A tak na prawde, ten film, to kicz w czystym wydaniu.
Zgadzam sie w 100%. To po prostu narzedzie do wyciagania kasy na modnym papie Wojtyle. Najwyrazniej popyt sie skonczyl, bo produkcja kolejnych kaszaniastych papowych filmidel praktycznie zanikla. 1/10
słaby film, ale tematykę ludzie oceniają wysoko bo nie wypada przecież dać niskiej oceny...
To jest chyba naturalne, jeśli miało się dużo serca dla Jana Pawła II, powinno się to traktować z przymróżeniem oka...
Ale prawda jest taka,że gdyby nie film nic bym nie wiedziała o życiu papieża. Mi się podobał, pokazał go w pięknym świetle- pewnie takim jakim był. A poza tym, nieźle grali i generalnie nie jest taki słaby! Trzyma poziom, choć może faktycznie na aż tyle nie zasługuje.
"Ale prawda jest taka,że gdyby nie film nic bym nie wiedziała o życiu papieża." - Nie przejmuj się, 99% najzagorzalszych wyznawców kultu JPII też nic o nim nie wie a nawet więcej - nie chce wiedzieć niczego poza tym, że był święty jeszcze za życia. Pewnie tak jest łatwiej - nie wiedzieć zbyt dużo. ;o)
Nie jestem wyznawcą papieża, tylko Boga. Nie obserwowałam JP2 zbyt wnikliwie... i teraz nie obserwuję, (kiedyś przeczytałam tylko to,co napisał o eutanazji i aborcji). Nie wiem na ile jest autentyczny ten jego "zły" wizerunek- i chyba masz rację- po prostu nie chcę tego wiedzieć... pozdrawiam ;)
"Nie jestem wyznawcą papieża, tylko Boga."
Bardzo zdrowe podejście.
Zły wizerunek... dobry wizerunek... jedni i drudzy przeginają w jedną albo w drugą stronę. Grunt to nie krzyczeć zbyt głośno o swoim zdaniu, nie przekonywać do niego na siłę innych i czasami potrafić przyznać się przed samym sobą, że być może czegoś się nie wie albo nie chce się wiedzieć. To nic złego.
Pozdrawiam serdecznie. ;o)
Nie chcesz wiedziec, bo masz gdzies, raczej dlatego, ze ciezej wielbi tego "swietego za zycia" i jakze dochodowego, moherowego bozka?
"Nie wiem na ile jest autentyczny ten jego "zły" wizerunek- i chyba masz rację- po prostu nie chcę tego wiedzieć..."
Zapytalam, dlaczego nie chcesz wiedziec :)
PS. Nie atakuje. Zwykla ciekawosc.
To pierwsze pytanie jednak ma negatywny wydźwięk.
Nie chcę wiedzieć, bo nie jest mi to do niczego potrzebne. Nawet jeśli tak było- to uważam że ludzką rzeczą jest błądzić i nie oceniam Kościoła po duchownych- bo to tylko ludzie i tak jak wszyscy(a może nawet bardziej) są otoczeni jakimiś pokusami. Na pewno jest wielu takich, którzy zostają kapłanami, bo to łatwy "zawód", ja miałam szczęście poznać kilku z prawdziwego zdarzenia. I nie chodzi o to, że nie popełniali błędów i grzechów, tylko mówili o wierze z zaraźliwą pasją, o Bogu z miłością- i właśnie w ten sposób odbierałam JP2. I to mi wystarczy.
Nie do końca, Adamczyk dał radę a i film, jako film biograficzny nie był aż taki kiepski...
A czego Ci brakło? Strzelanin, efektów specjalnych, scen erotycznych, skomplikowanych operacji wywiadowczych, szeroko zakrojonych spisków?
Film jak film, ani arcydzieło, ani gniot. Jest taki, jaki z grubsza powinien być i tyle.
PS. To prawda, ze cześć ludzi ocenia film na podstawie bohatera głównego. I część z nich daje z tego tytułu dziesiątki a część jedynki. Jak to w przyrodzie, równowaga wśród przeginających musi być.