie ma tu co przytaczać temat Hulka. Hulk jak był wkurzony to próbowali uspokoić go ludzie których Banner lubił, czuł z nimi jakąs więź a Sam był znienawidzony przez prezydenta. Wyobraźcie sobie że jesteście wkurzeni na maksa tak że chcecie się bić i podbija do Was koleś którego nienawidzicie od lat i mówi coś w stylu "ej stary wyluzuj, niech wygra przyjaźń!" xD
niestety tak jak w quantomani wielki kang przegral walke na piesci z antmanem tak tutaj gosc bez zadnych supermocy tylko trzymajacy tarcze i majacy skrzydła z adamantium potrafi sie posatwic hulkowi, troche te koncepty nie maja sensu ;/
Też prawda. Brakuje czasów, gdy Hulk brał asgardzkiego boga za nogi i trzaskał nim we wszystkie strony.
Nie, nie, nie.... skrzydła są z vibranium.... A "adamantium" pojawiające się cały czas w tle historii jest zapowiedzią czegoś zupełnie innego w MCU - i jak ktoś pisze, że ten film nic nie wnosi do MCU (albo bardzo niewiele) - to właśnie "adamantium" jest tutaj jednym z kontrargumentów.... Podpowiem: X-men i Wolverine :D
wiem czym jest adamantium, ale poza zateaserowaniem go to nic wiecej nie mamy. pewnie dr doom bedzie tym, ktory poluje na ten pierwiastek i bedzie on napedzal kolejne filmy oraz fuzje z xmenami, ale daje czuje jakby to byl film klasy B marvela, albo poziom seriali. jednak poprzednie filmy Z kapitanem ameryka byly znacznie lepsze.
Same here! Nie rozumiem zalewu negatywnych opinii - film jest poprawny z nutą nostalgii. Złol jednowymiarowy, ale to w MCU nic nowego. Ford kradnie film Mackie'mu. Fajny ten młody.
A mi to brakuje przede wszystkim współpracy między istniejącymi bohaterami. Tak było robione za złotej ery marvela (faza 3). Jak Kręcili spider mana to dorzucili Iron Mana. Capitan Ameryka civil war to był w zasadzie Avengers vs Avengers. Do Thora dorzucili Hulka itd. Wszystkie te filmy fajnie połączone Endgame i wszystko na przełomie 3 lat wiec człowiek z historią był na świeżo
Zgadzam się. Przyjemnie oglądało się duet Falcon-Bucky w serialu, mogli dać tutaj taki zestaw - bo ten Torres, czy jak mu tam było, jest strasznie nijaki i irytujący. Choć nie wiem na ile by się to gryzło z Thunderboltsami.
Ku,rw,a, je..ba..na mać. Człowiek pisze sensowny komentarz i mu tylko znaczek zostaje po wysłaniu, co za sku..r.wi.ony system.
Nie będę od nowa pisał wszystkiego wtedy, dam tylko znać, że się zgadzam i bardzo sensowna opinia.
Z tego co słyszałem to uwzględnienie Red Hulka w marketingu było wynikiem tego wycieku z McDonald'sem
Gdyby nie pokazali Red Hulka w marketingu, to mało kto w ogóle poszedłby na ten film do kina. Miałby na pewno wyższe oceny w pierwszych wrażeniach, ale to byłaby katastrofa w box office. Zabieg z ujawnieniem go, ba, oparciem całej promocji filmu na nim, był desperacki, ale trafiony.
Zrobili dokładnie ten sam błąd co zrobili twórcy Batman v Superman gdzie na koncu pojawia się Doomsday. Nie uratowałoby to tego filmu ale byłoby jakimś pozytywnym zaskoczeniem na koniec. Tutaj tak jak piszesz podobnie, Red Hulk zawsze jednak dałby na koniec że była jakas niespodzianka, tutaj po obejrzeniu trailera w zasadzie wiadomo wszystko. Jak słabą muszą mieć wiarę w potencjał nowego Kapitana że musieli zbaitować ludzi Red Hulkiem który sie pojawia na ostatnie 10 minut.
