Nie oglądałem tego filmu, ale jej występ w End Game mnie do tego nie zachęcił.
Postać całkowicie zbędna na tym etapie uniwersum filmowego, wprowadzona chyba tylko po to by w end game, pod koniec filmu miał kto zniszczyć ten wielki statek Thanosa.
Deus ex Machina. Do tego nie da się jej lubić. Mam nawet wrażenie ze aktorka która się w nią wciela - znana feministyczna szajbuska i wojowniczka SJW, której nikt na planie nie lubił - miała wpływ na scenarzystów piszący tę postać bo Captain Marvel wydaje się być równie niesympatyczna jak ona sama. Brakuje tylko by zwyzywała któregoś z męskich bohaterów od seksistowskich świń bo przepuścił ją w drzwiach.