PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=726490}

Kapitan Marvel

Captain Marvel
2019
6,7 112 tys. ocen
6,7 10 1 112285
6,2 57 krytyków
Kapitan Marvel
powrót do forum filmu Kapitan Marvel

Było już tysiące superbohaterów w MCU, ale od niej wszystko się zaczęło. Pierwszy szlak przetarła Wonder Woman z DC, czas na Kapitan Marvel z MCU.

Każdy z nas zna Iron Mana. Każdy z nas zna Kapitana Amerykę. Każdy z nas zna Thora. Ale czy na pewno znacie tę bohaterkę. Na to pytanie chce nam udzielić odpowiedzi najnowszy film Anny Boden i Ryana Flecka, którzy stworzyli dość nietypowy duet. Oni najczęściej ze sobą współpracują, więc i tym razem nie powinno im to sprawiać trudności. I to widać. Film był lekko prowadzony z dużą ilością humoru, ale też zwrotów akcji. Ten film bardzo mi przypomina tą pierwszą fazę Marvela, typu właśnie ,,Iron Man", ,,Thor", ,,Kapitan Ameryka: Pierwsze Starcie" i to pozytywnie wpływało na końcowy wizerunek filmu. Z całą pewnością jako wierny fan Marvela ten film mnie zachwycił, bez względu na to, czy był dobry, czy był zły i uprzedzam was już na samym początku. Również struktura tego filmu przypomina mi właśnie te pierwsze filmy, więc ten fakt jeszcze bardziej podkreślał dosłownie wszystko.

Jeżeli chodzi o fabułę to jest dosyć prosta. Mamy główną bohaterkę, która przez pewien wypadek trafia na naszą planetę i razem z Nickiem Furym muszą pokonać Skrulli. Można by nawet rzec, że film wydawać się może przy tym opisie nudny, ale tak nie jest. Jest sporo zwrotów akcji, które naprawdę pomieszały mi w głowie i już za bardzo nie wiedziałem, kto jest ten dobry, a kto jest ten zły, ale ciekawie to odddziałowywało na koniec produkcji. Ogólnie rzecz biorąc, już ,,Wonder Woman" z 2017 przetarła ten szlak superbohaterek w kinie, a ,,Kapitan Marvel" to wszystko dopełnia. Geneza tej bohateeki była ciekawa, to przywoływanie wspomnień (tu było coś takiego, że z każdą kolejną minutą, poznawaliśmy dopiero tę postać, bo na początku nie wiemy o niej nic) - wszystko ze sobą fajnie współgrało.

Co do bohaterów, to ja normalnie zakochałem się w Samuelu L. Jacksonie. Był on tak fantastyczny i tak przekonujący w swojej roli - to była prawdziwa perełka tej produkcji. Zagrał on po prostu fenomenalnie. Brie Larson również zachwyciła mnie, zagrała powyżej moich oczekiwań, tak samo jak było w przypadku ,,The Room". Ci bohaterowie byli świetni a ich duet - niesamowity. Tak się uzupełniali obydwoje, że ja czekam jeszcze bardziej na ,,Avengers: Endgame". Też ja w ogóle nie odczułem, że Samuel L. Jackson został cyfrowo ,,odmłodzony". Dla mnie wyglądał intentycznie jak w ,,Pulp Fiction" na przykład z 1994 roku. Tak samo Clark Gregg, który wygląda cały czas tak samo. Niestety trochę zabrakło mi Bena Mendelsohna, za mało mi go było. Również, ale to było do przewidzenia zawiódł mnie Jude Law. Po fenomenalnym występie w ,,Fantastyczne Zwierzęta: Zbrodnie Grindelwalda", zagrał byle jak. Trochę lepiej trzymała się Lashana Lynch, ponieważ w tę postać dało się uwierzyć a co do Anette Bening, to mogło być gorzej, więc z tą obsadą jest różnie, ale w ostateczności najlepszą rolę miał kot Goose, który dla mnie rządził w każdej swojej scenie.

Kiedy w internecie pojawił się pierwszy trailer, nie wiedziałem czego za bardzo się spodziewać. Sądziłem raczej, że ten film w ogóle się nie uda i będzie najgorszym filmem z MCU. Efekty specjalne również nie powalały w zwiastunach. Jednakże jest zupełnie inaczej. Film dostarczył mi rozrywki na naprawdę dużym poziomie, a efekty specjalne były świetne, tak jak na Marvela przystało. Byłem naprawdę pozytywnie zaskoczony. Jeżeli natomiast chodzi o muzykę - rewelacja. Kawałki po prostu jedna za drugą wpadały mi w ucho i nie mogły wyjść przez następne kilka godzin. Tak samo dźwięk, który również był bardzo dobry jak i montaż.

Jeżeli natomiast chodzi o scenariusz, to był naprawdę dobry. Może na tym filmie nie trzeba było dużo myśleć, aczkolwiek na paru scenach, owszem, ale już jednak więcej wiemy o tej postaci i to jaki być może będzie miała wpływ na kolejną część Avengersów. Dialogi pomiędzy bohaterami ,,nie były sztuczne", a również sporo było w ,,Kapitan Marvel" humoru. Uśmiałem się aż do łez i nie tylko w jednym momencie. Ja już wolę pośmiać się na tym filmie, niż na ,,Całe szczęście". Jednak to co ujęło moje serce to Stan Lee pojawiający się po raz ostatni, oraz na samym początku. Przecież to on wymyślił wszystkich super bohaterów w MCU i dziękuje Marvel, że pamiętaliście o nim. I dziękuje tobie, Stanie Lee.

Chciałem jeszcze pomówić o tym, że na tym filmie byłem w sali ,,Screen X", czyli nie tylko obraz był pośrodku, ale też po prawej i po lewej stronie. Na początku faktycznie, trudno było się przyzwyczaić, ale już pod koniec finałowych walk - ja się faktycznie tam przeniosłem. Było to super doświadczenie i na pewno jeszcze nie jeden raz wybiorę się do tej sali. Jest ona w Galerii Mokotów, więc jeszcze kto nie był, to lećcie, a idealnym wyborem filmu będzie właśnie ,,Kapitan Marvel". Jednak nie wiem czy ta sala jest lepsza od sali Helios w Blue City, ale uwielbiam i tą i tą. W Heliosie można sobie poleżeć i oglądać filmy w 4K z super nagłośnieniem, a w ,,Screen X" - do filmu można wejść.

Podsumowując, film ,,Kapitan Marvel" dostaje ode mnie 9 / 10 z serduszkiem. Jest to jeden z najlepszych filmów Marvela i jeszcze bardziej jestem podjarany na ,,Avengers: Endgame". I pamiętajcie, są dwie sceny po napisach końcowych, więc nie wychodźcie za wcześnie. To by było na tyle i do zobaczenia w kolejnej recenzji.