PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=726490}

Kapitan Marvel

Captain Marvel
6,7 108 808
ocen
6,7 10 1 108808
6,4 38
ocen krytyków
Kapitan Marvel
powrót do forum filmu Kapitan Marvel

Synonim bezbarwności

ocenił(a) film na 4

Nie miałem wielkich oczekiwań wobec tego filmu, a i tak wyszedłem z kina rozczarowany. W ostatnich latach Marvel przyzwyczaił mnie, że potrafi dostarczać solidne filmy, które mają na siebie jakiś pomysł. Niektóre z nich w ostatecznym rozrachunku wypadają średnio, ale zawsze coś po nich pozostawało. Czarna Pantera miała bardzo fajnie wykreowaną Waknadę, Ant-Man i Osa rozgrzewający serducho familijny klimat i całą zabawę ze zmniejszaniem/powiększaniem się, a Doctor Strange zabawy z perspektywą i kręcące się światy. A przecież te trzy filmy to nie jest szczyt możliwości Marvela.

Captain Marvel natomiast wypada nijako pod każdym względem. Wszystkie lokacje w których dzieje się akcja są nudne, nawet Kree, które raz pokazano z daleka, a potem przeniesiono się do zamkniętych lokacji. Ogólnie zamknięte lokacje to słowo klucz, bo większość pojedynków w filmie odbywa się gdzieś gdzie są cztery ściany. Czy to korytarze w budynku rządowym, czy statku kosmicznym. Jedynie sceny na początku filmu z ekipą Juda Lawa dawały radę, chociaż i tak ograniczenie widoczności przez mgłę „zamykało” całą scenerię.

Głowna bohaterka prezentuje się bezbarwnie w porównaniu z innymi bohaterami MCU. Nie wiem do końca czy Brie Larson nie czuje dobrze roli, czy zwyczajnie nie potrafiła ulepić niczego z kiepskiej reżyserii i scenariusza. Może w lepszych rękach będzie w stanie pokazać swój potencjał, lecz na razie Carol Danvers nie jest postacią, której losem chciałbym się przejmować. Nie pomaga też fakt, że ona nie ma jakoś dobrze zaznaczonego charakteru. Jest uparta i złośliwa i dba o ludzi na których jej zależy? Ciężko o większą klisze i to kiedy męskie odpowiedniki w postaci Starka czy Stranga robią to lepiej. Jej największą siłą według filmu jest to, że nigdy się nie poddaje i cokolwiek by się nie działo, podniesie się z ziemi. Tylko tyle? Ona dla mnie jest zwyczajnie ambitna i nie, żebym to krytykował, ale osobiście większe wrażenie i wzór do naśladowania wywiera na mnie Steve Rogers i jego origin.

Carol Danvers według jej solowego filmu musiała się głównie mierzyć z tym, że ludzie w nią nie wierzyli z powodu płci, kiedy od początku była utalentowana. Grała w baseball, jeździła na gokartach, a później okazała się być genialnym pilotem, który nie potrzebuje wiele, żeby pilotować nieznany mu statek. Kiedy otrzymuje moce to znowu jest hamowana przed pokazaniem swojego pełnego potencjału, a gdy zrywa łańcuchy jest siłą nie do powstrzymania. Z kolei Steve Rogers od początku był nikim. Chucherkiem, które z nikim nie mogło stanąć do walki i wygrać, a mimo to podnosił pięści i bił się za to w co wierzy. Gdyby nie otrzymał serum super żołnierza to i tak by poszedł na front, starałby się pomagać innym i byłby gościem, którego nie definiują mięśnie czy talent. To wszystko sprawia, że on jest naturalnym liderem, gościem z którym chcesz trzymać. Nie wiem jakie będą losy Carol po Endgame, ale ja na chwilę obecną nie kupuje, żeby ona miała być kimś więcej niż postacią od czarnej roboty. Jej siła sprawia, że każdemu spuści łomot, gorzej w rozmowie w kółeczku, gdzie trzeba przedstawić swoje argumenty i je wygrać.

Nijako wypadł też dla mnie Buddy Cop Movie z Furym. Zupełnie nie kupuje, że za kilkanaście lat ta śmieszkowa wersja Nicka Fury'ego, która śpiewa piosenki z reklam i rozpływa się na widok kotka będzie gościem z opaską na oku i wkurzonym wyrazem twarzy. W pierwszych filmach z nim, nikt nie chciał mu podpaść, po tym filmie wystarczy mu dać sierściucha. I to jak stracił oko? Szanujmy się. A jego relacja z Carol wydawała mi się strasznie wymuszona. Głównie żarty. Ja ogólnie często się śmieje się na tych sucharach z MCU. Mają swój urok. Tutaj większość gagów polegała na tym, że Danvers w coś strzeliła, a druga postać robiła zdziwioną minę. Pewnie wszystkiego nie pamiętam, ale policzmy: pierwszy pojedynek z Judem Law – dostaje z energetycznej piąchy, Nick Fury robi zdziwioną minę jak Carol strzela w telewizor z energetycznej piąchy, Nick Fury udaje złego, że Carol rozwala drzwi z energetycznej piąchy, Jude Law na końcu filmu dostaje z energetycznej piąchy po tym jak starał się przekonać Carol do jej nie używania. Cały czas ten sam gag!

