Kierowca dla Wiery

Voditel dlya Very
2004
7,2 3,4 tys. ocen
7,2 10 1 3358
6,5 4 krytyków
Kierowca dla Wiery
powrót do forum filmu Kierowca dla Wiery

"Kierowcę dla Wiery" pominąłem na WFF, jakoś nie zwrócił on mojej uwagi. Teraz z ciekawości postanowiłem zobaczyć, co tak spodobało się festiwalowej publiczności. Po seansie muszę stwierdzić, że nie do końca podzielam entuzjazm uczestników WFF.
"Kierowca dla Wiery" jest obrazem świetnym, jeśli patrzeć na niego jak na parabolę. Czuchraj bezbłędnie opowiada o imperium w kwiecie sił, które jednak już od środka się rozkłada. Lecz jak zgnilizna jest początkiem nowego życia, tak i na łonie starego imperium już rodzą się podwaliny nowej (putinowskiej) Rosji.
Kiedy jednak spojrzeć bliżej, na osobistą historię bohaterów, film dużo traci. Czuchraj zapina film na ostatni guzik, nie pozostawiając żadnych luźnych końców. Zamiast bohaterami, on bardziej interesuje się perfekcyjnością kadrów. Dzięki temu zdjęcia Klebanowa mogą naprawdę zachwycać, czy są to przecudne oczy Igora Petrenko czy różowe wargi Jekateriny Judiny, efekt jest równie powalający. Jednak kryje się za tym zupełnie fałszywa i nieprzekonująca historia z całkowicie straconym zakończeniem.
Jestem pewien, że film znajdzie swoich wiernych fanów. Ja do nich jednak należeć nie będę.

ocenił(a) film na 9
torne

Zgadzam się, że film jest bardzo paraboliczny i oprócz pokazanego jak to nazwałeś pejzażu rozkładu, rewelacyjnie ukazuje konfikt interesów każdego z bohaterów. Zupełnie jak w greckim dramacie. Każdy z nich chce jedynie wykonać jak najlepiej swoje obowiązki. Pułkownik chce być pułkownikiem, kierowca kierowcą a agent KGB musi być agentem KGB. Z każdą minutą czujemy, że wszystko zbiega do krwawego końca i każda osoba musi ponieść konsekwencje bycia tym do czego powołało ich państwo. Coś jakby "Antygona". Sytuacja bez wyjścia i kompletny brak alternatywnych rozwiązań. Nawet mamy podobny konfilkt. Konflikt pomiędzy wartośćiami ludzkimi (miłość) a państwowymi.

Parabola? Myślę, że kierowca poniósł zasłużoną karę. Dla niego wszystko skończyłoby się dobrze gdyby kierował się prawidzwym uczuciem a nie chęcią zrobienia kariery. Koniec końców okłamuje on Wiere, że nie spał nigdy ze służącą. Dla mnie to był jednoznaczny znak, że nigdy jej (Wiery) nie kochał a jedynie współczuł. Identycznie jak w greckich dramatach, fałszywa miłość przynosi tragiczny koniec.

Troszeczkę nie wiem jak możnaby sprabolizować postać Wiery. Jest to postać dramatyczna. Ze względu na swoje kalectwo stara się odnaleźć prawdziwą miłość w swoim życiu i nie godzi się na kompromisy i udawane uczucia. Jest prawdziwa i szczera a mimo to ginie na końcu.

Tyle o miłości i moich refleksjach na temat podobieńst do "Antygony". Co do samego komunizmu, świetnie została ukazana bezwzględność całego aparatu. Bezwzględność totalitaryzmu, który zjada własne dzieci by móc przetrwać. Nie znam wielu rosyjskich czy ukraińskich filmów. Ten jednak szczerze polecam i musze przyznać, że chętnie sięgne po następne scenariusze tego samego autora.

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 1
torne

Mi również film się nie spodobał. Zero dramaturgii, rozwiązania. Główny bohater to taki cieć dymaj, że żałuję straconych 2 h. A co mnie sowietyzm jako kobiete interesuje? 1/10 :D

ocenił(a) film na 8
torne

Że nie zobaczyłeś w tym filmie ludzi, to dziw.
Oni tam są, ale wszyscy to ludzie zrobieni w zasadzie z wad z kierowcą Wiktorem na czele. Podstawową wadą jest brak wewnętrznej siły, która ich napędza do bycia wyrazistym. Ale tacy ludzie są, jest ich (nas) dużo. A Czuchraj bardzo dobrze pokazał szamotanie się z życiem trójki głównych bohaterów, tak samo zagrał postacią dlugoplanową Lidy. Może trochę odpuscił kapitana. Do tego dodał tajemniczą, destrukcyjną siłę (państwo sowieckie) i rozleniwiająco gorący Krym. Ale to dodał do ludzi, a nie na odwrót.