Wieeele lat temu, kiedy chodziłam jeszcze do początkowych klas podstawówki, całe wakacje spędzałam u mojej kochanej Babci. Pamiętam, że zawsze, kiedy tam byłam, chodziłam do wypożyczalni kaset, która mieściła się parę kroków od bloku Babci. I zawsze, ale to zawsze wypożyczałam ten film. :) Obejrzałam go wtedy chyba ze sto razy. Dziś niestety nic już nie pamiętam poza tym, że była jakaś dziewczynka, delfin, a jedyny urywek, który mam gdzieś w pamięci, to właśnie ten, gdy kobitka z facetem jadą autem i ona zauważa tą dziewczynkę unoszącą się na wodzie. Niewiele wiec na dzień dzisiejszy wiem z tego filmu, ale pamiętam jeszcze, że na kasecie było napisane "DZIEWCZYNKA I WIELORYB". To mnie trochę zmyliło, gdy dziś sobie o tym filmie przypomniałam i próbowałam go tutaj znaleźć. ;)
W każdym razie pamiętam, że film był boski i to tyle. ;) Ciężko mi jest więc go teraz oceniać, bo mimo, że te kilkanaście lat temu dałabym mu zdecydowanie 10/10, to nie wiem jakie wrażenie zrobiłby on na mnie, gdybym obejrzała go dzisiaj. Pewno gdybym go teraz widziała pierwszy raz, prawie bym zasnęła, bo jestem fanką horrorów i s-f, no ale wtedy, jako mała dziewczynka miałam raczej inne pojęcie "dobrego filmu". ;)
Dlatego też zdecydowałam się mu dać 10/10, póki się nie rozmyślę. ;)