Kolejnym problemem o który już częściowo zahaczyłem jest siła samej bohaterki. Ma to trochę związek z tym całym feminizmem do którego jeszcze wrócę, ale nie chodzi mi wcale o to, że z postaci kobiety zrobili tak przepotężną postać. Mam to gdzieś. Nie mam za to gdzieś nieumiejętnego budowania napięcia. W filmach, zwłaszcza bohaterskich, jest tak, że główny bohater nawet jeśli jest silny to musi się zmierzyć z czymś co w danej chwili jest potężniejsze od niego. Natomiast Carol z niczym w zasadzie nie ma problemu. Nie czułem napięcia, że Carol nie wyrwie się z kontroli Najwyższej Inteligencji (czy jak to się tam nazywało), bo na początku filmu wyrwała się z czegoś podobnego, kiedy Skrulle skanowały jej pamięć. A sam pojedynek z Bening był szybki i mało klimatyczny. Ot wyrwała coś z szyi i zyskała mega moce. I tutaj kolejny zgrzyt. Kiedy zaczęła strzelać energią na prawo i lewo i nikt jej nie mógł zatrzymać, zdałem sobie sprawę, że nie ma w tym filmie żadnej postaci, która mogłaby chociaż sprawić, że kropla potu spłynie z jej czoła. Jude Law i jego ekipa zostali zmasakrowani, a Ronan i jego kumple uciekli w popłochu. Gdzie tutaj napięcie? Ok, wiadomo, że w takich filmach ten dobry zawsze wygrywa, ale przynajmniej przeciwnik powinien być na w miarę równym poziomie. Czarna Pantera i Killmonger byli niemal identyczni pod względem siły, więc przynajmniej miałem to złudne wrażenie, że Czarna Pantera może przegrać. Tutaj jak Carol otrzymała moce to było pozamiatane i tylko obserwowałem ze znużeniem jak rozwala gości na statku czy lata niszcząc pociski jakby były zrobione z masła.

A co do tego feminizmu o który tyle osób krzyczy. Szczerze to nawet on wyszedł nijako. Ani mnie nie zezłościł, ani nie sprawił, że przeszedłem na Jasną Stronę Mocy. Tak, starano się grać tym, że mężczyźni są be i nie wspierają kobiet. Ojciec Carol ją hamował, goście z lotnictwa z niej szydzili, a Jude Law okazał się gnojem. Jeszcze ten Ronan co mocno akcentuje słowa i mówi, że wrócą po tę KOBIETĘ. Ale najzabawniejsze było dla mnie, że nawet z jej czarnoskórej przyjaciółki zrobiono samotną matkę, a w przypadku Fury'ego zagrano na stereotypie – to nie kobieta świruje na widok kota, a dorosły facet! I tak jak mówię. Feminizm w tym filmie był dla mnie zwyczajnie obojętny.

No dobrze, tyle narzekania, więc pora trochę posłodzić. Bardzo, ale to bardzo podobały mi się Skrulle z Talosem na czele. Kiedy usłyszałem, że Ben Mendelsohn będzie grać w tym filmie już wiedziałem jego postać. Ot korporacyjny dupek jakiego gra zawsze. A tutaj wielka niespodzianka! Okazało się, że jego postać jest fantastyczna. Zabawny, charyzmatyczny i przykładny ojciec rodziny. Scena w której spotyka swoją rodzinę była naprawdę wzruszająca i bardzo podobało mi się podkreślenie, że on też ma krew na rękach, bo wojna to wojna. Ogólnie fajnie film grał Skullami i konfliktem z Kree. Te wszystkie tajne hasła, próby ustalania kto jest kim i Oskarżyciele, którzy są tak fanatyczni, że niszczą planety na których mogły ukryć się Skrulle. Fajnie rozbudowuje to MCU i mam nadzieję, że to nie ostatni raz, kiedy ich widzimy.

