Tak jak napisal przedmówca. Kaskaderka w tym filmie to majstersztyk po prostu. Zamurowało mnie nieraz w niektórych scenach. Nie wiem czy ci ludzie to psychopaci, którym nic się nie powiodło w życiu i chcą umrzeć na planie filmowym czy po prostu dostali za ten film stawki niczym główna wygrana z Lotka :D. Po prostu zajebiści kaskaderzy. Dla nich 100/10 bo to było po prostu coś fantastycznego. Podobała mi się równiez muzyka, która idealnie moim zdaniem pasowała do całej akcji. Takie szybkie ostre techno. Dosyć ciekawe. Niestety na tym koniec superlatyw. Wiekszosć scen walk w tym filmie była tak żałosna że tylko łapało się za głowe a z niektórych akcji zrywałem po prostu boki. Mój bebech roztrzepało np. jak koleś kopnął zwykłą ubogą futbolówke centralnie w straznika stojacego na wieżycce oddalonej o około 30-40 metrów. Po pierwsze takie czegoś nie zrobi nawet Ronaldinho a po drugie nawet Roberto Carlos nie ma takiego powera żeby kogoś zrzuciło z takiej odległości z wieży po tym uderzeniu. Żałosne a takich kaszan jest więcej. Sceny walk widać, że sa ułożone od początku do końca i najlepiej jak wypadła jakaś scena to tylko średnio. Do Ong-Bak to się nie umywa nawet w 0.00001%. Aktorom gra tez nie wypadła jakoś fajnie. Ledwo przeciętnie nawet. Fabuła to przypomina jakis tandetny amerykanski film z lat 80 gdzie tylko się mordują i masowo padają wszyscy źli jak kaczki. Szczerze mówiąc to tylko z początku ukazane okrucieństwo żołnierzy-najeźdźców jakoś wyszło. Dosyć "niemiłe" dla oka obrazy, oczywiscie w dobrym znaczeniu tego słowa. Nie wiem co powiedziec o tym obrazie. Moim zdaniem warto chociaż ujrzeć kaskaderke w tym filmie bo nigdzie indziej nie widziałem takiego pokazu umiejętności. Jeśli chodzi o Stunty to chyba najlepszy film jaki widziałem w całym swoim życiu. Szkoda, że poza tym i muzyką cała reszta w tym filmie jest po prostu do dupy :/.