Masz rację z Hulkiem, ja też uważam że powinien być taką "wisienką na torcie" i zaskoczeniem na koniec filmu. Problem w tym, że "tortu" nie było. Bez Hulka w zwiastunie nie byłoby czym przyciągnąć widzów do kina. Oczywiście, zagorzali fani i tak by poszli, ale ci poirytowani poziomem ostatnich marvelowych produkcji już niekoniecznie. Marvel trochę goni w piętkę z tym pomysłem polegającym na wprowadzaniu pewnych, bardzo ważnych w założeniu, podwalin budujących filmowe uniwersum w niezbyt udanych i średnic produkcjach. Ja osobiście odnoszę wrażenie, że ten film powstał tylko dlatego żeby: przypomnieć prawie porzucony fakt istnienia ogromnego Celestiala wystającego z oceanu i tym samym wprowadzić do uniwersum adamantium oraz aby jednym zdaniem na końcu filmu reaktywować Avengers. Tyle. Te dwie rzeczy można było zrobić za pomocą scen po napisach (tak jak w Ironmanie założenie Avengers przez Nicka Furego) w lepszym filmie. Ja również uważam, że pierwszym spadkobiercą tarczy Kapitana powinien być Bucky. Taki zabieg miałby wiekszy sens, a Falcon mógłby dalej być pomagierem. Szczerze mówiąc to czekałem na jakąś niespodziankę bo uznałem że ujawnienie Red Hulka nie może być tym czymś na czym będzie bazował film. Liczyłem trochę na pojawienie się Red She-Hulk, która pomoże nowemu Capowi uspokoić ojca, ale chciałem chyba za dużo... Jednakże, pomimo mojego marudzenia, film był w mojej opinii takim zwykłym lekkostrawnym superbohaterskim popcorniakiem na piątkowy weekendowy wieczór. Średniawka i tyle.
Trochę za późno w serialu wpadli na pomysł żeby ściągnąć Bucky'emu uwarunkowanie. Typa nad którym ktoś może przejąć kontrolę i zrobić rozpierduchę jak pies na komendę "bierz go!" (Kto widział " Civil War" wie o co chodzi)mnie bierze się do odpowiedzialnej roboty
Dobra, złoczyńca średni, ale reszta super, szczególnie w porównaniu do Quantumanii
Cały film jest zbudowany tak, jak gdyby to, co dzieje się się Rossem to miałaby być jakaś tajemnica i zwrot akcji przed końcem. Problem w tym jak mówiłeś, że od początku znamy ten twist i tylko czekamy na to co się stanie. Plus dzięki trailerom dokładnie wiedzieliśmy kiedy się to stanie, i kiedy Thunderbolt miał konferencje prasową to już wiedzieliśmy, że to smashtime.
Osobiście uważam, że dopiero na stole montażowym zorientowali się, że stawka jest znikoma, wroga nikt nie zna/obchodzi (btw, odkrycie jego tożsamości wygląda, jakby to miał być twist, skoro już musieli pokazać w trailerach jeden z dwóch mogli pokazać ten) i nie ma czego pokazać w zwiastunach. Stąd całkowicie zbędny wątek Esposito (serio, to nic nie wnosi do fabuły, wytnij te sceny a jedyne co stracisz to długość filmu) oraz ujawnienie czerwonego już w pierwszym zwiastunie. Poza tym trzeba by było nie czytać żadnego komiksu Marvela albo nie widzieć żadnej kreskówki z tego uniwersum, żeby nie wiedzieć o Red Hulku, więc nawet bez obejrzenia zwiastunów można by złożyć dwa do dwóch i ogarnąć przyczynę dziwnych zachowań Rossa
Mialem to samo. Nienawidze trailerów i przewaznie ich nie ogladam ale nie da sie uciec od takich spoilerów. Dokladnie to samo myslalem, ile ten film by zyskal gdyby red hulk nie byl promowany. Wiadomo, ze kazdy na niego liczył, wiadomo juz ze bedzie w thunderbolts. Niestety tak to wyglada i psuje duzo zabawy.
właśnie obejrzałem. dobrze że w kinie nie byłem bo trochę szkoda by było kasy. do obejrzenia, ale nic szczególnego. a ten cały czerwony hulk to się pojawia na kilka minut i tyle tego. walka widowiskowa ale niezbyt rozbuchana. szybko się zaczyna i szybko kończy.
Szkoda ze Leadera nie zrobiono takiego jak w komiksach, no ale cóż.
takie 5+ ode mnie.