ocenił(a) film na 5
Skaza

z główną bohaterką to 100% racji

ocenił(a) film na 5
Skaza

W pełni zgadzam się z każdym podpunktem. Jak dla mnie Kapitan Marvel nigdy nie da rady w żadnym stopniu zastąpić na ekranie Kapitana Ameryki, którego tutaj przywołałeś kilkukrotnie, bo Steve ma nad nią jedną, ogromną przewagę - nie jest Mary Sue, która od początku i zawsze we wszystkim jest wspaniała i naj, a jest bohaterem nieidealnym, popełniającym błędy i głupoty, niewszechmogącym, a więc kimś... prawdziwym. Dla mnie Steve jest po prostu postacią, w którą chce się wierzyć, i w której prawdziwość można łatwo uwierzyć. To samo tyczy się jego starć - podczas jego walk z Bucky'm czy Tonym po prostu czuć było pewną stawkę, można było uwierzyć, że Steve może przegrać i wielokrotnie przegrałby bez wsparcia, bo jest tylko człowiekiem. Niesamowicie wzmocnionym, ale ludzkim. Carol tego nie ma.
Cóż, jako kobieta mogę chyba powiedzieć, że to zdecydowanie nie jest bohaterka, jakiej chciałam i potrzebowałam. Jak dla mnie DC zrobiło to lepiej, chociaż WW daleko było do ideału.

ocenił(a) film na 5
Bianka_Lg

Ja bym w ogóle powiedziała, że nie potrzebujé superbohaterKI. Potrzebuję dobrze napisanej interesującej postaci niezależnie od płci. KM dobrze napisana nie jest.

ocenił(a) film na 5
descolada

Otóż to. Najgorszym, co może być, jest tworzenie postaci kobiety/geja/żyda/kogokolwiek tylko po to, żeby zapewnić jakąś lukę. Nie potrzebuję postaci kobiety, której największa zaleta według marketingu sprowadza się do tego, że jest kobietą. To nie wystarczy. Postaci kobiece w MCU w sporej części pozostawiają wiele do życzenia i nijak nie dorównują swoim kolegom pod względem głębi (płytkiej, bo płytkiej, takie filmy, ale jednak głębi). Dlatego wolę Bucky'ego Barnesa od Czarnej Wdowy, a Doctora Strange'a od Wandy.

ocenił(a) film na 7
Bianka_Lg

Chciałabym się odnieść tylko do jednego:

"Najgorszym, co może być, jest tworzenie postaci kobiety/geja/żyda/kogokolwiek tylko po to, żeby zapewnić jakąś lukę."

Właściwie dlaczego to jest najgorsze? Wydaje mi się, że można na to spojrzeć też trochę łaskawszym okiem - jako na dość pozytywne zjawisko, które ma na celu (oczywiście wyłączając inne cele, takie jak zarabianie pieniędzy) promowanie faktu, że współczesny świat składa się z wielości grup społecznych i każda z nich chciałaby być w jakimś stopniu reprezentowana (i na to zasługuje). Jasne, że 10 lat temu, gdy powstały pierwsze filmy MCU, świat wyglądał kompletnie inaczej i mało komu przyszłoby wtedy do głowy zastanawianie się nad ilością męskich bohaterów w stosunku do żeńskich postaci w filmach o superbohaterach. Ale trochę wszystko ruszyło i jesteśmy na etapie, kiedy tej reprezentacji po prostu nam potrzeba. Chcemy móc się identyfikować z tym, co oglądamy. Chcemy poznać inne, niedostępne nam dotąd perspektywy, bo punkt widzenia białego mężczyzny już doskonale przecież znamy. A twórcy chcą zarabiać, więc równie dobrze mogą nam dostarczyć tych różnorodnych postaci, które przyciągną do kin również bardziej różnorodną widownię. Ot, taka zależność ;)
Poza tym, powyższy komentarz poniekąd zakłada, że jeżeli już robimy film o superbohaterce to ten film koniecznie musi być perfekcyjny, bo inaczej jest niepotrzebny (no bo w końcu już mamy Wonder Woman, nie wystarczy?!). Z kolei jakoś nie przeszkadzają nam kiepsko skonstruowani superbohaterzy, a tych jest na pęczki. To uznajemy za normalne - jeden bohater jest lepszy, drugi gorszy, takie życie, nie ma co się obrażać. Natomiast słabo napisana (według niektórych) główna bohaterka poddaje w ogóle w wątpliwość prawo takiego filmu do istnienia. I tutaj pytanie: dlaczego nie mogą sobie istnieć w przestrzeni gorsze i lepsze filmy zarówno o męskich jak i żeńskich postaciach?
A nawiązując do głównego wątku, paradoksalnie wydaje mi się, że stwierdzenie "feminizm w tym filmie był dla mnie zwyczajnie obojętny" jest pochwałą dla tego filmu. Pokazuje, że te wartości sobie gdzieś tam po prostu są, nienachalne i akceptowalne.

ocenił(a) film na 5
miss_gabrielle

Wytłumaczę ten cytat- dla mnie, jako osoby, która w pewien sposób się do tych mniejszości zalicza, wprowadzenie postaci geja tylko po to, żeby był gejem i nie wnosił swoją postacią kompletnie niczego (a są takie przypadki!), będąc jedynie zapchajdziurą reprezentującą coś, jest złe. I w pewien sposób krzywdzące. Bo taki gej (na przykład) to nie jest "tylko gej", a człowiek, który reprezentuje sobą znacznie więcej i to na tym powinna skupiać się skupiać charakteryzacja postaci. Bo inaczej dostaniemy taką Juki (Jukio?) z drugiego "Deadpoola", która jest lesbijką i... Tyle. Ona nie wnosi nic i nie robi nic więcej poza byciem czyjąś dziewczyną. I to jest złe. A traktowanie kobiet jako jakiejś mniejszości potrzebujacej reprezentacji na podstawie podkreślania i zaznaczania, ze ta postać to kobieta, jest jeszcze gorsze. To nie mniejszość, nie ulomny gatunek, a połowa populacji i tyle. O to mi chodziło.

ocenił(a) film na 5
Bianka_Lg

I cóż, dla mnie film ma być po prostu dobry, tak samo główny bohater. I nie zamierzam dawać produkcji jakieś ulgi i oceniać jej przychylniej tylko dlatego, że główny bohater nie jest "białym mężczyzną". Ci "biali mężczyźni" dostają po prostu lepsze scenariusze, dlatego oceniam ich lepiej, a Cap. Marvel mnie zawiodła. Bo to po prostu bardzo przeciętny i przewidywalny film z Mary Sue w roli głównej. Wonder Woman jest jedynym filmem z potężną heroiną w roli głównej, który rozgrywał się w przeszłości, a do tego też był przeciętny, więc te dwie produkcje porownalam. Tyle. Bo jeśli porównam ten film do produkcji o innym Kapitanie, lecąc skojarzeniami, wypada jeszcze gorzej.

Bianka_Lg

Ale masz świadomość, że "serie" filmowe trwające kilka lub kilkanaście lat muszą nam dawać ciągle coś nowego? Tym nowym jest silna kobieca główna bohaterka lub bohater gej. Silnych heteroseksualnych mężczyzn mamy w MCU od groma i nikt nie narzeka. Pojawia się jedna kobieta już afera... a tu chodzi o zróżnicowanie uniwersum. No bo to wielkie uniwersum, ale dopóki byli tylko silni faceci to spoko dla większości.

A co do samej Carol, to jest to postać tak rozbudowana jak jej męscy odpowiednicy po jednym filmie. Nie mniej, nie więcej. Problem w tym, że u wielu Carol ma od razu minusa, bo to silna kobieta ze swoim własnym filmem. Wielu tylko czeka, by coś się nie udało. Już zresztą przed premierą i przed obejrzeniem filmu masa trolli krytykowała wszystko co z filmem związane.

ocenił(a) film na 5
_Zero_

Gdzie afera o to, że to akurat kobieta? Ja widzę afery tylko o mierny film lub mierną bohaterkę, dokładnie takie same, jakie były w przypadku filmów o Hulku czy Ant-Manie, którego hejtowali przed premierą. No, chyba, że masz na myśli te afery wokół aktorki i jej wypowiedzi, ale te mnie nie obchodzą i mam je gdzieś.
Mam wrażenie, że próbujesz mnie przekonać, że moim problemem jest fakt, że głównym bohaterem jest "silna kobieta ze swoim własnym filmem", a nie "silny biały heteroseksualny facet" :P A mi to naprawdę wisi, bo ja mam gdzieś to, czy główne skrzypce gra "biały silny heteroseksualny facet" czy ktokolwiek inny, bo chcę tylko dobrego filmu. Dla mnie Cap. Marvel taka nie jest, tak samo, jak dobra nie była druga część GotG, a za najgorszy film MCU uważam AoU, gdzie przecież od groma było "silnych białych heteroseksualnych facetów". Więc podziękuję za dalszą dyskusję i pozdrawiam.

Bianka_Lg

Czyli przyznajesz, że afera była, ale cie nie interesuje, więc jej nie było? Ciekawe.

Tak jak wspomniałem Kapitan Marvel jest tak samo rozbudowana jak Iron Man, Thor, czy Kapitan Ameryka po swoich pierwszych filmach.

Ale masz rację, lepiej podziękować za dyskusję z kimś kto olewa najważniejszą część tego co napisałem.

ocenił(a) film na 5
_Zero_

Była jakaś afera wokół AKTORKI, nie filmu. Kto normalny równa wypowiedź aktorki sprzed kilku lat z filmem? Prócz troli i gości, którzy lubią kręcić gównoburze z niczego?
Mnie to nie interesuje, więc tak, olałam część wypowiedzi, bo po prostu - uwaga, szok, niedowierzanie -nie mam ochoty wchodzić w dyskusje i tyle, dlatego o tym napisałam. Tyle z mojej strony.

ocenił(a) film na 2
Bianka_Lg

Nie rozumiem, po co prowadziłaś dyskusję z osobą reprezentującą taki poziom. Olać i tyle. :)

ocenił(a) film na 2
_Zero_

Zero. Tak zidiociałej wypowiedzi nie widziałem od kilku miesięcy. Brak mi słów.

ocenił(a) film na 5
_Zero_

Ty powaznie nie widzisz, ze Marvele, Disneye i inni co ich pies tam tracal serwuja takie bohaterki, ze one przynosza wstyd temu feminizmowi i kobietom. Robia wszystko, zeby budzily niechec, niesmak, agresje. Nie wiem czy to tak nietrafiona slepa polityka, czy wlasnie specjalna, majaca na celu raczej kobiety upokorzyc i osmieszyc niz pokazac jakos sensownie.
Marvel nie jest co prawda Michalna Burnham, ale jest cholernie irytujaca. To jest jak rozumiem dosc stara baba, pewnie ok 25. Ok, na dzisiejsze czasy to jeszcze siksa, ktora malo o zyciu wie, ale jednak nie uwierze, ze dwudziestopiecilatka nadal bedzie sie zachowywac jak pietnastolatka i to przejdzie w otoczeniu.
Jakby film faktycznie byl o nastolatce, to by ta postac, teksty, zachowania, gagi pasowaly i nawet byly smieszne...
U doroslej baby to jest dziwaczne...
Tak samo jak jest glupie i dziwaczne kiedy takie zachowania wkladamy w postac meska. Smiejemy sie co prawda, ale oceniami ze pajac i idiota. Nie wiem czemu dla kobiety mialabym byc lagodniejsza.
O ile Osa daje i dawala rade, nawet WW z tekstami, to tutaj smieszy momentami, owszem, ale zaraz jest zgrzyt jak sie widzi wiek postaci...
Ja nie wiedzialam o czym konkretnie film, obejrzalam go juz po Endgame. Tam 5 minutowy wystep tej postaci mnie odrzucil, ze jakas nabuzowana caly czas, wkurzajaca i odgryzajaca sie o byle co... Jej film sadzilam ,ze bedzie po poczatkach postaci, ale dalej o tym przed Endgame... Powaznie cala zawaertos tego filmu, te biografie daloby sie zmiescic w 20 minutach... Rownie dobrze moglaby jak Supek, powiedziec, ze wychowala sie na ziemi, pierdyknal ja kamyk i jest latajaca bateryjka, tyle. Polowa filmu bylo dluzyzna, nuda i udziwonionym belkotem, druga polowa zartami nastolatki...

ocenił(a) film na 2
_Zero_

a może normalni ludzie nie chcą takiego syfu? chcą tego co jest dobre, facetów-superbohaterów, lepszych, gorszych, ale robionych sensownie, a nie jakieś dziwactwa
PS. i żeby nie było, film z kobietą ok, ale niech to ma sens, na taką Black Widow czekam oj czekam, tak samo uwielbiam chociażby Larę Croft (oczywiście nie mam na myśli tego nowego dziadostwa z Vikander)

ocenił(a) film na 2
Bianka_Lg

ale od Jukio to się odp'ierdol, fajna laseczka

ocenił(a) film na 2
miss_gabrielle

te 10 lat temu świat był o niebo lepszy, był bardziej normalny. a teraz? teraz wszystkim odpi.erdala, źle się dzieje, świat staje na głowie i tylko czekam aż to wszystko je.bnie

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 5
Skaza

Właśnie. Dla mnie ten film jest jakiś bezpłciowy, pusty, sam nawet nie wiem jak go określić. Niezbyt mi się spieszy, aby ją znowu zobaczyć.

użytkownik usunięty
tuuupac

Na plus to odmłodzony Samuel i parę nawiązań do lat 90-tych. A tak...? Trochę "Gwiezdnych Wojen", trochę pitu pitu... Generalnie nic ciekawego.

ocenił(a) film na 1
tuuupac

bo widać dorastasz, gdyby to był pierwszy film jak Iron Man to byś tego nie zauważył, Iron Man miał identyczne wszystko jak ten film. To już jest dziesiętny film i zwyczajnie jak wszystko się nudzi i wyrastasz z takiego szitu ile można oglądać to samo i spodziewać się czegoś innego. Wiesz jak mówią tylko idiota robi ciągle to samo i spodziewa się innych rezultatów. Powoli będziesz widział te filmy jako kolorowe obrazki, a za kolejne 3-rzy będziesz się dziwił, że młodym się podobał ten film a wiesz dla czego ? Bo przez dekadę jak ty nie oglądali tych filmów dla nich będzie pierwszy.
To wszystko w temacie filmów o superherosach.
Dorośniesz nie będą się wydawały coraz nudniejsze widać zaczynasz dorastać zapamiętaj ten moment.

ocenił(a) film na 5
markin

Nie, nie mial.
Pamietam jak pozytywne i zaskakujace wrazenie zrobil na mnie IR, a ogladalam go juz wiele, wiele lat po maturze i w ramach zawodowej roboty redakcyjnej, wiec nie zarzucisz mi jakiegos dorastania z MCU.

ocenił(a) film na 6
Skaza

Rozumiem Twój punkt widzenia, i chociaż podobnie nie uważam, tego filmu za jednego z lepszych to szczerze powiem spodziewałem się tego z bardzo prostej przyczyny. Jest to wprowadzenie postaci i pierwsze filmy (z daną postacią) moim skromnym zdaniem zazwyczaj wychodziły "gorzej". Tym bardziej, że innych bohaterów zdążyliśmy już polubić, poznać ich lepiej, bo najzwyczajniej w świecie miały więcej czasu ekranowego.

Chociaż "rozwalanie wszystkiego" na końcu i pokazanie tej wielkiej mocy bohaterki też trochę słabo wyszło moim zdaniem to rozumiem, że było to potrzebne pod Endgame.

Nie zgadzam się jedynie/przede wszystkim z oceną gry aktorskiej i chemii pomiędzy bohaterami. Dla mnie Brie Larson fajnie pokazała zagubienie szkolonej na opanowaną wojowniczki. A idąc na film myślę o rozrywce a nie o ukrytych przekazach. Główną postacią była kobieta więc logiczne odnieśli się do problemów, które mogła mieć jako kobieta. Nie widzę tutaj jakoś na siłe wpychania feminizmu.

ocenił(a) film na 7
Skaza

Zgadzam się z tym, chociaż jak wyszłam po seansie bardzo zadowolona. Może po prostu jestem już "przejedzona" postaciami we wszystkich kolorach tęczy, głupkowatą akcją która jest tak przesadnie dynamiczna, że nie da się oddychać, niepotrzebnie wyjątkowymi postaciami, wyjątkowo pobudzającymi seksualnie strojami kobiet. Polubiłam Carol za tą jej normalność, nie była bezbarwna a zwyczajna, nie musiała mieć niesamowitych zalet, niesamowitej przeszłości i niesamowitych decyzji, po prostu była i to już wystarczyło żeby odebrać ją pozytywnie. A co do zadrapania oka przez kota - byłam tym zachwycona. Koniec z niesamowicie podniosłymi historiami za każdą pierdołą jak dla mnie na plus.

ocenił(a) film na 3
Zuzanna_Plucinska

nie była normalna, od początku była "super" a wypadek uczynił ją jeszcze bardziej super

ocenił(a) film na 5
Zuzanna_Plucinska

No akurat ona to ma wyjatkow bezksztaltna figure, a w scenie bicia sie na pustyni na koncu, ma jakss okropna wadratowa poduche wsadzona w gacie, ktora nwet nie sili sie udawac ksztaltne posladki.
Jestem baba, na cycki nie lece, no ale jak juz film o superbohaterach to niech maja ladne tylko w tych spandeksach...

Skaza

Jeśli w tym filmie widzisz "feminizm", to powinieneś nad sobą pomyśleć poważnie. Serio, to że kobiety są uważane za słabsze to coś wyjątkowego? Mężczyźni nie są przedstawieni jako ci źli... Ogarnij się, bo to jest aż smieszne.

ocenił(a) film na 5
_Zero_

hahahahahaha, a ta tandetna scenka-montaż gdzie złe samce szydzą z Carol to była czy nie? Albo teksty "pokażmy im jak to się robi!" podczas wsiadania do myśliwców?

dezertx

To jest dla ciebie ten "feminizm"? No to ja nawet nie podejmuję dyskusji. Poddaje się, uznaj to za swoją wygraną. Nie mam zamiaru tracić czasu.

ocenił(a) film na 5
_Zero_

Tak, obecnie feministkom odwaliło i popadły w jakaś ekstremalną wojnę facetami.
Określenie "feminazistki" bardzo do nich pasuje. Pozdrawiam

dezertx

Co to ma wspólnego z tym co napisałem? Nic. Wiesz, w Kapitanie Ameryce były podobne sceny, gdy chuderlawy mały Stevebył w wojsku, również go wyśmiewano. No i to było spoko, bo bohater był facetem. W KM zrobili to samo tylko z kobietą i już FEMINIZM ATAKUJE! Brak słów.

No po komentarzach o KM widzę na razie, że facetom odwaliło. Nie przeczę, że wśród feministek są i takie, które po prostu nienawidzą mężczyzn, jednak popatrz co się dzieje. Czy Kapitan Marvel przedstawia mężczyzn w złym świetle? Nie! Pokazuje historie podobną do pierwszego Kapitana Ameryki, tylko, że bohaterem jest kobieta i nagle wielki ból tyłka o feminizm... To jest chore.

ocenił(a) film na 5
_Zero_

chodzi o to jak to jest pokazane. W filmie KM upchnięto propagandę feministyczną z gracją słonia w składzie porcelany.

ocenił(a) film na 7
dezertx

Ja jakoś tego całego feminizmu w filmie nie uświadczyłem.
Pamiętaj, że feminizm ma na celu nie tyle gloryfikować postać kobiecą, tylko sprawić, że kobiety i mężczyźni będą sobie równi i tutaj tak jest - Carol i Nick działają wspólnie, choć On nie ma jej mocy ale ma swoją rolę do spełnienia i mimo wszystko, są sobie równi jako postacie.

ocenił(a) film na 5
lelen_lis

„Kobiety i mężczyźni bedą sobie równi”, a jednocześnie „Wszyscy mężczyźni to świnie (wobec Carol)”

ocenił(a) film na 8
descolada

kolega wojskowy opowiadał mi że gdy byli na wymarszach na ćwiczeniach nawet nie odwracali wzorku jak dziewczyna sikała :) ci panowie z KM to prawie dżentelmeni w porównaniu do rzeczywistości więc co tu pierdzielicie wszyscy o feminizmie

ocenił(a) film na 5
Marcia1246

Ojej... nie odwracali wzroku? Może zwyczajnie przeczytali artykuł o Pani Burmistrz Barcelony, która PUBLICZNIE nasikała na środku placu w Barcelonie i jeszcze zrobiła sobie przy tym zdjęcia i uznali, że to teraz norma społeczna? (Niestety nie mogę tego odzobaczyć)

ocenił(a) film na 1
Marcia1246

jak sika z kierunku w którym był wróg albo strzelali to jak mieli odwracać, mieli nie obserwować wroga omg

ocenił(a) film na 5
Marcia1246

a czemu mialby odwraca? Jezeli nie robil tego z chora fascycnacja, a zupelnie oebojetnie, to nie widze problemu. W terenie na akcji chodzi sie sikac i srac parami, zeby cie wrog we wlasnych odchodach nie zabil.

ocenił(a) film na 1
descolada

jeśli uważasz, że wyzywanie drugiej płci to feminizm to o czym rozmawiać ?

lelen_lis

Nie obecna wersja feminizmu - feminazizm.
W obecnym "feminizmie" nie chodzi o równość kobiet i mężczyzn, tylko żeby pokazać facetom, że są gorsi od kobiet. Feminizm kojarzy się z głośnymi, wyzywającymi i agresywnymi kobietami, które wyglądają i zachowują się tak, iż można pomyśleć, że nienawidzą kobiecych kobiet. I pewnie tak właśnie jest.

ocenił(a) film na 1
sakinom11

obecny feminizm to faszyzm polecam zapoznać się z programem faszystów z 1930 roku z tym co głoszą feministki w 2000 roku, tak się składa, że feministki z 1930 roku miały dokładnie odmienne poglądy od tych co teraz są feministkami. Dam przykład faszyści byli za aborcją, kontrolą urodzin a feministki przeciwko temu protestowały. Kolejna eutanazja faszyści byli za eutanazją a feministki przeciwne eutanazji. ETC... polecam lektury odpowiednie

ocenił(a) film na 3
markin

jak widzę kolega zupełnie nie zapoznał się z tematem co zaleca innym: faszyści absolutnie i całkowicie zakazywali aborcji u rodowitych Niemek. Od 1943 aborcja mogła zostać ukarana śmiercią. Nie wypowiadaj się proszę o czymś, o czym nie masz pojęcia

ocenił(a) film na 1
dezertx

jak już ci napisał Zero nie pojmujesz co to feminizm i to na tyle koniec tematu

ocenił(a) film na 5
_Zero_

KM pokazuje PATOLOGICZNEGO OJCA, jeśli mamy mowić otwarcie. Bo jaki normalny ojciec po wypadku na gokartach podbiegłby do córki i zamiast zapytać, czy jej się nic nie stało, drze na nią japę, że „to nie miejsce dla niej”? Jestem matką i wiem jak na sytuacje zagrożenia reagują normalni rodzice. Dodajmy do tego, że przyjaciółka KM jest samotną matką i co dostajemy? Ojcowie/mężczyźni to świnie. Jedyna normalna rodzina w tym filmie to ... kosmici.

descolada

Jej ojciec to niekoniecznie patologia. Dziewczyna miała wypadek, mogła coś sobie złamać, skręcić kark lub coś. Dorośli często reagują w takich sytuacjach przesadnie, emocje biorą górę i mogą krzyknąć. Strach jest potężnym uczuciem, zwłaszcza jeśli chodzi o życie twojego dziecka. To też jest normalne, bo ludzie są różni.
Poza tym jeden flashback niczego nie dowodzi, ale seria tych flashbacków miała tylko pokazać, jak to ciężko w życiu miała Danvers przez facetów. Typowa feminazistyczna papka.

ocenił(a) film na 8
descolada

Niekoniecznie patologicznego. Pamiętam że kiedyś też dostałem ochrzan za to ze na rolkach jeździłem bez ochraniaczy i kasku i trochę się poobijałem.
Flashbacki pokazują tylko to że była traktowana jako słabsza.
Jakoś nikt się nie czepiał scen z Kapitana Ameryki gdzie pastwią się nad nim bo jest niskim chuderlakiem.

ocenił(a) film na 5
descolada

no nie wiem, to byly pewnie lata 70. Wnioskuje, ze dziewczynka poszlabez zgody, miala wypadek, przekozaczylam we wspomnieniach bylo widac wyraznie, ze ona daje sie prowokowac jak SAMIEC i robi glupie rzeczy na zasadzie potrzymaj mi piwo.
Darcie sie ojca bylo zobrazowanie, strachu, gniewu, ze moglo jej sie cos stac, ze po sie tam pchala. Nie odnioslam wrazenia - nawet jak tworcy chcieli na sile cos takigo wsadzic - ze ma do niej pretensje o to, ze nie zachowuje sie jak dziewczyna czy probuje nasladowac chlopakow, a nie powinna itp., bo jest na to za cienka czy cos.
Zreszta ze zdjec wynika, ze miala szczesliwe dzieicnstwo, rodzice, w tym ojciec pozwalal jej na wszystkie te niby fanaberie, tak wiec nie idzice w glupote scenarzystow i nie dorabiajcie sobie do tego ojca czegos czego nie trzeba. Moj jciec tez z nerwow najpierw sie wydzieral, krzyczal, denerwowal, straszyl, a potem ratowal. To jest normalna reakcja. Jestes matka i ZUPELNIE ci nie uwierze, ze tez tak nie reagujesz - taka mieszanka wnerwu, gniewu, strachu i przejmowania sie, kiedy juz wiesz, ze dzieciakowi nic nie jest.
Wiesz co... Chcialabym moc w latach 70 moc grac w pilke nozna, strzelac itp. Nawet nie bylo u nas takich mozliwosci i nie mowie o jakims zakazywaniu... Aczkolwiek taki przedmiot w szkole jak ZTP wyraznie narzucaly nauke okreslonych obowiazkow domowych chlopcom i dziewczynkom...

ocenił(a) film na 8
descolada

nie wiem czy oglądaliśmy ten sam film. Feminizm? Faceci jako świnie?
Zasadniczo niemal całe kino o superbohaterach pokazuje facetów jako świnie. Każdy antagonista poza Helą jest facetem.
Thanos likwidujący połowę istnień
Stein, chciwy kapitalista czerpiący zyski ze sprzedaży broni do zabijania cywilów

Tutaj pokazane jest tylko to, że kobiety są traktowane jako nie nadające się do "męskich zajęć".

ocenił(a) film na 4
_Zero_

Biorąc pod uwagę, że Marvel i Larson wcale nie uciekali od feminizmu w tym filmie, nawet starali się go w ten sposób reklamować co podchwyciły media, to tak, widzę "feminizm" w tym filmie.

https://culturess.com/2019/02/13/how-captain-marvel-became-a-feminist-marvel-fil m/

ocenił(a) film na 6
Skaza

Zgadzam się i ja. Mam ogólne wrażenie, że zrobili tę postać zdecydowanie za silną. Boję się również, że będzie to widoczne w Endgame, na zasadzie, że teraz tylu bohaterów nie potrafiło sobie poradzić z jednym Thanosem, aż nagle zjawia się Kapitan Marvel i robi rozpierduchę, jesteśmy uratowani. Swoją drogą, Carol odleciała ze Skrullami szukać im nowego domu, moment, kiedy Thanos wymazuje połowę życia we wszechświecie tak więc Skrullów też musiał wymazać, jestem ciekawy czy będzie coś na ten temat wspomniane, czy Kapitan w ogóle ten wątek ominął i nic takiego nie zaobserwowała.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones